05-12-2016, 17:38
|
#49 |
| Tazok nie podzielał entuzjazmu łotrzycy. Skoro już znalazła przejście, powinna im po prostu wszystko wyłożyć, a nie kryć się z tym jebanym, tajemniczym uśmieszkiem. Gdyby nie reszta, która dziewczynie najwyraźniej ufała, wydusiłby z niej wszystkie informacje; pulsująca od bólu twarz nauczyłaby ją posłuszeństwa i ustawiła na prawidłowe miejsce w szeregu.
Wiele się nie pomylił. Odbiło jej z przybytku, który był wart w piekle tyle, co wczorajszy śnieg. Jego zdaniem nie było się czym ekscytować, ale Czarny Szpon przywykł do innych wymiarów bogactwa: za życia zbierał armię i sprzęt, nie bezwartościowe błyskotki.
Nie można było również zapomnieć o wszystkich upokorzeniach i torturach, jakie zesłało poprzednie piętro. To mogła być kolejna pułapka, zastawiona na niewtajemniczonych, którzy śmieliby przekroczyć wrota.
Podszedł do Johanny i zerwał z jej głowy diadem, który następnie ze szczękiem wylądował pośród sterty innych błyskotek.
— Niech wam rozumu nie odbierze od tego blasku. Niczego nie ruszajcie, mam złe przeczucie co do tej sali. Idźmy jak najszybciej do wyjścia, dopóki nie zobaczymy nieba, jesteśmy jak wilki w potrzasku. |
| |