Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2016, 14:49   #16
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Morsia córa przetrawiła wszystkie informacje i wchłonęłą je w przewód myślowy. Nie brzmiało to na standardową, henrykańską procedurę...jeśli to był ktoś od nich, to musiał mocno improwizować. Byłaby w stanie widzieć Jackie robiącą taki numer, ale...ugryzła się w wargę. O Jackie porozmyśla później. Teraz miała problemy bieżące, nie cierpiące zwłoków.
Dając się hipisce podekscytować nadchodzącą wolnością, z rozmysłem poluzowała chwyt, przeciagając chwilę wybawienia i wolności, kusząc i smyrając nagrodą tuż przed jej samym noskiem. Tylko po odpowiedniej grze wstępnej doceni i będzie wdzięczna. Chwytając moment który był w doskonałym balansie pomiędzy robieniem smaka a irytującym przedłużaniem, wypuściła ją na wolność.
-Ej, nie wiń mnie, obudziłam się w dziwnym miejscu bez słowa wyjaśnienia i w...pidżamie w...słoniki???- To było...urocze, ale nie w jej...a może...nieważne! -...nieważne! Wybacz że cię trochę potargałam, ale równie dobrze mógł tu iść Bruno Grubo Ruro, okej? Następnym razem zostaw jakąś notkę czy coś, um...jak się nazywasz?


Starała się wejść w miarę koleżeńskie tony. Z lekcji które otrzymała, pamiętała że ten typ osoby lubi być “ją, oł, zią, brachu, sioro” i tak dalej, skracając dystans i będąc jedną wielką ćpającą rodziną. Zdecydowanie nie lublii gdy ktoś się wywyższał albo zachowywał się jakby byli patałachami gorszej klasy. Trzeba było zejść na ich poziom i być…”zią”. Ugh.


- Ała! Ał...- wyrzuciła ubrana na żółto dziewoja. Następnie, nie przestając masować swoich nadgarstków, odwróciła się do Lily - Siostra, nie możesz być taka ponuro nastawiona! Siniaki będę przez ciebie miała, no! - to mówiąc, opuściła pobolewające ręce i odetchnęła głęboko, wlepiając wzrok w sufit. Cisza, spokój, bycie rozluźnionym kwiatem na tafli jeziora, takie tam.
- Nic się nie stało Chyba. Też bym się zdziwiła na Twoim miejscu. A pidżamę w słoniki sama Ci kupiłam! Masz też jedną z Garfield’em i drugą z Lazy Town. Po upraniu i wysuszeniu zawsze wrzucam je do szafki na parterze - hipiska wyrzuciła z siebie cały ciąg zwierzeń, najwyraźniej dumna ze swej zaradności. Jej grymas niezadowolenia wywołany wykręconymi kończynami zastąpił promienny, uczynny uśmiech. Aparat nazębny dodawał mu dodatkowego blasku.
- A nazywam się Verva. Jeśli chcesz, to oprowadzę Cię po tutejszych kątach. Ale może najpierw coś zjemy, hmm? Tobie po tej drzemce przyda się trochę kalorii, a ja po dymku zawsze robię się głodna. Jeśli za pizzą nie przepadasz, zawsze mogę zrobić na szybko jakąś sałatkę. To jak, siostra? - dziewczyna luzacko opadła na łóżko. Podniosła karton z fasfoodem z ziemi i, nie czekając na decyzję nowej koleżanki, wgryzła się w jeden z kawałków ciasta.


Jas…
Miała już powiedzieć, że “jasne, w końcu spałam śnieg wie ile, wiadomo że będę głodna, em, ZIĄ!”, ale...huh. Ale nie. To było dziwne, ale nie była głodna. Spojrzała na swoją dłoń i zacisnęła ją kilka razy w pięść. Nawet nie zwróciła na to uwagi, ale mimo że ledwo co wstała, była w szczytowej formie. Żadnego zaniku mięśni, osłabienia, zmysły wyostrzone...nawet głód jej nie doskwierał. Nie licząc może ochoty na fajkę i Jackie w krainie puchów, była rześka. To pierwsze było spodowane nerwami, a to drugie...pewnie właśnie tym fizycznym zaspokojeniem. Piramida Masłowa i takie tam.
Nie wiem, czy to magia Dominos, czy podawałaś mi żarcie dożylnie, ale jestem zaskakująco syta. Ale...musiała pamiętać słowa Wujka Alfreda. “Nie wywyższaj się, nie rób rzeczy które mogą sprawić że pomyślą iż się od nich odgradzasz.” Ugh. Jedzenie pizzy to symbol braterstwa. Mogła albo się z nią zaprzyjaźnić, może nawet przeturlać przez pościele dla pewności, albo przestraszyc ją na śmierć; najgorszą opcją było pozostawienie po sobie neutralnego wrażenia. Jeśli mają cię w nosie, to trochę dolarów i od razu cię wydadzą; jeśli cię lubią albo panicznie się boją, pomyślą dwa razy.
Ale, ale, ale spoko! Nie pogardzę, nie pogardzę. W końcu spejcalnie dla mnie ją zamówiłaś, co nie? Wuj Alfred mówił także, by doceniać ich gesty. Zwracać na nie uwagę. To łechta ego i sprawia, że czują się lepiej. Buduje sympatie. Daje przewagę. - Potem możesz mi pokazać co gdzie i jak, a jeśli nadal będzie cie coś bolało, liznęłam trochę chińskiej medycyny, może dałoby się coś na to poradzić.
Uśmiechnęła się promieniście, tłamsząc swoje wewnętrzne UGH. Czasami czuła się jakby szkoleniem dorównywała przynajmniej Jamesowi Bondowi. Tylko gadżetopisów nie miała.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline