Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-09-2016, 04:39   #651
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Natarcie świńskiego nosorożca przebiegło zgodnie z planem. Może nie do końca, bo bestia spróbowała uderzyć w niego łbem. Nie było to jednak nic niespodziewanego dlatego lekkie odsunięcie się załatwiło sprawę i na szczęście pozostawiło go w dogodnej pozycji do ataku. Owe uderzenie również się udało co wynagrodziło Diritha satysfakcjonującym uczuciem wbijanego w mięso ostrza. Jest dobrze i stało się jeszcze lepiej, bo wybicie się również zakończyło się powodzeniem. Tym większym, że hak nie został wyrwany co rokowało dobrze. Gdyby przy tym manewrze hak nie utrzymał się w środku lokomocji to szanse na dalsze utrzymanie się na grzbiecie przeciwnika wyglądałyby kiepsko.
Przyszła więc pora na ujeżdżanie warchlaka wyglądającego jak po pierwszej próbnej wycieczce po laboratorium Riktela. Dlatego teraz miało się okazać bestia ma więcej wytrzymałości niż Dirith ma zręczności i wytrzymałości. Zapowiadało się ciekawie i z pewnością tak było. Bestia wierzgała, podskakiwała, próbowała gwałtownie zmieniać kierunek biegu, obijała się o drzewa i szarżowała przez gęste krzaki, zarośla i co tylko się dało wraz z konarami w zasięgu. Raz czy dwa prawie udało się jej zrzucić z siebie jeźdźca, jednak wbity w nią hak był zakotwiczony wystarczająco mocno aby Dirith pozostał na swoim miejscu. W pewnym momencie oberwał na tyle mocno konarem aby go złamać i samemu spaść z grzbietu. Warchlak wyczuł to i natychmiast spróbował zahaczyć bokiem o zbliżające się drzewo. Na szczęście tygrysołak był na tyle zręczny, żeby odbić się od ziemi oraz wskoczyć z powrotem na grzbiet oraz nie dać sobie przytrzasnąć do drzewa nogi. Mało brakowało, a hak zostałby poddanej próbie. Najprawdopodobniej wytrzymałby i w tym przypadku, jednak wyrwałby solidny kawał mięcha po tym jak Dirith owinąłby się o drzewo. Dalsza jazda była stopniowo coraz łatwiejsza. Widocznie bestia przywaliła w to drzewo na tyle mocno, żeby samemu to odczuć. Nadal jednak nie dawała za wygraną i próbowała. Powoli coraz słabiej, ale próbowała, co Dirithowi się zdecydowanie podobało. Co prawda tym bardziej może być oporna aby poddać się jego woli jeśli chodzi o podążanie za wytycznymi, ale dzięki tej upartości mógł zajechać trochę dalej niż na zwierzęciu łato się poddającym.
Nie zmieniało to faktu, że bestia albo słabła, albo widząc swoją niezdolność do uwolnienia się oswajała się ze swoim nowym losem. Zostało to potwierdzone, kiedy wybiegła na bardziej otwarty teren gdzie po krótkiej chwili zatrzymała się. Czy dlatego, że nie było już dalej o co się obijać i próbować zrzucić jeźdźca w ten sposób, czy też dlatego, że została ujeżdżona. Nie miało to dużego znaczenia. Dało się naraz utrzymać na zmutowanym warchlaku raz, będzie to możliwe drugi raz. Nawet jeśli zatrzymał się tylko po to żeby odpocząć przed ponowną próbą uwolnienia się na pewno warchlak był świadomy, że z Dirithem za łatwo nie wygra.
Albo zostanie podarowany dla gryfa, który właśnie oznajmił o swojej obecności donośnym skrzekiem wydanym w momencie ataku. Widocznie Dirith mylił się. Warchlak nie zmęczył się czy poddał . Po prostu wybrał samobójstwo pod szponami gryfa nad poddanie się woli jeźdźca. Czyli albo poddał się tak bardzo, albo tak bardzo zamierzał zaryzykować aby utrzymać swoją wolność. Tylko jeden z tych powodów podobał się zmiennokształtnemu drowowi. Nie zmieniał to jednak faktu, że na scenie pojawił się oczekiwany środek lokomocji pod postacią gryfa.
Pozostawała teraz decyzja co z tym fantem zrobić. Czy próbować obronić obecny środek lokomocji, który bez większych problemów może przedrzeć się przez większość przeszkód tratując je, czy spróbować przesiąść się na gryfa. Znacznie niebezpieczniejszy z uwagi na możliwość zostania zrzuconym z dużej wysokości, ale dużo szybszy gdyż nad przeszkodami po prostu przelatuje z większą prędkością.
Decyzja podjęła się sama z uwagi na to, że tygrysołak nie mógł za wiele zrobić aby uniemożliwić szponom gryfa wbicie się w dziko-podobnego nosorożca, który i tak był ranny. Może i te rany dałoby się wyleczyć, ale atak gryfa może okazać się śmiertelny i w tym wypadku drow zostałby bez transportu/ Nie było czasu na próbowanie każdej opcji, a nie było wiadomo, czy gryf postanowi walczyć o swoją zdobycz i zostanie na miejscu żeby spróbować odpędzić tygrysołaka.
Dlatego było jasne, że trzeba było spróbować zmienić środek lokomocji podczas kolizji. Przez ułamek sekundy likantrop rozważył przemianę w drowa, aby być mniejszym celem dla gryfa. Jednak pozostając pod postacią tygrysołaka miał więcej masy, dzięki czemu gryf potrzebował więcej więcej użyć więcej siły aby go zrzucić co sprawiało, że szybciej się zmęczy. Nie wspominając o tym, że Dirith samemu posiadał więcej siły aby się utrzymać co będzie mieć nieocenione znaczenie jeśli uda mu się przesiąść.
Plan działanie był więc prosty i krótki, czyli takie jaki wychodzi najczęściej.
Po pierwsze, zeskoczyć z grzbietu posiadanego wierzchowca.
Po drugie, wskoczyć na grzbiet gryfa kiedy ten będzie zajęty wbijaniem swoich szponów w swój posiłek.
Po trzecie, utrzymać się wystarczająco długo na jego grzbiecie.
Przynajmniej na to liczył drow, bo tak naprawdę w tym planie proste było jedynie zeskoczenie. Nie zmieniało to jednak faktu, że wyegzekwowania tego planu zamierzał się podjąć. Dlatego najszybciej jak tylko się dało zeskoczył z warchlaka i pozostał w odległości pozwalającej mu na pozostanie w zasięgu skoku ale poza zasięgiem ataków przeciwnika. To było najprostsze gdyż dalej trzeba było doskoczyć do nowego środku lokomocji co oznaczało wejście w prawdopodobny zasięg szponów lub dziobu. O ile szpony byłyby zajęte w najlepszym wypadku, to na dziób trzeba było już uważać. Nie wspominając o tym, że gryf na pewno porzuci posiłek aby móc się bronić. Dlatego jeśli Dirith nie zdoła odpowiednio szybko dostać się na grzbiet poza zasięgiem wspomnianych szponów i dziobu, to sam może stać się przekąską.
Po doskoczeniu trzeba było wdrapać się na grzbiet. I to szybko i skutecznie. Tutaj zamierzał wykorzystać w pełni swoje pazury. Wbić je na tyle mocno żaby na pewno mieć przyczepność, ale nie na tyle mocno, żeby ranić zbyt poważnie. Może i skróciłoby to czas ujeżdżania, ale jednocześnie bardziej rozjuszyło domniemanego wierzchowca. Nie wspominając o tym, że przy zbyt dużych ranach gryf może się wykrwawić co byłoby bardzo nie wskazane. Szczególnie na dużej wysokości.
Jednocześnie przy obieraniu odpowiedniego miejsca tygrysołak starał się tak na nim usiąść, żeby spróbować ograniczyć ruch skrzydeł. Zamierzał spróbować usiąść tuż za kośćmi mając nadzieję, że dzięki tylnym łapom wepchniętym pod kości przeciwnik nie będzie w stanie wzbić się w powietrze. O ile była taka możliwość pozostając poza zasięgiem ostrych końców przeciwnika.
Dalszą praktyczną częścią planu było utrzymanie się na grzbiecie. Tutaj oczywiście miało polegać na haku, który już udowodnił swoją nieocenioną wartość. Nadal jednak nie można go było wbić za głęboko, lub wbić w złe miejsce z tych samych względów co przy wbijaniu pazurów. Dlatego celował w jakąś kość, najlepiej łopatkową z pominięciem kości kręgosłupa, żeby nie ryzykować paraliżu. Może i nie wypada oceniać rzeczy po okładce, ale warchlak na oko posiadał więcej zwałów mięsa oraz tłuszczu nie wspominając o grubej skórze. Dzięki temu hak nie zdawał się dużym ryzykiem. Gryf jednak był zwierzęciem latającym, co przynajmniej w teorii uniemożliwiało posiadanie wielkiej masy bez komicznie wielkich skrzydeł.
Następną i ostatnią praktyczną częścią planu było utrzymanie się wystarczająco długo aby oswoić zapewnić sobie posłuszeństwo. Czy to jednym rodeo, czy też kilku ilość zaoszczędzonego czasu usprawiedliwiała ryzyko.
Ostatnią rzeczą z jaką trzeba było się liczyć, to zmęczenie materiału. Na bój z warchlakiem Dirith poświęcił nie mało sił. Nie wspominając o nie do końca ukończonym odpoczynku i niemalże braku odpoczynku w ciągu ostatniego czasu spowodowanego aktualnymi wydarzeniami.
W razie niepowodzenia możliwości utrzymania całej skóry prezentowały się średnio do niemożliwych w zależności, podczas której części planu coś poszłoby źle. Jedno było pewne. Jeśli gryf wzbije się w powietrze, Dirith musiał utrzymać się na nim za wszelką cenę.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 14-09-2016, 18:26   #652
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Próbowała się zdrzemnąć. Wydawało się jej że ledwo zamknęła oczy a już musiała je otworzyć. Co się znowu dzieje!? Brzmiało jakby Dirith zarzynał świnię. Niby w tych czasach nic nadzwyczajnego, ot, zgłodniał. Przynajmniej nie pożerał znowu człowieka. Otworzyła oczy i co się okazało, co, co, co!? Że Dirith zrobił sobie rodeo. No jasne. Podróżuj z drowim skrytobójcą, mówili. Będzie fajnie, mówili. Co zrobi drowi skrytobójca kiedy w środku nocy w lesie zaatakuje was dzikie zwierzę? Wskoczy na nie i zrobi sobie rodeo. Gdyby opowiedziała to swoim elfickim braciom przy ognisku, popukaliby się w czoła.

No ale oto był. Drowi skrytobójca na wielkim dziku. Czy to był nosorożec? Guziec? Co to w ogóle było!? Najgorsze jednak dopiero nadeszło ponieważ została sama w lesie, a nieopodal odzywał się gryf czy inne duże coś o głosie orła i to było zdolne zaatakować tę wielką świnię i ją zranić. Kiti nie chciała się z tym czymś spotkać. Chcąc nie chcąc musiała biec za Dirithem i jego wierzchowcem. Na szczęście świniak wykosił las na tyle że mogła się za nim przedostać pasem wykarczowanym jego kłami. W sumie mogliby tak podróżować, dzik biegłby na wprost i karczował wszystko, nie trzeba by szukać drogi! Kiti była tak zmęczona, niedospana i wkurzona i załamana rozmowami z Verionem że nie miała już nic przeciwko siedzeniu na grzbiecie świniaka i karczowaniu drogi. Drogi dokąd w sumie!?
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 26-09-2016, 19:54   #653
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Zastanawialiście się kiedyś jak to jest latać? Otóż, istoty nie potrafiące latać często marzą o lataniu. Okazuje się jednak, że takie istoty, po otrzymaniu możliwości latania, wcale nie spędzają, jak zapowiadały, całego swojego czasu w powietrzu. Ot, latają kiedy jest to wygodne, ale nie latają, jak zapowiadały, cały czas. Skłoniło mnie to do wielu refleksji. Czy istotę śmiertelną taką jak człowiek można w pełni zadowolić. Okazuje się, że nie. Albowiem ludzki umysł jest skonstruowany tak, że nigdy nie jest zadowolony i zawsze chce więcej i więcej ponad to co już ma. To pomogło ludziom w ewolucji i opanowaniu świata i to będzie ich zgubą pewnego dnia. Zabawne swoją drogą. Być istotą która nigdy nie wie czego chce i nigdy nie osiągnie tego co chce. Z góry przegrana sprawa. Tak piękny i reaktywny materiał dla Chaosu ;3

Piąty Wymiar powstał miedzy innymi po to by można na to patrzeć. Czarna Zorza miała swoje plany, ale patrzenie na to, jak zachowują się istoty znad których zniknęło widmo śmierci, było dobra rozrywką na nudne niekończące się dni nieskończonej egzystencji. Z niektórych istot wyszło wiele zła. Z niektórych co zaskakujące, wiele dobra. Istoty, które mogły robić wszystko co chciały nagle zyskiwały odwagę by robić dobre rzeczy. Był to jeden z fenomenów Piątego Wymiaru i jego wolności. Wiele istot odnalazło w tej wolności dobro którego bało się i wstydziło w świecie, gdzie mogli za nie zginąć. Piąty Wymiar stał się miejscem w którym na jaw wyszły pierwotne instynkty i pierwotne zasady dominacji i uległości. W miejscu gdzie każdy mógł zabić każdego, zabijanie było tak naprawdę stosunkowo mało powszechne. Okazało się że dla większości istot po osiągnięciu całkowitej wolności nie było powodu do zabijania. Ci, którzy zabijali, po prostu lubili zabijać.

* * *
Dirith;
Na początku;
https://www.youtube.com/watch?v=Zj1HISsf9x0

Po chwili;
https://www.youtube.com/watch?v=ikDpYwDKQ_A

Gryf atakując celował w większy cel. Udało ci się uniknąć szponów i podczas gdy gryf zajęty był próbą powalenia świnionosorożca, a świnionosorożec zajęty był wierzganiem i próbami uwolnienia się, zdołałeś wskoczyć na grzbiet gryfa i uczepić się na tyle mocno, na ile tylko zdołałeś w całym zamieszaniu. A zamieszania, ryków, pisków, kwików, tupotu, kurzu, fruwających połamanych gałęzi, wyrwanej sierści, piór i bryzgającej krwi było sporo. Udało ci się. Niczym wielki, wytatuowany kleszcz, wczepiłeś się w gryfa. Gryf był tak zszokowany przebiegiem swojego polowania, że gdy wreszcie świnionosorożec zdołał się wyrwać, gryf bardziej zaaferowany był tym czymś, co na nim dyndało. Próbował sięgnąć intruza swoim dziobem, ale drow uczepił się w bezpiecznym miejscu poza zasięgiem owego dzioba i szponów. Gryf, łopocząc skrzydłami i krążąc ponad ziemią, wykręcał się na prawo i lewo, wierzgał i gwałtownie skakał na ziemię, próbując pozbyć się natręta. Nigdy nie zdarzyła mu się taka sytuacja... [0:14 klasyczny WTF?!]
https://www.youtube.com/watch?v=xW8rncjuITc

Dirith nie rezygnował i skutecznie wczepiony w gryfa czekał aż gryf się uspokoi. Przy okazji rzucał czasem okiem na polanę i skraj lasu w dole, gdzie potargany i wściekły świnionosorożec uganiał się za uciekającym zygzakiem białym wilkiem.
Aż wreszcie gryf uznał, że kleszcz na plecach nie robi mu krzywdy i nie zagraża mu. Zmęczony i zdezorientowany, odleciał kawałek i wykonał lot pt „ok., może nikt nie widział, udam, że nic się nie wydarzyło...”. Nadal rozdrażniony, ale już nie atakujący zaciekle, gryf powoli ignorował Diritha i nawet przyzwyczajał się powoli do komend i sterowania pociąganiem za pióra. Nadal popiskiwał pod nosem, niezbyt zachwycony, ale już nie atakował i nie próbował sięgnąć Diritha dziobem. Teraz jest ten moment. Teraz można krzyczeć I AM KING OF THE WOOOoooRLD!!!
https://www.youtube.com/watch?v=K_J8k43gUhY
Jeszcze moment i będzie całkiem nieźle! Gryf zatoczył koło wysoko nad lasem. W dole nadal świnionosorożec ugania się za Kiti [ciekawska – przed chwilą MG napisał najpierw „świniodzik”... (facepalm...)]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 30-09-2016, 17:13   #654
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Jazda na gryfie okazała się trochę mniej wyboista. Gdzie przerośnięty dzik miał oparcie w ziemi od której mógł się gwałtownie odbić, tam gryf miał pod sobą tylko powietrze. Co prawda próbował również skakać po ziemi, ale po rozgrzewce jaką Dirith przebył w lesie nie było tragicznie. Tym bardziej, że tygrysołakowi udało się dobrze uczepić w odpowiednim miejscu. Dlatego czekał cierpliwie aż oponent w końcu się zmęczy i zacznie być mniej agresywny.
Na szczęście nie trwało to długo lecz zgodnie z przewidywaniami dotyczącymi mniejszej wytrzymałości tego środka lokomocji. Nawet kiedy wydawało się, że już gryf jest jako-tako oswojony Dirith jeszcze się nie rozluźniał na wypadek gdyby to był blef. Wziął jednak krótki moment na wzięcie głębszego oddechu. Jednocześnie rozglądał się dookoła po horyzoncie szukając miejsca, które mogło się wydawać bramą do piątego wymiaru. Może nie oczekiwał wielkich znaków, ale dla pewności chciał wiedzieć czy ma już cel w zasięgu wzroku czy też nie.
Po kolejnej chwili w końcu postanowił zacząć trochę bardziej nim pokierować i zobaczyć jak nowy środek lokomocji zareaguje na wytyczne. Zamierzał to robić starając się kierować grywa wychylając się trochę to w jedną, to w drugą, lub odpowiednią stronę. Dodatkowo nadal trzymał się za pióra, lecz tymi za mocno sterować nie chciał aby ich nie wyrwać oraz nie rozdrażniać bardziej bestii. Wpierw zamierzał zmienić wysokość dostosowując ją do trochę więcej jak pułapu drzew w lesie. Aby to zrobić pochylił się do przodu starając się skierować lot trochę ku ziemi. Jednak nie za ostro, aby miał możliwość wyrównania lotu przed wpadnięciem w las, co za przyjemne by nie było dla nikogo. Potem skierował go w stronę Kiti i jej towarzysza chcącego się z nią zaprzyjaźnić. Jak było widać wilczyca za bardzo nie lubiła tego pomysłu więc czas było przerwać zabawę w ganianego. A Dirith miał zamiar zrobić to próbując skierować gryfa prosto na swinionosorożco-podobne coś mając nadzieje, że środek lokomocji domyśli się o co mu chodzi i zaatakuje odpowiedni cel. Ważne jednak było, aby nie trafić Kiti. Dlatego celując Dirith brał odpowiednią poprawkę. Co prawda gryf pewnie był zmęczony i atakowanie nim może nie było najlepszym pomysłem, ale co innego można było zrobić? Wylądować i odpocząć nie ma jak, bo na dole szaleje poprzedni środek lokomocji. Zabrać Kiti też nie. Przynajmniej nie żywej, bo gdyby skierował gryfa na wilczycę, ten zapewne by ją zaatakował zamiast zgarnąć z ziemi nie raniąc. Może i był uległy i dawał sobą sterować, ale raczej nie był jeszcze do tego stopnia wytresowany.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 14-10-2016, 18:13   #655
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Są takie chwile, że masz ochotę zostawić wszystko i gdzieś wyjechać. Na przykład kiedy drow z twojego stada nagle stwierdza że rzuca wszystko i zostaje kowbojem. Ale kiedy jesteś klerykiem nie jest łatwo zostawić wszystko i wyjechać. Zawsze ktoś jest ranny. Zawsze kogoś coś boli, ktoś jęczy, stęka, wzywa pomocy, nie daje spokoju. No i co no i jak to tak zostawić. Zawsze coś. Nie, żeby bolało kogoś raz na pół roku albo raz na rok. Zawsze cały czas kogoś coś boli. A jak nie boli to ma kaca i boli głowa. Zawsze ktoś coś chce. Mówią, nie dawaj im ryby, daj im wędkę. Ale kleryk tak nie może. Jeśli nie leczy, wszyscy wokół zaczynają umierać. A kiedy wszyscy wokół umierają kleryk zostaje sam i nie ma go kto bronić i kleryk też umiera. Taki pech. Sytuacja uległa zmianie. Najpierw Kiti nie mogła dogonić świni której dosiadł Dirith, a już po chwili Dirith zmienił środek transportu i od tej pory Kiti nie mogła uciec przed świnią. Gdyby bard to widział, miałby natchnienie do Benny Hill Show.

To właśnie te chwile. Kiedy biegnie się na oślep w ciemnościach przez las, dostając po twarzy gałęziami z kleszczami, czując na karku cuchnący oddech wyrośniętego prosiaka. Potem było niby lepiej bo na otwartym terenie znikły gałęzie i kleszcze, ale na to prosiak znacznie przyspieszył bo nic nie stało mu się na przeszkodzie aby stratować Kiti. Uciekała zygzakiem na ile mogła ale dzik był o wiele większy i co chwilę ją doganiał. Nie chciał odpuścić, był ranny, był wkurzony, przemawianie do niego i próby ugłaskania go jak krewetkę kiedyś raczej nie miały żadnego sensu. Wiedziała już że dzik nie odpuści, nie zmęczy się i nie odpuści a prędzej jednak ją dopadnie, w końcu ona też nie miała sił biegać w kółko całą noc.

Wpadła na pomysł żeby oślepić napastnika swoim leczniczym zaklęciem przy okazji rzucając je na siebie gdyby miała skończyć przebita kłami kilku rozpędzonych ścigających ją ton. Chciała znaleźć dużą przeszkodę terenową w okolicy na przykład większy głaz albo większe drzewo. Chciała zrobić taki manewr żeby biec prosto na przeszkodę a tuż przed nią rzucić na siebie leczenie, oślepić dzika i uskoczyć. Jak dobrze pójdzie miała nadzieję że on rozbije się o przeszkodę i przynajmniej czasowo ogłuszy żeby mogła zniknąć mu z oczu i aby odpuścił w końcu. Takie było przynajmniej założenie. Miała nadzieję że nie skończy jednak przyszpilona kłami kilkutonowego dzika do drzewa albo głazu. To byłby kiepski koniec.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 27-10-2016, 20:01   #656
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Jedni bawią się w kowbojów inni w toreadorów. W sumie co kto komu pasuje. Zawsze było to zastanawiające, dlaczego jedni wybierają to, inni tamto. Takie mrówki na przykład. Jedne pilnują inne robią. A ludzie, każdy co innego. Skąd to się bierze? I wtedy zawsze mówię, im się nudzi. Im się cholernie nudzi całe życie. Nie muszą martwić się o polowanie, o wodę, o to że w środku nocy czy nawet dnia coś przyjdzie, wyskoczy spod ziemi albo spadnie z nieba i ich zeżre. Zwyczajnie całymi dniami leżą na kanapach, najedzeni, napici, bezpieczni i się nudzą. Zaczynają kombinować. Potem chwalą się tym co wymyślili. Pół biedy jeśli to wynalazek, gorzej jeśli to nowa popkultura, taniec albo moda. Nie ma się czym chwalić, po prostu cholernie się nudziliście dlatego to w ogóle powstało. Nie ma to nic wspólnego z logiką ani postępem. Nawet teraz. Nie mogą normalnie, po prostu nie. Nie zastanawiałem się nigdy co bym zrobił gdyby wielka świnia obudziła mnie w nocy. Znaczy taka z kłami i ogonem. Generalnie każdy kto budzi kogoś w nocy to wielka świnia. Co postępowego jest w ujeżdżaniu świni albo w rozbijaniu świni o drzewa i głazy. Widziałem gorsze rzeczy ale mimo wszystko po coś ktoś kiedyś wynalazł miecze, kusze, takie tam. Sam nie wiem, może w tym jest jakaś metoda. Widocznie. Sam nie wiem. Ale ile razy można tak samo...
Mistress: Verion, znowu piłeś melisę? -__-
V: Nie pani znaczy tak Mistress znaczy nie Mistress!!! ^__^'

Kiti;

Ciemności działały na twoją korzyść tym razem. Co prawda byłaś niezbyt szczęśliwa w ciemnościach, ale po wizycie w drowim mieście ze swoim drobnym wspomaganiem widziałaś w nocy całkiem dobrze. Z kolei dzik widział w ciemnościach przypuszczalnie średnio dobrze, a po tym, jak niespodziewanie dostał po oczach latarką po oczach, przez moment nie widział praktycznie nic. Ten moment wystarczył aby zdezorientowany, oślepiony i rozpędzony wpadł na kamienie nieopodal, zaczepił o nie nogą i wywrócił się jak długi na bok. To wystarczyło abyś mogła uciec na bezpieczną odległość i zniknąć mu z oczu.

Dirith;

Kiti udało się opanować sytuację na tyle, że cel był dobrym celem. Atak gryfem przypominał parkowanie ogromnej ciężarówki przez kogoś, kto ledwo umie jeździć rowerem. Dlatego dobrze, że Kiti się odsunęła. Kiedy był już odpowiednio nisko i „w miarę” wycelowany w wielką świnię, gryf nagle jakby zapomniał o towarzystwie na swoim grzbiecie i zapach krwi i piski dzika przypomniały mu, po co tak naprawdę tu przyleciał. W sumie reszta poszła gładko i tym razem gryf zgodnie ze swoim planem runął z nieba na dzika całym swoim ciężarem, wbijając się szponami w czaszkę i kręgosłup. Dzik tym razem nie zdołał wstać ani się wyrwać i po chwili gryf z zadowoleniem wyskubywał kawałki mięsa z trzymanej zawzięcie zdobyczy i nic innego go nie obchodziło.

Kiti;
Dirith wrócił. Tankuje pojazd.

Dirith, Kiti;

Kiedy gryf się już zatankował do pełna, o wiele łatwiej było przekonać go do towarzystwa na jego grzbiecie. Co prawda jeszcze jakiś protestował, otrzepywał się [oby nie zrobił tego na pełnej wysokości] i drapał się nogą po szyi, ale generalnie był mało przejęty tym, że coś na nim siedzi. Uporem i odrobiną klerykowej siły perswazji, i powiedzmy, że dacie radę polecieć. Przynajmniej przez jakiś czas. Aż nie skończy się paliwo.
[jaki szpan na mieście!]
Market Gate by sandara on DeviantArt

No to wystartowaliście.
https://www.youtube.com/watch?v=6spVnscTO8A
Ekhym...
Wydawałoby się że miejsce które jest wejściem do innego wymiaru będzie dobrze widoczne i dobrze oznaczone. W końcu pewnie musi być duże. Chyba?... A może jednak ukryte i strzeżone? Piąty Wymiar powstał na Filarach i był owiany wieloma tajemnicami. Mówiono że idzie się tam na własne ryzyko. Na co zwolennicy Piątego Wymiaru odpowiadali: żyje się na własne ryzyko. Tam tak jak i tu można się skaleczyć i można zaznać radości czy szczęścia. Z Bramami do Piątego Wymiaru bywało różnie. Oczywiście różne siły zwietrzyły różne możliwości i zaczęły różnie kombinować. Piąty Wymiar miał jednak to do siebie, że był tworem, nad którym Chaos ciężko się napracował, i Chaos nie zamierzał tak po prostu dopuścić do tego, aby jacyś śmiertelnicy psuli jego dzieło. A nawet "psuli otoczenie Bram". Mistress zdawała się być uczulona na punkcie porządku wokół Bram, ponieważ szybko okazało się, że kiedy w okolicy Bram zaczęły legnąć się różne "instytucje" umilające życie podróżnym i oferujące wędrowcom do Piątego Wymiaru różne usługi albo opcje "haracz albo życie", natychmiast pojawiły się niespodziewane śmiertelnie niebezpieczne zjawiska pogodowe i inne demony, które uprzątnęły teren.

Wyznawcom Bieli też zresztą zależało niebywale na porządku wokół Bram. Piąty Wymiar jak i same Bramy były zatem ciekawym miejscem. Można tam było dostać opieprz od demona albo od wyznawców Bieli albo od obu naraz za to samo przewinienie. Ciężko było rozwinąć interes w okolicy Bram. Piaty Wymiar miał być dostępny dla wszystkich i jego twórcy o to dbali. Zdarzało się podobno, wedle plotek, iż w rejonie Bram widywano dzieci Bieli i demony, które były kompletnie zdezorientowane swoim towarzystwem i nie wiedziały "czy wolno im" atakować się w okolic Bram czy nie. Podobno widywano jak demony i wyznawcy Bieli przechodzili przez Bramy obok siebie. Gorzej jeśli wychodzili. Chaos jeden wie, co działo się, gdy oddalili się od Bram "wystarczająco daleko".

Tak zrodziły się różne osady "w bezpiecznej odległości" w której można było znaleźć cuda niewidy. W osadach tych panował klimat napięcia, nigdy nie było wiadomo czy jednak osada nie leży "w złej, monitorowanej" odległości i czy zaraz nie zjawi się w nie jakiś "sprzątacz". Tak czy inaczej, osada była już widoczna z góry. Wyglądała niczym typowy port o kluczowym znaczeniu. Jedni szykowali się do drogi, inni dopiero przybyli, jedni jedli, inni szukali noclegu, handel wszystkim i wszędzie.

Minertown by flaviobolla on DeviantArt

W oddali widać już miasto. Z kolei na horyzoncie, widać góry, bardzo charakterystyczny wąwóz i ogromną konstrukcję z podejrzanych pierścieni.
Passage by Rowye on DeviantArt

A Może By Tak...? Czy na pewno wszystko...? Co z tym amuletem...? Czy da się to jakoś ominąć, a może by tak zostawić to na później...?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 06-11-2016, 19:44   #657
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Na szczęście podczas namierzania dzika gryf zmienił się z samonaprowadzający pocisk, więc atak poszedł gładko i celnie. Tym bardziej, że Kiti udało się go dosłownie wyprowadzić w pole i oddalić na bezpieczną odległość. Dalej poszło już gładko. Środek lokomocji się najadł, udało się jakoś na nim zmieścić we dwoje - przy czym przemiana Diritha z powrotem w drowa okazała się bardzo przydatna - i ponownie wystartować w wyznaczonym kierunku.

Lot przebiegał spokojnie. Może i gryf co jakiś czas oznajmiał swoje niezadowolenie, ale to było tylko tyle w tym temacie. Więcej już nie wierzgał i wykonywał dzikich ewolucji w powietrzu lecąc w wyznaczonym kierunku. Czyli jest dobrze, czas sprawdzić jak długo tak będzie można wykorzystać gościa. Co prawda Dirith nie mógł za bardzo na nim się zdrzemnąć, bo ktoś musiał utrzymywać dobry kierunek lotu nie wspominając o ryzyku zsunięcia się z gryfa, a to by było coś! Timewalker epicko pali i niszczy kolejne miasto nawet nie próbując plądrować i nagle pada martwy w połowie roboty. I wsio w tym temacie. To by było na tyle z tych zapewnień boundera jak to lubi walczyć i zabijać dla przyjemności i jak zdechnie to w walce... tyle że nie miał na myśli walki z grawitacją robiącą swoje po zaśnięciu na gryfie.

Po jakimś czasie zaczęło być widać góry w których była brama. Wielka do przesady, do tego stopnia, że miasto znajdujące się po drodze mogło tylko trochę wsunąć brzuch i przez nią przejść. No cóż, nie ma to jak architekt z kompleksami. Kiedy obie lokacje byłe dobrze widoczne przeszedł czas na ocenę sytuacji i podjęcie decyzji. Głównym celem wizyty w piątym wymiarze było przygotowanie się do walki, czyli między innymi nabycie czegoś co umożliwiałoby lot i starcie ze smokiem na równym polu. Albo może i trochę mniej równym, bo Dirith szukał czegoś dość szybkiego żeby poruszać się szybciej niż przeciwnik może odwrócić głowę zionącą ognie. Czyli w przypadku potężnego smoka-demona coś bardzo szybko latającego. Nic trudnego, pewnie kilka dusz na rynku i po kłopocie. Teraz tylko mieć na paliwo do tego czegoś i jazda. Drugim było znalezienie sobie miejsca w którym można było spokojnie przygotować plan działania i może zastanowić się nad potencjalnymi słabościami przeciwnika nie musząc się spieszyć ze względu na dość krótki limit jaki został ustanowiony. Co prawda w Piątym Wymiarze może nie być potrzebnych materiałów, ale po nabyciu wystarczająco szybkiego środka lokomocji wizyta okolic bramy nie powinna zając zbyt dużo cennego czasu. Wystarczyło tylko wybrać odpowiednią bramę.

Na szali był dalszy lot w teren, gdzie Dirith byłby względnie nietykalny ze względu na cel jego podróży, albo próba odpoczynku w mieście, które powinno leżeć nieco poza wspomnianym terenem. Oczywiście odpoczynek nie mając żadnych pieniędzy... Choć taki gryf tani pewnie nie jest. Jest tylko jedno ale. Po odpoczynku w mieście trzeba będzie skombinować sobie albo inny transport albo cisnąć z buta tracąc cenny czas. Nie wspominając o kłopotach w jakie można się wpakować jeśli zadrze się z kimś po czym okaże się, że uliczka na której właśnie z kimś zadarł jakimś cudem znajduje się na terenie objętym nieagresją, bo miasto jakoś się rozrosło. A to byłby zły pomysł, bo może i fanatycy bieli z demonami mogą spokojnie iść razem na piwo, ale za odpowiednie przewinienie ci pierwsi wyrzucą te swoje honorowe zasady przez okno i mogą wpakować w plecy ze dwa kołczany strzał. Ot okolice bramy zawsze są ciekawe.
- Nie wiem jak ty, ale ja wolałbym spróbować wykorzystać obecny środek transportu i lecieć dalej. Do upadłego jeśli będzie trzeba. Zaraz powinniśmy być na tyle blisko bramy, że będziemy raczej nietykalni. - Dirith zerknął na Kiti. - Chyba, że chcesz po coś do miasta. Ale ja pieniędzy nie mam i wolałbym nie tracić czasu na zarabianie albo uporanie się z kłopotami po odcięciu sakiewki od nie tego trupa co trzeba. Chyba, że bardzo chcesz, ale tym razem ty kombinujesz dobry transport. - zakończył klepiąc gryfa lekko w szyję oraz uśmiechając się trochę prowokacyjnie, jakby chciał zobaczyć jak gadającej wilczycy udałoby się zorganizować środek lokomocji mający dostarczyć ich na horyzont we względnie krótkim czasie.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 27-11-2016, 16:40   #658
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Udało się. Zabawne bo nie zastanawiała się wcześniej nad tym.
Samo składanie ofiar dla Hell Light wydawało się jej dziwne podejrzane i nieprawidłowe. Zrobiła to z powodu dziwnych objawów jakie nawiedziły ją wcześniej po tym jak Verion ją nastraszył. Ale tak naprawdę przecież posłuchała demona, demona, demona! Doskonale wiedziała ze mógł kłamać i pewnie kłamał mimo to dała się nabrać. Niby objawy minęły i niby składanie ofiar dla Hell Light było niewinnym, no właśnie... czym, rytuałem?...
Zrobiła to już kolejny raz i tym razem nagle wystraszyła się nie na żarty. Kiedy dzik wyskoczył ni stąd ni zowąd i zaszarżował na nich a Dirith rzucił się na niego, Kiti była pewna że drow zamierzał zasiekać przerośniętą świnię. Choćby po to żeby ją zjeść, no ale zapomniała że wcześniej zdążył przecież wciągnąć kilku ludzi. Kiedy Dirith okiełznał wierzchowca nagle okazało się, że być może będzie to ich środek transportu i pojadą na nim przez jakiś czas. A wtedy Kiti nagle zdała sobie sprawę z tego, że przed momentem w myślach odprawiła rytuał, rytualik czy co to tam jest... Składając wielkiego dzika czy nosorożca czy coś pomiędzy w ofierze dla Hell Light.

Potem zrobiła się naprawdę przerażona, co dalej. Co jeśli Hell Light nie otrzyma swojej obiecanej ofiary!? Co jeśli odprawi rytuał, a ofiara nie zginie!? Czy Hell Light będzie skurzony, czy może weźmie sprawy w swoje ręce...!? Dla Kiti było to nagle wielkim problemem, bo kiedy Dirith nie zabił dzika po tym jak odprawiła rytuał, zaczęły ją nachodzić straszne lęki i straszne myśli, straszne, straszne, straszne! Nie wiedziała czy te myśli wynikały właśnie z tego że Hell Light promieniował i dawno nie składała ofiary, czy też sama z siebie wpadła w panikę i to chyba było najgorsze! Nie wiedziała już czy jej myśli to jej myśli i czy sama z siebie wpadła w panikę czy Hell Light i jego promieniowanie ją dopadło.

„Ja chyba wariuję, wariuję, wariuję!!!”

Był moment w którym zastanawiała się co teraz. Ofiara żyła. Co teraz!? Miała prosić Diritha, żeby zabił dzika, miała sama go zabić...!?

„O nie o nie o nie! O czym w ogóle ja myślę!? Dlaczego myślę o zabijaniu!? Jestem klerykiem, klerykiem, klerykieeeem!!! Dlaczego pomyślałam o zabijaniu!? O nie o nie o nie! To wszystko przez ten przeklęty sejmitar!!!”

A najgorsze, kiedy znalazł się lepszy środek transportu i gryf w końcu jednak zakończył żywot dzika, poczuła ulgę. To było straszne!!! Poczuła ulgę, zabijanie, a ona poczuła ulgę! O nie o nie o nie!

„To wszystko przez Hell Light, to on miesza mi w głowie!!! Musimy się go pozbyć, musimy jak najszybciej pozbyć się Timewalkera, żeby pozbyć się Hell Light!!! Jeśli on promieniuje na wszystko wokół to przecież promieniuje też na innych!!! Ja jestem klerykiem, ale co jeśli on promieniuje na istotę mniej religijną, mniej chętną do czynienia dobra i bardzo skorą do zabijania!? Ja wariuję, normalnie już wariuję!”

Lot uspokoił ją trochę. Nie wierzyła że gryf dał się tak łatwo ugłaskać. Prawie jak krewetka. Co prawda był teraz tak nażarty, że omal nie zasnął w locie, więc nie chciało mu się wcale walczyć ani atakować pasażerów na gapę. Swoją drogą ciekawe czy Hell Light też promieniował na gryfa.
Kiedy Dirith spytał o miasto wyrwał ją z kontemplacji.
- Lećmy!!! – wykrzyknęła aż podejrzanie entuzjastycznie. – Nie wiemy co jest w tym mieście!!! Lećmy, musimy jak najszybciej rozwiązać całą tą zadymę z Timewalkerem!!! Póki ten gryf nie zgłodnieje, lećmy!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 01-12-2016, 17:13   #659
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Lot był całkiem przyjemny i przede wszystkim zaoszczędził wiele czasu. Gryf był na tyle szybki w powietrzu, że udało się wam póki co uniknąć wszelkich atrakcji związanych z podróżowaniem naziemnym [jak spotkania z dzikami, nosorożcami, pijanymi dwarfami, i tak dalej]. Z góry też o wiele łatwiej było rozeznać się w terenie, zlokalizować miasto i samą Bramę. W każdym razie wyglądało to jak Brama. W sumie ciekawe jak to działa…

Ustaliliście z Kiti, że pomijacie wizytę w mieście i ruszacie prosto do Bramy. Być może to w tej chwili najlepszy plan, który pozwoli ominąć inne przeszkody, takie jak upierdliwa straż miejska, obywatelskie patrole Bieli czy demonicznych strażników Bramy, i takie tam [pijane dwarfy, pijane elfy, upierdliwi domokrążcy itd.] Była duża szansa, iż pod osłoną nocy uda się dostać do Bramy niezauważenie. Szanse te jednak gwałtownie zaczęły maleć, kiedy to lecąc w kierunku gór i Bramy, zauważyliście niepokojący ruch, czegoś o niepokojąco dużych rozmiarach. Sam gryf również to zauważył i zareagował gwałtowniejszymi uderzeniami skrzydeł i ostrzegawczym, zaniepokojonym piskiem. Otóż, przed wami, pomiędzy postrzępionymi górskimi szczytami i skałami, coś naprawdę dużego przeleciało pomiędzy szczytami, na tle rozpadliny widać było wielkie cielsko. Po chwili nie było wątpliwości – nad górami krążył smok. Całkiem spory smok. Przez moment przez wasze myśli przetoczyły się wątpliwości. Czy to…? Czy to może być Timewalker?...
Póki co, smok zdawał się być zajęty swoimi sprawami. Podlecieliście bliżej gór i bliżej bramy. Pod wami pojawiły się strome skały, zniknęły lasy i pola, byliście coraz bliżej Bramy. Znowu. Smok krążył w okolicy, znów był przez moment widoczny pomiędzy szczytami.
Czasu na analizę sytuacji i na sporządzenie ewentualnego planu było niewiele, ponieważ od Bramy dzieliło was już tylko kilka kilometrów, co lotem gryfa oznaczało, iż będziecie w centrum kamiennej konstrukcji z łuków za kilka minut. Smok nie był widoczny przez cały czas, krążył pomiędzy kamiennymi formacjami, ale krążył niepokojąco blisko waszego celu. Lot miał tę wadę, iż byliście stosunkowo dobrze zauważalni, na wielkim gryfie, na tle nocnego nieba. Na niewiele by się zdało manewrowanie między skałami, gryf nie był wytresowany na tyle, aby bezbłędnie reagować na polecenia jeźdźca-pilota i przez większość czasu tak naprawdę leciał tak jak mu się podobało, „zmierzając in the general direction of the Brama”. W pewnym momencie smok wzniósł się gwałtownie wysoko ponad góry i mogliście podziwiać go w pełnej okazałości. Dobra wiadomość; nie jest to Timewalker. Zła wiadomość; nie jest to Timewalker. Ok., a może by tak...?

Storm Dragon= by bayardwu on DeviantArt

Aha...!!!
Ok...

Dragon Fire by SanOzbulbul on DeviantArt

AHA...!!!!!!!!
Gryf z głośnym i przeciągłym piskiem gwałtownie zanurkował w dół, unikając smoczego ognia. Z wielkim trudem [zwłaszcza Kiti] ale zdołaliście utrzymać się na jego grzbiecie, gdy wykonał ten instynktowny manewr. Przez chwilę wywijaliście w powietrzu korkociągi i nie panowaliście za bardzo nad sytuacją, gryf instynktownie wykonywał powietrzne akrobacje. Widać to nie pierwszy smok, jakiego spotkał. Ostatecznie, gryf zanurkował w dół „na bombę” i chwilę krążył pomiędzy skałami. Smok stracił was z oczu. Zawisł w powietrzu, w miejscu łopocząc głośno ogromnymi skrzydłami. Wokół echem odbił się jego donośny, niski głos.
- Wiem, kim jesteś! Spodziewałem się ciebie, przybyłeś! Wiem, że próbujesz uciec przed śmiercią do Piątego Wymiaru! Twoja plugawa egzystencja i istnienie tej przeklętej zjawy Timewalkera kończy się tutaj! – zaryczał wściekle i zaczął krążyć wokół, zionąc ogniem po skałach, rozpadlinach i szczelinach, poszukując zaginionego, drobnego celu. – Wiem, że tu jesteś, czuję smród twojej tchórzliwej, przeklętej duszy! Nie ukryjesz się przede mną choćbym miał szukać cie całe wieki!
Czy jednak potrzebował takiej ilości czasu...? Gryf był spory, łopot jego skrzydeł był co prawda zagłuszany przez łopot skrzydeł samego smoka, ale smok był zdecydowanie o wiele, wiele większy niż gryf, a jego ogień obejmował całkiem pokaźną powierzchnię. Póki co, rozdrażniony smok objął metodę na wypatrywanie przy jednoczesnym odkażaniu ogniem wszelkich szczelin, jaskiń i potencjalnych kryjówek w skałach. To kwestia czasu, aż wypatrzy znów krążącego między skałami gryfa...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-12-2016, 16:08   #660
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
No chyba sobie żartujesz. No znowu!? Zostań klerykiem, mówili. Wszyscy szanują kleryków, nikt nie zaatakuje kleryka, mówili. Będziesz tylko rzucać heal i nawet nie musisz zbliżać się na polu walki do niebezpieczeństwa, stój z boku i heal heal heal. Trzeba było jednak słuchać tych, co mówili 'healer ginie pierwszy'! A jak to ginie pierwszy, dlaczego!? Wydawałoby się że każdy chce healera, każdy nie lubi jak go boli, każdy chce żyć i być zdrowy. Każdy powinien lubić healera. A tu co!? Znowu. Lecisz sobie, ledwo jedna klątwa odeszła to już druga wyskoczyła. Te klątwy jak pryszcze normalnie ostatnio! I to wielki, wściekły, ziejący żarem pryszcz. Do tego latający. Nie no naprawdę, znowu!?

Chciała nawet pogadać z Almanakh i wyjaśnić całą sytuację. Dlaczego ten smok sie przyczepił!? Przecież oni tylko sobie lecą. Lecieć każdy może. Podobno piąty wymiar dla wszystkich jest. A tu znowu. Chciała wyjaśnić Almanakh dlaczego to w wcale nie tak, że rozumie obawy smoka, ale przecież co złego to nie oni. Tylko tak naprawdę nie wiedziała po co w ogóle Dirith taszczy ją i tego gryfa do Piątego Wymiaru. Co miała powiedzieć Almanakh! Było gorzej nawet się przyznać, że cały czas podąża za tym drowem i go leczy a tak naprawdę nie do końca wie co i jak. Bo plan zabicia Timewalkera generalnie ogarniała, jedyny problem w tym, że faktycznie... Dirith mógł jej nagadać cokolwiek a tak naprawdę mógł mieć plan ucieczki do piątego wymiaru i beztroskiej egzystencji. Tak naprawdę było coś co by powstrzymało drowa przed tym? Plan był dobry właściwie, teoretycznie dla boundera Timewalkera, gdyby chciał wymigać się od zabijania Timewalkera, najlepszym wyjściem było zabunkrowanie się w Piątym Wymiarze.

Teraz i tak było za późno, trzeba było pozbyć się smoka. Nie miała na ten moment żadnego pomysłu, najpierw pomyślała żeby się rozdzielić aby trudniej mu było ich znaleźć ale potem szybko do niej dotarło że jeśli zsiądzie z gryfa i zacznie uciekać przed ogromnym latającym smokiem na piechotę po tych skalach, to jego jeden ognisty oddech i zostaną z niej wiórki. Dlatego póki co planem było pozostać na gryfie i jeśli smok znów na nich ruszy, spróbuje go chociaż oślepić, rzucając czar leczenia centralnie w jego wielkie gałki oczne.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172