Ciarki przeszły po plecach Drozdowa na widok ohydztwa czającego się w koronach drzew.
Adelmus miał rację. Trzeba było się zająć poczwarą.
- No to dorwijmy ścierwo zanim kogoś jeszcze ukąsi.- Przełknął ślinę i mimo, że ciało nie chciało działać ruszył by dopaść stwora.
Wasyl zastanawiał się tylko jak go dopaść. Nie mieli żadnej broni strzeleckiej a stwór raczej dobrowolnie sam nie zejdzie. Jedynie wtedy gdy poczuję przewagę nad nimi.
Były gladiator podszedł do Fredericka.
- Rozdzielmy się by poczuł okazję do ataku na któregoś z nas. Drugi będzie w pogotowiu i ruszy jak tylko poczwara zejdzie by zaatakować. Co Ty na to?- Zwrócił się bardzo cicho do towarzysza.