Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2016, 17:07   #110
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Stan Ocaleńca

Wieczór zakrywał Szuwary mrokiem nadchodzącej nocy. Ostatnie promienie słońca chowały się za gęstą linią drzew, a gromadzące się burzowe chmury zapowiadały nadchodzącą ulewę. Ocaleniec był wyczerpany, choć niewiele się wydarzyło by spowodować u niego ten stan. Dziwne uczucie które mu towarzyszyło od czasu rozmowy o dostawie piwa w zamian za nocleg nie odpuszczało. Było jak cień który zawsze wlókł się za człowiekiem pomimo usilnych starań by sobie poszedł.

Sprawa przeszukiwania karczmy

Pojawienie się „grupy szabrującej”, bo nie miał lepszego określenia dla mieszkańców Szuwar którzy przybyli by zabrać rzeczy byłego opiekuna tego przybytku, nie napawał optymizmem. Szczęśliwie wszystkie monety które znalazł były zabezpieczone, a z tego co się orientował niewiele dobytku miał Miłogost... czy jak właściwie miał na imię były oberżysta.

Odpoczynek i znalezienie klucza

Eldritch, bo takie imię przyjął Ocaleniec, westchnął ciężko starając się zasnąć na łóżku w swoim pokoju na piętrze. Nieszczęśliwie nie był śpiący, nic a nic i nic nie zapowiadało poprawy. Chwycił kanciastą poduszkę i poprawił ją sobie pod głową kiedy wyczuł coś twardego w niej. Pomacał materiał upewniając się czy aby mu się nie zdawało i odpinając guziki zajrzał do środka. To co tam znalazł zdumiało go trochę. Był to stary mosiężny klucz. Znał już Burego Kocura na tyle dobrze by połączyć fakty. Jedyne miejsce wszak zamknięte w całym przybytku to była piwnica. Nie namyślając się długo wstał i ruszył schodami w dół zamykając za sobą drzwi.

Udanie się do piwnicy, jej stan i przeczucia

Eldritch otworzył ostrożnie drzwi i wkroczył do środka schodząc po schodach na dół. W pomieszczeniu panował podły mrok, ale nie stanowiło to dla niego problemu. Szybko omiótł je wzrokiem by stwierdzić, że było puste. Jedynie tu i tam leżały jakieś stare narzędzia i pęknięta, zbutwiała beczka której zawartość już dawno musiała zostać opróżniona. Nie zdążył się porządnie rozejrzeć i ocenić stan piwnicy pod względem konstrukcyjnym kiedy grupa legalnych szabrowników wtargnęła do środka. To go rozkojarzyło i nadepnął na stare wiejskie grabie. Twardy trzonek uderzył go w bark, a nieproszeni i niechciani goście jak się pojawili tak zniknęli nie widząc nic ciekawego na nastanie.

Piwnica i przeczucia

Wtedy uderzyło go dziwne uczucie. Tak jakby kawałki układanki zaczęły układać się w jedną spójną całość. Coś było w piwnicy. Wiedział to dokładnie, ale nie był w stanie tego wytłumaczyć. Czuł całym sobą, to uczucie lekkiego mrowienia na ciele które wręcz krzyczało, że piwnica była magiczna. Podobnie klucz i zamek w drzwiach do niej. Pytanie jednak pozostawało dlaczego zamykać i tak chronić pustą na pierwszy rzut oka piwnicę? Nie mniej wiedział, że to pomieszczenie go wołało. To tłumaczyło, jego zasłabnięcie wcześniej. Co jednak tu było i dlaczego on został wybrany tego nie wiedział.

Odłożenie sprawy piwnicy na potem i udanie się do głównej sali

Wiedząc, że niewiele zdziała w ten podły wieczór z jego aktualnym stanem zdrowia postanowił odłożyć tą sprawę na potem. Jeszcze tu przyjdzie i oświetli porządnie. To, że czegoś nie było widać teraz nie znaczyło, że nic tu nie było. Ot, przyszedł nieprzygotowany. Następnym razem nie popełni tego błędu. Nie mniej, tajemnica piwnicy pozostawała otwarta, a on nie miał zamiaru jej tak zostawiać. Nie kiedy miał ten podupadły przybytek na głowie. Z tą myślą wspiął się po schodach na górę i zamknął na klucz który następnie przewiesił sobie przez szyję i schował pod ubraniem.

Rozmowa z panią DeVillepin

Kiedy ekipa szabrująca robiła swoje, a klientów nie było widać, Eldritch poprosił panią DeVillepin do stolika i zaoferował napitek. Na dworze już było ciemnawo, a grzmoty nadchodzącej burzy w oddali zdawały się przybierać na sile. Niedoświadczony gospodarz przybytku miał cichą nadzieję, że dachówki i gonty były mocno przybite do konstrukcji stropu. Nie potrzebował kolejnego wydatku. Tym bardziej, że z gotówką stał krucho.

Szybko odnalazł w staruszce Radegondre ciepłą i towarzyską duszę. Prawdziwy skarb w tym smutnym mieście musiał przyznać. Nie wnikał w jej sekret radości życia, lecz pomimo tego dowiedział się nieco o jej rodzinie. O miłości którą darzyła męża i jej talencie kuchenno-cukierniczym. Rozmawiali swobodnie, a Eldritch czerpał wiedzę z jej słów i coraz to więcej na temat samej miejscowości, i jej mieszkańcach.

Nie mniej, wiatr powoli wzbierał na sile, a to oznaczało mniej czasu nim będzie musiał ją odesłać do domu coby nie przemokła zbytnio, ani jej nie zawiało. Omówili jeszcze plany kuchenne na dzień następny, oraz to czy jest to możliwe. Tak oto powstały plany dań z tematem przewodnim jabłek i owoców. Ocaleniec wiedział, że pani matka poradzi sobie bez problemu z postawionym zadaniem, a ona z kolei zdawała się szczęśliwa z możliwości gotowania i pieczenia. Musiał przyznać, kobieta miała pasję. Być może, gdyby miała z mężem więcej pieniędzy i koniunktura była lepsza to zakład cukierniczy byłby w sam raz. Nieszczęśliwie, warunki były nienajlepsze.

Pożegnanie pani DeVillepin

Nim niebo się rozpłakało nad jego pieskim losem i tonami nowych obowiązków odesłał staruszkę DeVillepin do domu, a sam czekał za ladą, aż podli złodzieje przysłani przez pana Trouve sobie pójdą. Nie mniej jednak nim ich wypuści sprawdzi czy aby nie zakosili czegoś co stanowi integralną część wyposażenia Burego Kocura… Wszak nigdy nie można ufać człowiekowi kiedy go omamia opcja przywłaszczenia cudzego majątku. Tak więc stał tam za ladą wycierając szmatą blat. Zmęczony i w psim humorze, ale nadrabiał to wszystko uśmiechem. W końcu zawsze mógł skończyć inaczej… a jutro? Jutro czekało go wiele pracy…
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline