Nie o to chodzi, by rozum zdominował ciało i serce, ale o to, by je zjednoczył.
Michel Quoist
Mathab Shazandi Everything is wrong - KLIK
-
A co, w psychoanalityka się bawisz? - i znów była tą samą, wesołą Emilią, która chciała zwiedzić cały Londyn na raz. Tylko jej oczy zdawały się smutne. -
No, pośpiesz się. Oddałabym wszystko za papierosa! - Złapała cię za rękę i śmiejąc się pociągnęła do wyjścia z zarośniętego labiryntu. Kiedy już siedzieliście przy stoliku, słońce w końcu jednak postanowiło zniknąć.
Przyjemny mrok rozpraszały zapalone lampy powbijane w ziemię (miały zapewne przypominać pochodnie, chociaż kto wie o co artyście chodziło...). Co dziwne, obiad wcale nie wystygł. Emilia jednak całą swoją uwagę poświęciła papierosowi, którym właśnie się zaciągała.
-
Zresztą, jeśli sam nie wiesz nic "o tym zagubieniu", to znaczy że sam się nie zgubiłeś. W takim wypadku, po co pytasz?
Kamil Pieter Pietrowic Southern Hospitality - KLIK
Szukasz, szukasz i szukasz i nic. A raczej jedno wielkie nic. W szafkach "twojej" sypialni poupychane są ubrania, bielizna, jakieś kosmetyki (jeśli tak można nazwać krem nawilżający Nivea - i co on tu robi?) no i to coś, co cię obudziło. Przypuszczasz, że to jakiś dziwny zegar - czerwono żarzące się cyferki pokazują 9.00 (czyli to samo, co zegar wiszący w kuchni). No i w końcu znalazłeś swój zegarek na rękę. W łazience podobne rezultaty. Z tą różnicą, że ilością leków ustawionych w rządki w apteczce mieszczącej się za lustrem można by otruć pół obozu. Jedynie niegroźnie brzmiącą nazwą była "ASPIRYNA". Chociaż, kto wie, co jest w środku... W sypialniach dzieci, do których zajrzałeś kierując się w stronę kuchni, prawie przewracasz się o wszędzie porozrzucane pluszaki, wbijasz sobie klocek w gołą stopę (zaczynasz rozumieć, czemu sprzątanie byłoby wskazane) ale nie ma tam niczego, co by było nie na miejscu. Ale to nie świadczy o niczym (zwłaszcza, że do końca nie wiesz, co w takim domu powinno się znajdować, a co nie. Tylko w takim wypadku, co tu się dzieje?). Musisz się zastanowić. Siadasz więc w salonie na kanapie. Twój wzrok dopiero teraz padł na kalendarz.
Zamarłeś. Według tego kolorowego świstka papieru był rok 2009. Poniżej wisiała karteczka z rozpiską lekcji dzieciaków. Przypomniałeś sobie, że kazano ci posprzątać zrobić zakupy i wybrać dzieci. A jak nie, to co? Dopóki myślą, że coś wiesz, nie zabiją cię. Ale istnieje tyle innych sposobów wymuszania informacji...
John Whiterook Hope - KLIK
Silva wyszarpnęła ci się z uścisku (a raczej wyślizgnęła jak wąż). Rzuciła pod nosem coś w rodzaju "Brutal" i odeszła na bezpieczną odległość. Zresztą zrobiła to dość niechętnie, wolałaby ci przywalić, ale Nina zgromiła ją wzrokiem.
- Ech, mężczyźni zawsze są tacy sami. - westchnęła Ina puszczają psa wolno. Teraz już nie wyglądał jak szczeniaczek. W ciągu kilku chwil urósł i teraz przypominał dorodnego wilka. Jego wydawałoby się, że ślepe spojrzenie świdrowało cię na wylot. Pokazał zęby i warczał coraz głośniej.
- Uspokój się Tibo. - Ina poprawiła włosy wpadające jej do oczu. Nina stała spokojnie. zwierz mlasknął.
- Mówiłem Ci, żebyś informowała ludzi, zanim ich wciągniesz do Dolnego Świata. - Tibo ofuknął Inę.
Może i Rodriga nie było, ale ten pies bynajmniej normalnie się nie zachowywał. Ponownie na ciebie popatrzył.
- Posłuchaj mnie młody człowieku - zęby błyskały w tempie wypowiadanych słów. Wcale ci się nie zdaje, ten wilk mówił i to całkiem nieźle. -
Dolny Świat na Gadających Kaktusach się nie kończy. Dla każdego, który tu zawita przyjmuje on trochę inny kształt. A teraz chodźmy, bo Szamanowi zaraz zacznie się "Jak oni śpiewają" i znów będzie wściekły, że mu przerywacie.
Wilk ruszył truchtem na przejał przez krajobraz. Dziewczyny poszły za nim. Nina jeszcze na chwilę się odwróciła.
- Mówiłyśmy ci, że jesteśmy szamankami. - jakby to wszystko tłumaczyło!