Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2016, 22:51   #50
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Gdy Johanna zadeklarowała, że chce ruszyć na zwiad, Roland jedynie skinieniem głowy zaakceptował ten fakt i wrócił do opatrywanie ran towarzyszy. Nie był przywódcą, ani nie był jej panem. I dlatego nie zamierzał jej zatrzymywać. W pełni rozumiał niebezpieczeństwa płynące z tej decyzji, jednak wiedźmiarz uważał, że nadszedł czas by Johanna choć trochę rozwinęła skrzydła. Nie mógł być przy niej przez cały czas, strzegąc przed każdym niebezpieczeństwem. I prawdę mówiąc nie miał nawet na to ochoty.

Byli w piekle, miejscu gdzie nie ma miejsca dla słabych. Jeżeli chcieli kiedykolwiek wydostać się z tych piekielnych odmętów, to musieli być rozważni, jednak równocześnie nie mogli zawsze unikać ryzyka. Chociaż Shade wielokrotnie był bliski śmierci, często wykazywał się inicjatywą i walczył zacięcie. Siła i umiejętności Bazyli ratowały im skórę niezliczoną ilość razy. Zaś katowskie zdolności Rognira wielokrotnie przechyliły szalę zwycięstwa na ich stronę. Wiedźmiarz wiedział, że bez chociażby jednego z nich, nie mieliby szans dotrzeć tak daleko. Oczywiście nie licząc Johanny, która jak cień wlokła się za drużyną.

Dlatego wiedźmiarz był nawet zadowolony z faktu, że dziewczyna chciała podjąć jakąś inicjatywę. Nierozważną i głupią, jednak to nie było w tej chwili ważne. Jeżeli chciała przetrwać i w końcu pomóc im w wędrówce przez piekło, to musiała w końcu wyjść z cienia.

Kiedy wróciła, Roland nie wykazał zbyt wielu emocji. No może poza irytacją, kiedy dziewczyna zamiast powiedzieć im od razu co kryła komnata za ukrytym przejściem, postanowiła najpierw ich tam zaprowadzić, dla “wzmocnienia efektu”. Roland jedynie zmierzył ją zawiedzionym spojrzeniem, kiedy ta stanęła jak dziecko na górze złota z diademem na głowie. Natomiast na dosyć ostrą reakcję Tazoka, nic nie powiedział.

- Jeżeli diadem byłby przeklęty, prawdopodobnie byś już nie żyła. Powinnaś być bardziej ostrożna - powiedział Roland nie spoglądając już nawet na dziewczynę. Zamiast tego wyciągnął ręce szeroko na boki i zaczął magiczną inkantację. A gdy skończył, syknął z bólu i uklęknął na jedno kolano.

- Kurwa, albo jest tu pełno magicznych przedmiotów, albo w tej komnacie kryją się jakieś magiczne istoty. Albo to i to - mruknął i wstał. - Złoto nie przyda nam się raczej, chociaż na wszelki wypadek można wziąć go nieco ze sobą. Nawet jeżeli na kolejnych poziomach piekła nie znajdziemy żadnego sklepu, to różne stwory lubują się w błyskotkach i można będzie w ten sposób uniknąć walki. Wyczuwam tu wiele przedmiotów magicznych, nim je chociażby dotkniecie, to pozwólcie mi je najpierw sprawdzić. No może, że nie obawiacie się klątw.

Kiedy Roland skończył przemawiać, ruszył w stronę pierwszego, leżącego na wierzchu przedmiotu od którego emanowała magia i skupił na nim swoje zaklęcie wykrywania magii.
 
Hazard jest offline