Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2016, 20:44   #31
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
W międzyczasie Yin podążył za spojrzeniem Salaama i skrzywił się. Nie chciał znowu dać się ująć urokowi tej wróżki. Nie wiedział, jak temu przeciwdziałać, więc rozpoczął zdroworozsądkowo. Wróżka owłosiona jak psowaty. Wróżka przypominająca wróżkę z jego świata - krwiożercze, okropne stworzenie. Wróżka o pięknym ciele, lecz twarzy starego, zniedołężniałego mężczyzny. Przerwał swoją zabawę, gdy Lola zwróciła się do miecznika. Yin przyjrzał się Danowi badawczo.

Yin zobaczył, że towarzyszy szermierz szuka nerwowo swojej broni, która zniknęła. Później usłyszeli, jak ubrana na czarno osoba wydziera się na całą salę:

- Ludzie, do kurwy nędzy! - Zamaszystym krokiem skierowała się na środek karczmy. - Co jest z wami?! Ruszcie żeś dupy i zróbcie coś z sytuacją na dworze, do cholery jasnej!

Na te słowa Lola schowała się za Dana, widać, że się zlękła, ale chyba bardziej tej osoby niż burzy na zewnątrz. Salaam spojrzał z niesmakiem na tę osobę, ale sam podszedł do okna. Powrócił po chwili, widać niespecjalnie jakoś zaniepokojony (choć oazą spokoju też niekoniecznie był).

- Wybaczcie, też nie zauważyłem, kto okradł Dana. Ale przeskanowanie terenu pod kątem obecności złodzieja to dobry pomysł - zgodził się z białowłosym.

Lola się nie odzywała, zza Dana przechodziła powoli do Yina. Yin szybko przeskanował okolicę i streścił swoje spostrzeżenia towarzyszom - niewidzialny gość podwędził miecz i teleportował się przed karczmę.

- Zakładam, że miecz jest dla ciebie ważny. Ruszajmy za tym złodziejskim nasieniem!

- Cholera… - mruknął Dan, kierując się natychmiast do drzwi. Przez sztuczki Kana stracił czujność, a teraz jego brat miał to, czego chciał. Białowłosy wiedział, że jeżeli nie uda mu się prędko odzyskać broni, to nie będzie miał żadnych szans z pozostałymi z rodzeństwa, a ponadto Kan zyska przytłaczającą siłę. Musiał działać natychmiast… Jednak bez broni...

- Musimy być ostrożni. - odezwał się do Yina. - Jest ich co najmniej dwóch, a bez broni jestem praktycznie bezbronny. Kiedy wyjdziemy, ja spróbuję zająć ich uwagę, a w tym czasie spróbuj zlokalizować mój miecz. Musisz polegać na swoich latarniach bardziej niż na wzroku, jeden z nich potrafi manipulować percepcją czy coś w tym stylu. Jak go znajdziesz, spróbuj mi go jakoś wskazać lub wystawić. Jak to się uda, to powinienem móc go złapać.

- Wyślę ci wiadomość latarnią, który to. Lola - też spróbujesz zlokalizować żartownisia, dobrze? Znasz się dobrze na shinso, lepiej niż ja. A ty, Salaam… Osłaniaj nam tyłki, dobra? My z Lolą będziemy mocno nieprzygotowani, gdy zajmować się będziemy poszukiwaniem. A Dan, jak widać, nie ma broni.

Czwórka regularnych minęła po drodze ptasiogłowego jegomościa i przepchnęła się między paroma stworami, które opuszczały karczmę. Salaam nie odsuwał zbyt delikatnie żywych przeszkód, do uszu kompanów dotarły głosy niezadowolenia, a jeden nawet odgrażał się, jednak kompania nie miała czasu ani zamiaru wysłuchiwać czyichś utyskiwań.

Gdy wyszli na zewnątrz, odczuli wszechobecny ziąb, a czasem powiało mocniej. Gdzie się nie rozejrzeli, tam widzieli wielkie dłonie zbudowane z energii, które sprzątały najbliższą karczmie okolicę. Czwórka regularnych nie była zbyt dobrze ubrana na taką pogodę. Ciemności nie były już takim problemem, gdy w drużynie mieli latarnika ze sprawnymi latarniami.

- Ym, jest strasznie zimno - stwierdziła Lola. - Mogę spróbować, em, stworzyć ochronę przed zimnem i wiatrem - zaproponowała, sama trochę drżąc z zimna.

- Jeśli mogłabyś to zrobić, bylibyśmy wdzięczni - zgodził się Salaam. - lepiej byłoby jednak zaopatrzeć się w płaszcze.

- Em, ale mm, nie mamy na to czasu, jeśli mamy szybko odzyskać miecz Dana.

- Więc zróbmy to szybko, zanim przemarzniemy do suchej kości. - mruknął Salaam.

Lola szeptała pod nosem inkantacje, a wokół grupy zaczęły pojawiać się trzy spore płyty, które tworzyły przenośny prowizoryczny schron przed wiatrem i śniegiem.

- Powinno wytrzymać ym, gdzieś z godzinę - Lola wskazała na schron stworzony z shinso. - Ym, możemy iść - dodała, unosząc się na czwartej, wcześniej już istniejącej płycie.

- Ruszajmy - powiedział Dan zdecydowanym tonem. Był gotów na ponowne spotkanie się z bratem.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline