Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2016, 22:48   #49
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Dame zrzuciła z siebie ubranie gdy tylko mężczyzna zamknął za nimi drzwi i naga przeszła do łazienki. Idąc zerknęła tylko na wybraną dla niej suknię.
- Łowcy spalili wszystkie elizja. George nie żyje, nie wiem jak pozostali. - Z ulgą przyjęła strumień wody, który opłakiwał ją z kurzu. Mówiła spokojnym, nawet radosnym głosem. Dragosz bez problemu rozpoznał nastrój swojej Dame. Ten uśmiech, który mógł oznaczać co najmniej pogardę, a w najgorszym przypadku chęć mordu. - Zaraz odbędzie się spotkanie ocalałych i dowiemy się ile Camarilli ostało się na Manhattanie.
Belle wyszła spod prysznica i podeszła mokra do swego childe, narzucając na siebie jedwabny szlafrok.
- Mamy się przyczaić na najbliższe trzy noce. - Teraz na twarzy Harpii nie było nawet tego dziwnego uśmiechu. Najchętniej wypiłaby Michaelle do cna i bestia czająca się za jej oczami wyraźnie chciała dojść do głosu. Wampirzyca chwyciła twarz swego childe i pocałowała go namiętnie. Musiała odreagować zanim zrobi coś głupiego.
Zsunęła mu z ramion marynarkę i poluzowała krawat. Spojrzała na wampira wygłodniałym wzrokiem.
- Potrzebuję trochę bólu skarbie.

Dragosz też dopiero co umył się i przebrał, jego ciało wciąż pachniało wodą kolońską. Patrzył na swoją matkę ze spokojem owczarka, lecz gdy ich wzrok się w końcu spotkał, wbił w nią oczy wilka.
Jednym ruchem zerwał z niej okrycie tak brutalnie, że kobieta aż zachwiała się na nogach.
- Tylko powiedz jak “trochę”, Najdroższa, kiedy mi się spodoba, może będzie trudno mi przestać. - powiedział przysuwając twarz kobiety do swoich ust i pożądliwie wpijając się w jej wargi.

Harpia rozcięła mu wargę swoim kłem i ze smakiem zlizała kroplę krwi. Oblizując usta odsunęła się odrobinę od Dragosza. Przez chwilę analizowała w co właśnie planuje wdepnąć.
- Masz godzinę by zrobić ze mną co zechcesz. - Stanęła na palcach i szepnęła do jego ucha, delikatnie przesuwając wargami po płatku jego ucha. - Nie chcę myśleć o tej rozmowie z księżną. Nie chcę mieć czasu i sił na myślenie.

Mężczyzna zamknął w swojej dłoni szyję wampirzycy, bawił się fakturą jej skóry, po czym gwizdnął, tak jak gwiżdże się na psa. Drzwi do pomieszczenia uchyliły się i stanęła w nich Hanachiyo


No tak, tylko Dragosz mógł wpaść na taki sposób wołania służby.
- Podejdź i odwróć się. - polecił. Azjatka posłusznie wykonała polecenie. Dragosz wyrwał od tyłu pasek spinający jej szatę i rzucił ją dziewczynie na ramię.
- Zawiąż to sobie na oczach. - w czasie gdy Hanachiyo zakrywała wzrok materiałem, wampir lubieżnie miętosił pierś swojej matki i całował jej szyję. kątem oka obserwował służącą. Dragosz odwrócił Madam opierając teraz biodra o jej pośladki. Trzymając wampirzycę mocno za talię oraz włosy odwrócił ją tak by oboje mogli oglądać oślepioną Hanachiyo.
- Rozbieraj się - zażądał Dragosz, azjatka znów posłusznie zsunęła z siebie okrycie. Wampir puścił talię Madam i machnął dłonią o ostrych szponach. Na brzuchu stojącej przed nimi dziewczyny pojawiły się cztery krwawe wstęgi. Hanachiyo jęknęła ale przygryzła wargę i zachowała tą samą pozycję.
-Cofaj się powoli do tyłu. - mężczyzna polecił krwawiącej dziewczynie, po trzech krokach Hanachiyo natrafiła na stojące tam łoże ale nie potknęła się, najwyraźniej pamiętała o jego obecności. Azjatka zgrabnie wsunęła się na materac i wciąż, posuwała się do tyłu, aż do momentu gdy jej plecy zetknęły się ze ścianą.
- Wystarczy - zarządził Dragosz, zupełnie jakby spodziewał się, że kobieta będzie wciąż starać się posuwać do tyłu.
Teraz wampir pchnął swoją Dame do przodu tak że ta upadła twarzą na pokrwawione łóżko, zatrzymując się dosłownie kilkanaście centymetrów przed zranioną Hanachiyo.


Zanim kobieta zdążyła podnieść wzrok usłyszała bardzo charakterystyczny dźwięk.


Świst rozwiał włosy Belle a krzyk Hanachiyo rozniósł się po pokoju, kiedy wampirzyca uniosła wzrok zobaczyła jak z policzka azjatki spływa świeża stróżka krwi kilka jej kropel trafiło wręcz na twarz Madam.
Harpia oblizała się ze smakiem i przysunęła do Hanachiyo niemal się na niej kładąc. Powoli zlizała spływającą po ciele azjatki krew.

Oślepiona Hanachiyo natychmiast odpowiedziała na usta wampirzycy delikatnymi pieszczotami swoich własnych rąk i warg, to były gesty kogoś kto jest mistrzem cielesnych doznań. W opozycji do czułości i uczucia jakie okazywała azjatka, madam poczuła na swoich pośladkach cztery wielgaśne palce samczej dłoni, której kciuk, bezceremonialnie wsunął się w jej kobiecość, sondując ją chwilę.

Madame oparła głowę o ramię azjatki i poddała się dotykowi Dragosza. Jej myśli zaczęły jednak odpływać… nagle zaczęła kalkulować ile wampirów widziała na balu sylwestrowym. Zirytowana wgryzła się w szyję Hanachiyo.

Wtedy wielka łapa mężczyzny nie delikatnie zsunęła się z krocza wampirzycy i z impetem chwyciła jej szyję. Początkowo nawet dociskając ją do śmiertelniczki którą się właśnie pożywiała. Wnet, Dragosz najechał swoim ciałem ciało matki, z subtelnością jaką wroga armia barbarzyńców najeżdżała pokojowe rolnicze krainy, druga dłoń zacisnęła się teraz na włosach Madam z tyłu jej głowy. Wchodząc siłą tam gdzie zwyczajnie nie mógł się pomieścić, mężczyzna oderwał głowę swojej matki od szyi azjatki, krew której Madam nie zdążyła przełknąć buchnęła z jej ust dookoła, spływając po jej własnych piersiach, oraz twarzy i piersiach wzdychającej właśnie z rozkoszy Hanachiyo. Nim zirytowana bestia zdążyła poderwać się w Harpii, kły dragosza opadły na kark wampirzycy, wbijając się tak głęboko iż kobieta mogła poczuć jak ich czubek rysuje po jej kościach. szczęki mężczyzny zacisnęły się, niczym paszcza rottweilera. Dragosz ssał.

Dame z apetytem obserwowała vitae spływające po białej skórze azjatki. Z uśmiechem powitała uczucie kości ocierającej się o kość. Delikatnie sięgnęła do głowy swego childe i pogładziła jego włosy.
- Moja ty różowa świnko.. - W jej głosie dało się usłyszeć ironię i… rozbawienie.
Artykułowaną odpowiedzią poruszającego się dziko w ciele Madam Dragosza były gardłowe pomruki towarzyszące mlaskaniu i zaciąganiu się jej gęstą martwą krwią. Mężczyzna odczepił się od szyi kochanki ale nie zalizał jej. Zamiast tego odchylił się do tyłu i szarpnął ją za włosy, zdejmując z siebie i popychając w objęcia Hanachiyo. Azjatka czując słodki smak cieknącej z kainitki słodkiej wampirzej vitae, obięła ją delikatnie i namiętnie zaczęła lizać jej ranę pożywiając się. W tym samym czasie, Dragosz, chwycił swoją męskość w szpony i uczynił na niej płytkie nacięcia. Przystawił tak okrwawione ciało przed twarz Belle.

Wampirzyca zlizała krew z członka swego childe, na chwilę wzięła go do ust bawiąc się nim delikatnie i zupełnie nagle wgryzła się w niego. Boleśnie. Niemal przebijając go na wylot. Ze smakiem upiła vitae, w którym aż nazbyt dobrze wyczuwała swoją krew.

Coś co musiało by być torturą dla śmiertelnika, koszmarem chyba, dla wampira było koszmarną torturą rozkoszy. Dragosz zadrżał cały w uniesieniu dociskał do siebie tył głowy wampirzycy, powodując tym nawet większą penetrację jej kłów w swoim spuchniętym od gorącej krwi ciele. Wyostrzone zmysły Belle, pozwoliły jej słyszeć jak w jej ustach tkanka mężczyzny rozdziera się niczym mokra gąbka. Gorąca krew buchnęła w jej ustach i spływała do gardła. Mężczyzna wył jak zwierze, w tym samym czasie, oplatająca plecy Madam Hanachiyo jęczała szczytując w czasie delektowania się krwią samej Harpii.

Dame ukryła swoje kły i wysuwają ciało Dragosza ze swych ust dokładnie zalizała wszystkie rany. Chwyciła jego pośladek i delikatnie ucałowała biodro mężczyzny, pozwalając by jego męskość oparła się na jej wciąż krwawiącym ramieniu.

Dragosz długo ciężko poruszał klatką piersiową, choć z jego ust nie uchodziło żadne powietrze. W końcu chwycił głowę pochylonej przed nim wampirzycy i odsunął ją na bok, odsłaniając jej ranę, którą wciąż starała się lizać Hanachiyo.
- Zostaw. - warknął na kobietę tak, że ta odruchowo skuliła się, porzucając przynajmniej na chwilę pieszczenie Belle. Mężczyzna przybliżył twarz do rany i… wgryzł się w nią raz jeszcze, wziął jeden duży haust, po czym złapał przykuloną azjatkę za włosy. Przyciągnął dziewczynę do siebie władczo. Pocałował ją drapieżnie, pozwalając krwi Madam wlać się w jej usta, robiąc to zerkał na wampirzycę. Ostatecznie odepchnął Hanachiyo i przybliżył się do Madam zlizując wreszcie jej ranę.

Harpia przez chwilę uważnie obserwowała swoje childe. Nagle wizja uczynienia Hanachiyo jej ghulicą wydała się bardziej niż kusząca. Gdy Dragosz nachylił się by zalizać ranę na jej ramieniu chwyciła jego dłoń. Dosłownie przez ułamek sekundy obserwowała przemienione w szpony palce po czym przejechała nimi po swojej skórze patrząc jak nieskazitelnie biała materia pęka i zaczyna krwawić. Jak śnieg tamtej zimy. Uśmiechnęła się do swoich myśli całkowicie nie przejmując się reakcją Dragosza.

Dragosz bardzo powoli przejechał językiem po świeżej ranie na aksamitnym ciele matki, następnie chwycił, całkiem delikatnie obie jej dłonie, przybliżył je blisko swojej twarzy i pochylił głowę. Jego napięte skronie wyrażały wielkie skupienie gdy miętosił palce kobiety między własnymi szponami. Madam nie czuła żadnego bólu, jednak nagle, jej własne palce zaczęły wydłużać się a na ich końcu wyrosły prawdziwe szpony, przypominające ostre, czarne tipsy.

Wampirzyca wyjęła jedną ze swoich dłoni z uścisku Dragosza i uważnie się jej przyjrzała. Pazury przyjemnie lśniły.
- Rozwijasz się także w tej dziedzinie. - Oparła rękę o tors Dragosza i powoli przesunęła po nim pazurem zagłębiając go coraz bardziej. Patrzyła jak czerwona rysa, przemienia się w ranę, z której powoli wychyla się mięso. Wysunęła pazur i ostrożnie zaczęła rozmazywać krew składając na nieskazitelnej skórze swego childe podpis.

Dragosz powarkiwał do siebie gdy Madam cieła jego ciało, ale nie poruszył się nawet. Kiedy zobaczył jej podpis uśmiechnął się pod nosem.
- Mogę tak zostawić… zupełnie jak to - przeniósł wzrok na wciąż zaślepioną azjatkę.


Dame chwyciła jego twarz w swoją dłoń, pozwalając by pazury zagłębiły się w jego skórze ale jej nie przecięły. Przyciągnęła ją do siebie.
- Chcę by twoje talenty pozostały między nami. - Jej głos był cichy ale stanowczy. Delikatnie nacięła jego policzek i uważnie obserwowała jak jego gęste vitae sączy się, spływa poliku by upaść wprost na jej wyciągnięty język.

Mężczyzna uśmiechnął się i pchnął ramiona matki tak, że padła teraz na plecy. Dragosz wdrapał się nad nią, pozwalając by jego kapiąca krew zrosiła jej ciało. Wampir ujął kształtne nogi kobiety i zaplótł je wokół swego torsu. Oparł teraz dłonie o jej ramiona, powolnie rozkoszując się nią, jak lew. Jego vitae wciąż spływało na twarz Madam.

Dame przeciągnęła się otwierając szeroko usta tak by krew kapała prosto do jej gardła. Ręką delikatnie dotknęła dłoni Hanachiyo i przyciągnęła ją do siebie. Kobieta delikatnie zaczęła jej dotykać. Odchyliła się bardziej tak by krople zaczęły padać na jej piersi, a azjatka momentalnie zaczęła je zlizywać. Oczy wampirzycy skupiły się na Dragoszu.
- Kiedyś pokaże ci dziecko co to znaczy ból. - Uśmiechnęła się szczerząc kły.

Dragosz wsunął jedno przedramię za obojczyk wampirzycy i oparł się na ręce tak, że jego twarz niemal stykała się teraz z twarzą Madam. Patrząc matce w oczy pogładził wolną ręką jej policzek.
- Wciąż będę cię kochał. - powiedział całkiem szczerze. Belle oczywiście wiedziała, że była to prawda, co najmniej odkąd wypił z niej po raz trzeci to był ostatni raz który został policzony…

Madame uśmiechnęła się, teraz jednak czule, pozwalając by cała drapieżność znikła. Delikatnie dotknęła jego dłoni swoją.
- Doprowadźmy się do porządku i dowiedzmy co zaplanowała dla nas Michaella.

Dragosz ujął dłonie wampirzycy w swoje własne i znów skupił uwagę by doprowadzić je do poprzedniego wyglądu. Wydawały się… takie jak przedtem, przynajmniej takie jak zapamiętał je mężczyzna, Madam jednak była niemal pewna iż Dragoszowi zapomniało się o jednym piegu.
 
Aiko jest offline