Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2016, 17:48   #200
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Wędrujący z kozą


Przeprawa nie była łatwa a w paru miejscach musieli ponieść kozę gdyż nie zamierzała zmieniać drogi i z uporem godnym osła próbowała podążać tylko sobie znaną ścieżką mogli tylko liczyć że rzeczywiście dotrą do celu gdziekolwiek on by był…
Ze względu na to że szli przez dzicz zamiast utartą ścieżką tak więc dotarcie w okolicę które zdawały im się znajome zajęło im prawie godzinę, w oddali już dostrzegali znajomą ścieżkę którą mieli się kierować wcześniej zanim ruszyli z satyrem by odbić kozę. Jednak nim dotarli do ścieżki usłyszeli kobiecy krzyk a raczej pisk tuż przed nimi, spomiędzy zarośli wybiegła młoda dziewczyna w pospolitych ubraniach, obcięta na krótko z kasztanowo-rudymi włosami.
-Gertruda ! Cały czas się zamartwiałam ! - zawołała zaś koza w odpowiedzi zameczała niespodziewanie zaskakując ich szybkością z jaką dopadła do swej pani i zaczęła lizać po twarzy.Gdy dziewczyna skończyła swe powitanie zwróciła się w ich stronę badając ich wzrokiem po czym dodała.
- To są twoi wybawiciele ? Hej ! Nie nazywaj ich tak to niezbyt grzeczne… - zanim jednak mogła się odezwać dotarło do nich nieprzyjemne dla ucha skrzeczenie które było mową.

- Kolejni goście ?! I do tego nie proszeni ! Wpierw dziewucha teraz ta zgraja, pfu nikt tu nie szanuje czyjeś prywatności. Gadajta czego tu chceta albo ićta precz bo was przeklnę lub na placki przerobię. - - głos należał do staruchy a raczej czegoś co wyglądało na koszmarną karykaturę ludzkiej staruszki z zieloną skórą tak pomarszczoną że na pewno nie należała do człowieka, odzianą w tak brudne odzienie że trudno było odgadnąć jego orgyginalną barwę. Wyszczerzyła się groźnie ukazując szereg zębisk i grożąc im im szponiastą dłonią syknęła.
- Czego się tak wgapiata jak sroka w gnat ? Rodzicielki nie nauczyły szacunku dla starszych ?!
- Ale oni… - “Sophie” próbowała się wtrącić lecz wiedźma uciszyła ją spojrzeniem i kolejnym syknięciem.
- Cichaj, dziewko ! Gościem jesteś a to me podwórko. Więc czego tu szukają i po co przyleźli…
- Witam szlachetne panie - Hotarubi lekko się skłoniła. Zignorowała kolor skóry staruszki. Była i tak nie mniej dziwna niż reszta tego kraju- Jesteśmy tylko wędrowcami, których…
- Cześć pani babciu - rzekła nieco zdymiona Arabel. Nie spodziewała się, że wiedźma będzie aż tak… choinkowa… oby to była tylko choroba skóry - My tu jesteśmy po Sofie, bo szukamy jej dla tego całego Gałgana, choć to jej kumpel nam to zaproponował. A tak na marginesie, to ja jeste Arabel, a moi towarzysze to Hotarubi, Lajos i Caldwen, a gdzieś kręci się Ajira - paladyn zaczęła szukać zła w “Babuleńce”. Ta nie miała jednak zła w sercu więc paladyni uśmiechnęła się wesoło i podała dziwne zawiniątko od Shalelu
- I przysyła nas Shalelu, a w ogóle to Gałgan się tu kręci - dodała.
Kapłan skłonił się głęboko przed wiedźmą wycierając gościniec swoją czapką z piórkiem: -Jaśniepani pierwsza rzecz to że przyjaciel Panienki Sophie Henric poprosił nas żeby ją znaleźć. Po za tym, chcemy powstrzymać szalonego pseudo paladyna inkwizytora w służbie króla piekieł który chce was zabić bo twierdzi że wszystkie kobiety parające się magią są złe bo jedna podobno zabiła jego żonę- Wyjaśnił - Ma ze sobą elfkę maga - rasistkę która chce was zabić żeby ukraść waszą magię i skitterfoota chowańca zmarłej wiedźmy z bagien- Zakończył tyradę.

“Czemu ona taka zielona? Cóż pewnie tak się kończy życie w lesie trzeba wracać szybko do miasta!”- Pomyślał Lajos.
Wiedźma była raczej zdziwiona pozdrowieniem i ogólną reakcją Arabel na całą sytuację zwłaszcza gdy dołączył się do całokształtu jeszcze Lajos. Przynajmniej “Sophie” się ucieszyła z nowiny.
- Henric jest taki miły tylko tak wygląda jak by mu z oczu źle patrzyło… - na te słowa koza głośno zabeczała a w jej wzroku można było dostrzec dezaprobatę. Dziewczyna lekko się zarumieniła z grymasem niezadowolenia dodała - Jesteś chyba najbardziej pesymistyczną kozą na świecie ! Czy tylko ja tu ufam innym ludziom ?
- Ta koza swoje wycierpiała wśród goblinów -zauważyła Hotarubi, w której umyśle zanotowała się myśl, by mieć na oku Henrica i wiedźmę. Zwierzęta miewają za dobry instynkt.
Te słowa chyba wybudziły wiedźmę która szybko zwróciła się do paladyn skrzekliwym głosem:
- jeśli naprawdę przysyła was tu Shalelu to powinniście mieć coś co pozwoliło wam tu dotrzeć i powinniście mi to też pokazać. To jak ?
Hotarubi poszukała w swoim tobołku jednej z pamiątek ze spotkania z Shaelu. Jedną z nich wręczyła Arabeli.
- A mamy, mamy - Arabel walczyła chwilę tobołkami, aż wyciągnęła Rzecz od Shalelu O tu jest! - a potem zwróciła się do pięknego dziewczęcia - Ważne jest, aby ufać ludziom i nie osądzać ich po pozorach. Na pewno Henrik ma dobre serce, a pani koza może być zaborcza, dzieci często boją się odrzucenia, chowańce też pewnie -
Koza zameczała w proteście na słowa Arabel, zaś wiedźma przyglądała się pokazanemu bibelotowi po czym przemówiła już znacznie przyjemniejszym dla ucha głosem.
- To trzeba było tak od razu mówić i pokazać. - jej sylwetka zaczęła jak by rosnąć i prostować się a skóra i strój tracić kolor zgniłej zieleni, wkrótce postać wiedźmy ustąpiła miejsca młodej rudowłosej kobiecie.


http://orig01.deviantart.net/f5f6/f/...da-d55y4cl.jpg

-Wybaczcie cała maskaradę ale w tych stronach trzeba się starać by zapewnić sobie odrobinę spokoju i szacunku. No i rzadko kto tu się zapuszcza bez dobrych powodów a Shalelu dostarczała mi zapasy osobiście. - przyjęła paczkę niesioną przez Arabel, zajrzała do środka gdzie znajdowała się mąka, przyprawy i inne zaopatrzenie dla zwykłego domu.
- To mówicie że szukaliście Sophie ? A nie przypadkiem Sabiny ? Można się było spodziewać że prędzej czy później ktoś się zgłosi po zgubę, wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy wpadłam na nią zapłakaną i gadającą od rzeczy oczywiście w moim ”przebraniu” czym ją tylko spłoszyłam. To gdzie ta niecnota Dubhagan ? Z moich źródeł wiem że spotkaliście go po drodze by ratować Gertrudę a nigdzie go nie widzę. Co bał się że za uszy go wytargam za to “uwiedzenie” a raczej porwanie ? I wiem że Gregan się tu kręci ile jeszcze czasu minie zanim da sobie spokój.
- Tak właściwie to ja mam na imię Sabina moja kuzynka miała Sophie tylko babka się myliła. Henric nazwał mnie Sophie ? Chyba będę musiała z nim porozmawiać… - dziewczyna zaczęła trajkotać do siebie samej.
Hotarubi liczyła, że nie widać jak od tego trajkotu zjeżył się jej ogon pod ubraniem.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline