30-11-2016, 20:18
|
#340 |
| Amira z trudem kryła obrzydzenie patrząc na nadpływające, psujące się ścierwo. - Ktoś wie, co to jest? - zapytała przełykając ślinę.
- Jakiś jaszczuroczłek, nie słyszałem tutaj o nich, a wy, Katon, Anlaf? Coś go zabiło chyba tymi kolcami - Rashad starał się dostrzec, czy te kolce zostały wbite w ciało jaszczura przez jakąś wrogą istotę, czy pojawiły się w jakiś inny sposób, oczywiście trzymając się możliwie daleko od trucizny - Bardziej interesująca jest ta klepsydra, musimy ją zbadać….czy ta czerwona mgła podobno nie otacza wyspy? - Dodał Rashad po chwili zadumy.
Rashad na widok kolców przypomniał sobie, jak za dawnych czasów na viridistańskich włościach któryś z żałosnych pachołków padł mu do kolan i zanosząc się płaczem opowiadał o bestii, która "siadła pono na drodze do wsi, siedziała, syczała, zębiskami łyskała". "Latająca bestyja, okrutnie wielga. A zawzięta! myślelim, zeżre krowę i odleci, ale gdzie tam!" Mantykora, mandrygora, mantrikora - ogromne płowe cielsko, nietoperze skrzydła, skorpioni ogon, śmiertelna trucizna i zamiłowanie do ludzkiego mięsa. Jaszczurzym najwidoczniej gardziła.
- Łódź płynęła z nurtem - zauważył Anlaf. - Wyprawa w górę rzeki będzie z pewnością obfitować w niebezpieczeństwa.
Drowka podniosła się z trawy, żeby lepiej obejrzeć ciało jaszczura - Na Lolth, co mogło go tak urządzić? - spytała wodząc wzrokiem po kolcach wbitych w zwłoki jaszczuroczłeka, chwilę potem skierowała pytające spojrzenie na Rashada także badającego wzrokiem owe kolce, który wyglądał jakby coś o tym wiedział, jakby się nad czymś bardzo zamyślił. W tym momencie w jej oczach nie było widać żadnej niechęci i arogancji wobec szlachcica, a jedynie oczekiwanie na jakąkolwiek odpowiedź.
-To jest wedle mojej wiedzy mantykora, okrutna latająca bestia, zrodzona mówią z magii starożytnych, o skrzydłach nietoperza i ogonie skorpiona, gustuje w ludzkim mięsie, a jej trucizna niesie śmierć, to od niej sczezł ten jaszczur - odparł Rashad po chwili melancholijnego zamyślenia nad czasami, kiedy imię jego rodziny budziło strach i szacunek. Następnie odwrócił się do Anlafa - niebezpieczeństwo będzie na nas czyhać wszędzie na tej wyspie, tyle już wiemy, nie ma znaczenia w którą stronę pójdziemy. Przynajmniej idąc górą wiemy na co możemy trafić.
Następnie odwrócił się, by wysłuchać Katona, którego wiedzę i namysł szanował, chociaż nie podzielał jego elfiej perspektywy, która momentami przeradzała się w bojaźń przed działaniem- nie każdemu było dane życ stulecia.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 30-11-2016 o 20:21.
|
| |