Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2016, 10:55   #92
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Odgłosy dobiegające znad wody ignoruję. Krótkie spojrzenie w tamtą stronę i ocena zagrożenia. Jesteśmy w końcu na obcej ziemi i wszystko może być przeciwko nam. Na szczęście towarzysze również nie wyrażają chęci do sprawdzenia zamieszania.
Ruszamy dalej ostrożnie przedzierając się w półmroku deszczowego lasu. Powietrze jest gorące i wilgotne. Czuję powietrze skraplające się powoli na czole, włosach i ubraniu. Jest niemal tak intensywne jak zapach towarzyszących mi barbarzyńców.
Parę minut później wchodzimy na coś na kształt polanki, gdzie pręży się potężne zwierze. Jest piękne bez dwóch zdań. Widzę, że towarzysze również stanęli na chwilę podziwiając zwierzę opuszczając nieznacznie broń. Ochłonęli jednak szybko wydając rozkazy, jakby nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki z istot nie potrafiących sklecić zdania podwójnie złożonego z podmiotem, orzeczeniem i określeniem zamienili się w strategów sprzed Kataklizmu. Zaiste ciekawa przemiana.
Choć nie dało się nie zauważyć, choćby po ich stroju, że sytuacja nie jest im obca. Ja z kolei skupiłem się na możliwie czułych punktach zwierzęcia. Strzał w tył głowy, lub od spodu miał szanse powalić zwierzę od razu, ale nie było ku temu dobrej pozycji. Strzał w nogi spowolni, uniemożliwi szarżę i pozwoli zajść zwierzę od rannego oku zdecydowanie łatwiej. Strzał w serce był ryzykowny.
Zwierze mogło wpaść w szał jeśli rana była zbyt płytka.

- Jeśli strzelę w nogę, uniemożliwię mu szarżę, ucieczkę i łatwiej zajdziecie go ze stron. - zauważam przytomnie przykładając broń do policzka. Nie ma sensu ryzykować nadzianie się na te piękne poroże.
Przymierzyłem w rzepkę kolanową, póki zwierze stało w bezruchu. Normalnemu człowiekowi taki strzał rozerwałby nogę. Po cichu liczę, że taki sam efekt będzie miało na tym dostojnym zwierzęciu.
Biorę wdech, patrzę jak muszka ze szczerbinką tworzą jedną linię z kolanem bestii i ..... pociągam za spust.
Lekki syk, a potem huk towarzyszy wystrzeleniu pocisku. Przeładowuję instynktownie. Nie mam czasu słuchać trybików maszyny wyrzucającej zużyty kapiszon, podajnika wkładającego następny kapiszon i sprężynki wypychającej ołowianą kulę do komory. Zaczęła się walka!
 
psionik jest offline