A ja chciałbym być podtatusiałym, grubiutkim, statecznym panem, który za szaleństwo uznaje kokietowanie przekupki.
Albo tyczkowatym chudzielcem, furiatem plującym w czasie dobitniejszych debat, miłośnikiem słownych utarczek z duchowieństwem.
Mam już dość tego, że za każdym razem gdy wychodzę na spacer - pada deszcz. Idąc do sklepu muszę zastrzelić dwudziestu ludków, wypytać sie o drogę w podejrzanej spelunie i nosić ciągle lustrzanki (spróbujcie przejść się w nich po lesie).
Do tego dochodzi dwadzieścia kilogramów broni i amunicji, mała apteczka, racje żywnościowe (nigdy nic nie wiadomo).
A... i nie dajcie sobie wmówić, że aramidowe ubranie jest lekkie i wygodne - g prawda!
__________________ Znowu boli (blog)... |