Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2016, 12:52   #18
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Brown spojrzał na płomienie liżące ciało jego syna. Ktoś nieznający go, mógłby powiedzieć że przyglądał się tej scenie ze smutkiem.
Minął Cyrica bez słowa i pojawił się tuż przy Nekri. Blask ognia podkreślał każdą bruzdę i nierówność na oszpeconej twarzy.
- Wiesz że nie chciałem tego oglądać.
- Wiem, że nic ci z trupa - wytknęła mu jego własne słowa - Ale skoroś go opłakał i pomścił to problemu być nie powinno. Chyba, żeś nie zrobił jednego lub drugiego.
Nie skomentował tego. Czuł iż z niego kpi. I że trzyma go w szachu, bo gdyby zaprzeczył wyszłaby z niego troska o syna. A ta okazana zbyt jawnie oznaczała słabość.
- Torukia żyje. Jeszcze.
Oprawczyni zakołysała się lekko na piętach. Nad czerwoną chustą, którą omotała twarz, ciemne oczy błyszczały chorobliwą gorączką.
- A kuszniczka ma oberżnięty łeb. Ciągle. W obydwu przypadkach na usta ciśnie się pytanie “dlaczego”?
- Źle się stało. Mówiłem ci przecież.

Naprawdę tak sądził. Bynajmniej dlatego że wspomniana kobieta była martwa. Po prostu zbyt szybko pozwolił ją zabić. Zadziałał emocjonalnie, mało profesjonalnie.
Spoglądał na ciało. Żar powoli oddzielał skórę od kości. Nie patrzył już w twarz swojego syna, ale na jego gołą czaszkę. W pewien sposób poczuł ulgę. Szkielet wyglądał jak tysiące innych. Baltharys nie był już rozpoznawalną postacią, ale anonimową kupą gnatów.
- Anoterissa nie będzie hasać jak łania, ale wciąż dyszy. Wypuszczam ją. Nikomu nic nie powie, bo nie da rady - parsknął - Ulica uzna że równie dobrze mogła ją oprawić pospolita bandyterka. Poza tym robiła burdel w okół siebie. Choćby przez tę historię z Mossmondem. Miała z wieloma na pieńku.
- Jeśli uczona była, da radę napisać?
Zasępił się. Oddał ją Utishy i Altijy. Odpowiedź była prosta.
- Praktycznie niemożliwe.
Spojrzał ku Cyricowi i przez chwilę obserwował jego reakcję.
- Niech uwierzy, że udało jej się uratować. Ten promyk nadziei również zamierzam wkrótce zdeptać. Mamy umowę, więc jestem zobowiązany ci to powiedzieć. Jeśli jej potrzebujesz jest twoja. O ile na coś ci się przyda. Zapewne wciąż leży w miejscu, gdzie ją zostawiły moje córy. Ale wiedz że zabiję ją tak czy inaczej.
Specjalnie nie wdawał się w szczegóły, pomijając co dokładnie zrobiono strażniczce. Nie kłamał. Kobieta nadal żyła. A że był to nędzny strzępek życia… zasłużyła na to. Rękoma własnych dzieci zadał jej sprawiedliwy ból. Bo miał do tego prawo. Bez względu na konsekwencje.
- Szukali mnie ludzie Darkberga. Sentios i Ghantos raczej nie pracują u niego jako dyplomaci. Wiesz coś o tym? Bo jeśli nie, to tylko marnuję tutaj swój czas.
Spojrzał w oczy Nekri. Sam miał nieco mętny i rozmyty wzrok. Zastanawiał się. Teoretycznie, nie była wobec niego zobowiązana. Jednak łączący ich pakt zachowywał jako tako obecne status quo. To prawda że w obliczu ostatniego incydentu mogła mieć go za niesłownego skurwysyna. Wciąż jednak był gwarantem chybotliwej równowagi między ich interesami.
O ile pozostawał przy zdrowych zmysłach.
- Kiedy cię szukali?
- Zaraz po bajzlu, gdzie morfę do Bezuchego wpuścili.
Pomyślał o dewizie, którą radny często zwykł powtarzać. “Uważaj na plecy”. Co za ironia. Znów skupił się na kobiecie.
Zakołysała się ponownie z palców na pięty, z pięt na palce nim przysunęła się bliżej stosu. Jakby ogrzać się chciała, bo Brown niemal widział podskórny dygot, spięte chłodem mięśnie.
- Bezuchy jest u mnie - powiedziała i coś jak zduszony śmiech odbiło się w jej głosie - Wierzysz w ich lojalność? Bo na moje to albo ktoś ich podkupił, albo na innej lojalności jadą jak na burej kobyle.
- Wiem że uważać trzeba, gdy kogoś szukają. Bez względu z czyjego rozkazu.
Nie obawiał się ich. To było stwierdzenie faktu.
- Twój chłystek - wskazała podbródkiem ku Cyricowi - jak użytecznym jest narzędziem?
Oczyma wyobraźni widział turlającą się po klepisku głowę. Brown aż poczuł gdzieś w trzewiach przyjemne ukłucie. I nie był to wywołany alkoholem impuls.
Cyric był skuteczny. Może wręcz nazbyt.
Obserwował pręgę na jego twarzy. Ponadto uczeń miał skrępowane dłonie. Cokolwiek tu robił, musiał czymś wkurwić Syntyche. Młody wciąż dawał czasem pokierować się emocjom. Jednak była to rzecz jego wieku, nie braku profesjonalizmu.
 
Caleb jest offline