Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2016, 17:04   #49
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Lirithei przez cały czas nie dawała spokoju sprawa ze znalezioną słuchawką. Dokładnie słyszała czyjś oddech po drugiej stronie, więc urządzenie z pewnością wciąż działało i miało łączność. Tylko kto to był? I jak do niego dotrzeć?

Przez całą drogę niewiele mówiła, pogrążona w myślach. Jedynie co jakiś czas taksowała pozostałych spojrzeniem, lecz nic więcej.
Domysły i różne teorie nie opuszczały jej aż do momentu, kiedy ich pojazd zatrzymał się przed kasynem. Lirithea założyła dopasowany kolorystycznie do reszty pancerza hełm, po czym jako pierwsza opuściła Nomada.


Kiedy pod jej stopami coś zachrzęściło, nieco się skrzywiła i spojrzała w dół.

Lirithea D'riais: No nieźle...

Rozejrzała się dookoła i szybko spostrzegła, że rozłupana przez nią czaszka nie była jedyną w okolicy.
Wtedy dołączyli do niej pozostali, na czele z ich turiańskim Widmem, w którym szybko dostrzegła coś niecodziennego.
Zauważyć to musiał również Jahleed, bo krótko skomentował chwilową ozdobę lidera.

Lirithea przyjęła słowa Barrusa raczej z uczuciem niesmaku, niż podziwu. Czy chciał im zaimponować swoim heroizmem? Może był głupi? A może po prostu stwierdził, że życie mu niemiłe?
Asari pokręciła jedynie głową i oparła się nonszalancko o Nomada.

Lirithea D'riais: Rób, jak uważasz.

Powiedziała obojętnie, wzruszając ramionami. Nie zamierzała rzucać się w pogoń za Widmem, a już na pewno nie narażać własne życie dla niego. Powstrzymywać też nikogo nie zamierzała, wszak każdy był wystarczająco duży, by podejmować własne decyzje - nawet volus.
 
Pan Elf jest offline