Na nic było przekonywanie że nie zrobili krzywdy właścicielowi kufra, że chcą pomóc, wreszcie że sami chcą pomocy. Kufer wrzeszczał, raz to o gwałcie na jego psychice i że się poskarży Rixdallowi, a jak będzie trzeba to i całej radzie a raz to o przerobianiu smoka na sprężynki do zegarków. Raz o stado wściekłych małp które miałoby rozerwać go na kawałki, a raz o zardzewiających bebechach i dożywotniej migrenie i gwizdaniu w uszach. Ale konstrukt w końcu i tak zacisnął szpony na tym czego chciał - na parze czerwonych kryształów - Idziecie? - - Po-pro-wadzę. Na mostek - Mowa funkcjonowała już niemal poprawnie. Smok siedzący na shivaku wpatrywał się w kryształy. Miał pomysł - zanieść kryształy Rixdallowi i zobaczyć czy mu to pomoże. Ale wrzaski Sentine wydawały się bardziej pilne - To tam - wskazał kierunek. W górę i lekko w przód - A ty co wiesz, że wszystko wiesz? -
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |