Oswald nie zatrzymywał się żeby sprawdzić co z sołtysem. Z takich ran się nie wychodzi, nawet jeśli jeszcze chwilę porzęzi.
Z wyciągniętym już mieczem przeskoczył nad sołtysem i wbiegł do wnętrza budynku. - Albert! Krzyknął, kierując się w stronę z której dobiegło krzyczenie.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |