Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2016, 17:15   #9
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
5 listopada 2016, godzina 1:40
U.S Bank tower, Los Angeles

Michelle i Flo w końcu dotarły na lądowisko. Nat tylko kiwnął głową na pilotów, ci wskoczyli do pojazdu i odpalili silniki. Przekładnia zacharczała nerwowo, widać maszyna potrzebowała lekkiej renowacji. Ale lot do Sacramento powinna wytrzymać...

Wytarte zębatki trzymały ich w niepewności przez całe dwie i pół godziny lotu. Gdyby kainici wierzyli w jakiegokolwiek boga, pewnie całą podróż spędziliby na modlitwach. Maszyna nie była w najlepszym stanie, ba! Większość z nich była w stanie założyć się, że po wylądowaniu w miejscu docelowym, rozpadnie się na kawałki. Connie lekko wtulała się w ramię Nathaniela, jakby mogło jej to w jakiś sposób pomóc.

5 listopada 2016, godzina 4:15
Prywatne lądowisko w Sacramento

W końcu śmigła ustały w tej nierównej walce, sadzając helikopter na lądowisku na obrzeżach miasta. Kainici wraz z załatwionym przez Nata zespołem opuścili pospiesznie maszynę. Mieli kilka tropów, które należało sprawdzić. A najważniejszy prowadził do motelu Anchor... gdzie udali się od razu. Do świtu mieli jeszcze jakieś dwie godziny, w sumie wystarczająco by zbadać przynajmniej to miejsce...

5 listopada 2016, godzina 4:51
Motel Anchor


Samochód z piskiem wjechał na parking. Jeden z ludzi Nata jeździł niczym wariat, mało ich nie rozbijając kilkukrotnie. Nie, żeby wywarło to na nich większe wrażenie...


Motel był najzwyczajniejszy w świecie. Nie wyróżniał się zupełnie niczym – ot, zwykły motelik przy trasie stanowej, z przystępnymi cenami i w miarę wygodnym wyrkiem do spania. W recepcji siedziała młoda dziewczyna o rudych włosach, wyraźnie znudzona swoją „pracą”. Ostentacyjnie żuła gumę i gapiła się w telefon, nie zwracając w nawet najmniejszym stopniu na czwórkę, która właśnie przekroczyła drzwi...


Gdy w końcu ktoś odchrząknął, spojrzała na wampiry znudzonym, lekko przyćpanym wzrokiem i zapytała:
- Taaa?
 
Corrick jest offline