John i Tong - Nie widzieliście i za chwilę możecie już nie zobaczyć - powiedział to wysuwając ze szczękiem ostrze i podsuwając pod nos Tongowi. -
Chyba, że pójdziecie z tym swoim a’paretem na arenę. Tam go zabiję za parę chwil.
John nie dostrzegł ani śladu łączenia ostrzy z ręką, wszystko wyglądało jakby wynikało między kości przedramienia. Co więcej, makijaż też by doskonały, mimo sporej wilgotności i temperatury nie rozpływał się, ani nie rozmazywał.
Drachia - Mniejsze zło? - Mruknął Rayden pod nosem -
Shokan zawsze byli honorowymi wojownikami, nie dziwię się że chcesz przeszkodzić w machinacjach czarownika. Masz swój rozum i go używasz. Zaryzykowałaś by honorowi stało się za dość. Dziękuję za ostrzeżenie w imieniu królestwa Ziemi. - Lekko skłonił się Drachi -
Jeśli mogę prosić… dopilnuj by Lin Kuei nie nadszarpnęło bardziej honoru tego turnieju.