Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2016, 17:13   #659
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Lot był całkiem przyjemny i przede wszystkim zaoszczędził wiele czasu. Gryf był na tyle szybki w powietrzu, że udało się wam póki co uniknąć wszelkich atrakcji związanych z podróżowaniem naziemnym [jak spotkania z dzikami, nosorożcami, pijanymi dwarfami, i tak dalej]. Z góry też o wiele łatwiej było rozeznać się w terenie, zlokalizować miasto i samą Bramę. W każdym razie wyglądało to jak Brama. W sumie ciekawe jak to działa…

Ustaliliście z Kiti, że pomijacie wizytę w mieście i ruszacie prosto do Bramy. Być może to w tej chwili najlepszy plan, który pozwoli ominąć inne przeszkody, takie jak upierdliwa straż miejska, obywatelskie patrole Bieli czy demonicznych strażników Bramy, i takie tam [pijane dwarfy, pijane elfy, upierdliwi domokrążcy itd.] Była duża szansa, iż pod osłoną nocy uda się dostać do Bramy niezauważenie. Szanse te jednak gwałtownie zaczęły maleć, kiedy to lecąc w kierunku gór i Bramy, zauważyliście niepokojący ruch, czegoś o niepokojąco dużych rozmiarach. Sam gryf również to zauważył i zareagował gwałtowniejszymi uderzeniami skrzydeł i ostrzegawczym, zaniepokojonym piskiem. Otóż, przed wami, pomiędzy postrzępionymi górskimi szczytami i skałami, coś naprawdę dużego przeleciało pomiędzy szczytami, na tle rozpadliny widać było wielkie cielsko. Po chwili nie było wątpliwości – nad górami krążył smok. Całkiem spory smok. Przez moment przez wasze myśli przetoczyły się wątpliwości. Czy to…? Czy to może być Timewalker?...
Póki co, smok zdawał się być zajęty swoimi sprawami. Podlecieliście bliżej gór i bliżej bramy. Pod wami pojawiły się strome skały, zniknęły lasy i pola, byliście coraz bliżej Bramy. Znowu. Smok krążył w okolicy, znów był przez moment widoczny pomiędzy szczytami.
Czasu na analizę sytuacji i na sporządzenie ewentualnego planu było niewiele, ponieważ od Bramy dzieliło was już tylko kilka kilometrów, co lotem gryfa oznaczało, iż będziecie w centrum kamiennej konstrukcji z łuków za kilka minut. Smok nie był widoczny przez cały czas, krążył pomiędzy kamiennymi formacjami, ale krążył niepokojąco blisko waszego celu. Lot miał tę wadę, iż byliście stosunkowo dobrze zauważalni, na wielkim gryfie, na tle nocnego nieba. Na niewiele by się zdało manewrowanie między skałami, gryf nie był wytresowany na tyle, aby bezbłędnie reagować na polecenia jeźdźca-pilota i przez większość czasu tak naprawdę leciał tak jak mu się podobało, „zmierzając in the general direction of the Brama”. W pewnym momencie smok wzniósł się gwałtownie wysoko ponad góry i mogliście podziwiać go w pełnej okazałości. Dobra wiadomość; nie jest to Timewalker. Zła wiadomość; nie jest to Timewalker. Ok., a może by tak...?

Storm Dragon= by bayardwu on DeviantArt

Aha...!!!
Ok...

Dragon Fire by SanOzbulbul on DeviantArt

AHA...!!!!!!!!
Gryf z głośnym i przeciągłym piskiem gwałtownie zanurkował w dół, unikając smoczego ognia. Z wielkim trudem [zwłaszcza Kiti] ale zdołaliście utrzymać się na jego grzbiecie, gdy wykonał ten instynktowny manewr. Przez chwilę wywijaliście w powietrzu korkociągi i nie panowaliście za bardzo nad sytuacją, gryf instynktownie wykonywał powietrzne akrobacje. Widać to nie pierwszy smok, jakiego spotkał. Ostatecznie, gryf zanurkował w dół „na bombę” i chwilę krążył pomiędzy skałami. Smok stracił was z oczu. Zawisł w powietrzu, w miejscu łopocząc głośno ogromnymi skrzydłami. Wokół echem odbił się jego donośny, niski głos.
- Wiem, kim jesteś! Spodziewałem się ciebie, przybyłeś! Wiem, że próbujesz uciec przed śmiercią do Piątego Wymiaru! Twoja plugawa egzystencja i istnienie tej przeklętej zjawy Timewalkera kończy się tutaj! – zaryczał wściekle i zaczął krążyć wokół, zionąc ogniem po skałach, rozpadlinach i szczelinach, poszukując zaginionego, drobnego celu. – Wiem, że tu jesteś, czuję smród twojej tchórzliwej, przeklętej duszy! Nie ukryjesz się przede mną choćbym miał szukać cie całe wieki!
Czy jednak potrzebował takiej ilości czasu...? Gryf był spory, łopot jego skrzydeł był co prawda zagłuszany przez łopot skrzydeł samego smoka, ale smok był zdecydowanie o wiele, wiele większy niż gryf, a jego ogień obejmował całkiem pokaźną powierzchnię. Póki co, rozdrażniony smok objął metodę na wypatrywanie przy jednoczesnym odkażaniu ogniem wszelkich szczelin, jaskiń i potencjalnych kryjówek w skałach. To kwestia czasu, aż wypatrzy znów krążącego między skałami gryfa...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline