Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2016, 13:18   #18
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Słysząc nadjeżdżający samochód, Lily - przed chwilą uśmiechnięta, robiąca gorszej lub lepszej jakości żarty - zmieniła się nie do poznania w przeciągu mrugnięcia okiem. Jej źrenice się zwężyły, a ona sama przypominała nagle przyczajona, gotową do skoku panterę. Mechanicznie uciszyła dłonią Vervę, bez pieszczenia się i patyczkowania. Nie miała teraz na to czasu. Nasłuchiwała, próbując wyłapać wszystko czego tylko mogła ze słuchu. Co to za samochód? Ile osób wyjdzie na śnieg? Jak ciężkie będą ich kroki? Takie krótkie rozpoznanie uratowało jej niejednokrotnie życie.
Buick Electra…
...bordowy. Przy tym ostatnim oszukała, bo po audolokalizacji samochodu, zaryzykowała szybkie spojrzenie oknem. Dwóch mężczyzn, jeden w jej wieku, może nieco starszy. Drugi starszy, dochodzący sześćdziesiątki. Z pieniędzmi albo zapałem do stylizowania brody.
Nie rozpoznała żadnego z nich, ale...jeśli chodziło o innych przedstawicieli świata podziemnego, kojarzyła głównie swoich i Wielkie Nazwiska. Lejtnantów niekoniecznie. Chyba, że miała jakiemuś połamać nogi, podciąć gardło albo znaleźć i ściągnąć kota z drzewa. Mówiąc o jej “zawodzie”, miała swoiste zboczenie zawodowe polegające na skanowaniu każdego w poszukiwaniu potencjalnie ukrytej broni; nie wyglądało na to, by ci panowie mieli coś na sobie. Nic wykrywalnego z tej odległości przelotnym spojrzeniem. Mogli mieć noże, mogli mieć kastety, mogli mieć tazery. Mogli mieć rakietnicę w bagażniku. Po swojej ostatniej przygodzie z rakietnicami, Lily zdecydowanie wolała ich unikać.
Jednak...coś w ich prezencji sprawiało wrażenie, że przyszli tutaj z wizytą towarzyską, a nie z decyzją burmistrza o demontażu budynku za pomocą maszynowych serii. Ale to podnosiło na duchu tylko odrobinę; z doświadczenia wiedziała, że od spotkania towarzyskiego do melee a trois był tylko jeden krok. Dlatego była czujna, ale jeszcze nie na podłodze z zatkniętymi uszami czekając aż skończą strzelać.
Kto wie o mnie, o tym miejscu? Szybko.
- Umm... facet, który zapłacił mi za niańkowanie wokół Ciebie? Nikt inny nie przychodzi mi do głowy - odpowiedziała Verva, również obserwując dwójkę gości zmierzających w stronę domu. Zdawała się mniej poddenerwowana niż jej koleżanka, ale odrobina emocjonalnego napięcia i tak była widoczna w jej ruchach. Plus, jej w ostatnich miesiącach nikt nie próbował wysłać na tamten świat. Facet odziany w czerń obrał szpicę. Ten w wisienkowym stroju trzymał się za nim, co dość dobitnie zdradzało ich wzajemne relacje. Ochroniarz poprawił swoją złotą grzywkę i podszedł do drzwi frontowych. Wyciągnął z kieszeni klucze i otworzył zamek. Mimo, że warstwa drewna nie stanowiła już przeszkody, zdecydował się grzecznościowo w nią zapukać.Stuk. Stuk. Stuk. Odgłos palców uderzających o mahoń rozszedł echem w przedpokoju. Nowoprzybyli czekali najwyraźniej na oficjalne zaproszenie.
- Powinnyśmy ich - gadka Vervy przeobraziła się w nieodczytywalne, stłumione dźwięki. Lily zatknęła jej usta. Raz, że musiała błyskawicznie podjąć decyzje, dwa, nie chciała hałasu.


Z jednej strony, goście wydawali się być bardzo uprzejmi i nie mający złych zamiarów. W końcu kto, planujący nieść przemoc mieszkańcom, pukałby do drzwi i ogłaszał swoje przyjście?
Na przykład Lily przebrana za dostawće pizzy z pozdrowieniami od Henryego. W momencie gdy otwierasz drzwi, stajesz twarzą w twarz ze swoim gościem, o długość noża od niego. W dodatku to ty jesteś obciążony kognitywnym balastem otwierania drzwi; może to brzmiało śmiesznie, bo to naprawdę nie pochłania wiele uwagi...ale dla wprawnego zabójcy - albo kogoś kto jest oswojony z przemocą - był to moment słabości wystarczający by skoczyć na ciebie jak doskonalony latami ewolucji drapieżnik. Jak czający się wielki kot.
Dlatego perspektywa otwierania tych drzwi nieszczególnie podobała się Lily. Nie bez powodu gdy wchodzili do mieszkania gdzie podejrzewali że siedzi jakiś cep z bronią, nikt nie bawił się w otwieranie ich jak IKEA przykazała, kręcąc gałką; nawet gliny wiedziały że najlepiej wejść z kopa, wrzucając błysk dymki i inne gówna.
Oni woleli dla pewności puścić serię cięzkiej amunicji przez drzwi, jakby ktoś miał jakies głupie pomysły.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline