Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2016, 01:18   #112
Sapientis
 
Sapientis's Avatar
 
Reputacja: 1 Sapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wiatr targał ciemnym płaszczem, jednak nie udawało mu się zwyciężyć, ze zdecydowanym krokiem Sophie d’Artois. Po opuszczeniu plebanii, szybko skierowała swoje kroki, w stronę zauważonej wcześniej gospody.
Huśtany wiatrem szyld z czarnym kotem skrzypiał głośno.


Dziewczyna naprawdę potrzebowała odpoczynku. Zamiast tego, w jej głowie kłębiły się myśli.
Zadanie od początku nie miało być łatwe i dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Według otrzymanych informacji, Marie coś się stało, więc, jak na razie (wierząc słowom duchownego), wszystko się zgadzało. Wszystko, za wyjątkiem jednego - ciała zmarłej. Wiedziała, że jeszcze nie może być pewna śmierci miejscowej wiedźmy. Pamiętała co jej powiedziała Brandy: “bez trupa nie ma dowodów”. Dlatego musiała być bardzo ostrożna. Nad wyraz.
Już nie raz mówiła sobie, że wiedźma nie zagraża jej bezpośrednio. Podejrzewała jednak, że może wpaść w szał, gdy zobaczy, że ktoś przeszukuje jej rzeczy. I to z założeniem, że nie żyje.
Nie wiedziała jakimi mocami dysponowała Marie i nie chciała, dowiedzieć się tego z autopsji. A jeśli zostanie zaskoczona, może zabraknąć jej czasu, na wyjaśnienia i wytłumaczenie swoich intencji.

Przewidywała, że bagna będą niedostępne, po nadchodzącej ulewie. Dodatkowe parę dni może sprawić, że część spraw rozwiąże się sama. Poza tym dziewczyna i tak miała sporo do zrobienia.
Skrupulatnie układała w głowie listę spraw, które musiała załatwić jak najszybciej. Na pierwszym miejscu była oczywiście rozmowa z merem. Sophie aż przystanęła, gdy ze strachem zorientowała się, że nie pamięta, jak miał imię. “Trottuar?” - przyszło jej na myśl. - “Nie, nie… Jakoś podobnie…“
Pamięć zwykle miała dobrą… “To pewnie przez to miejsce.” - próbowała się uspokoić, ale w chwili, gdy burza była tuż, tuż, ciężko o spokój. Do tego była naprawdę zmęczona.
Mieszkańcy na pewno wskażą jej właściwą osobę. Mer był w końcu tylko jeden.

Zasłonę ołowianego nieba rozdarła jasna błyskawica. Sophie ledwo zdążyła skulić głowę w ramionach, nim do jej uszu dotarł huk grzmotu.
Przyspieszyła kroku, by zdążyć przed deszczem.

“Trzeba będzie porozmawiać o tej wiedźmie. O jej relacjach, nastawieniu do mieszkańców, no i, rzecz jasna, o jej zwłokach…” - wyliczała w myśli dziewczyna. Miała nadzieję, że wyjaśnienia mężczyzny rozwieją jej obawy, odnośnie wiszącego w powietrzu niebezpieczeństwa. Mimo, że, niezależnie od odpowiedzi, nie da jej to pewności. Magia bardzo łatwo zwodziła nieutalentowanych. Szczególnie ta potężna.

Prędko minęła budynek, wyglądający na piekarnię. “Świeże bułki z samego rana.” - pomyślała z wewnętrznym zadowoleniem. I przypomniała sobie, że zawsze chciała nauczyć się gotować. Nigdy jednak nie było na to czasu, ani sposobności.

Kolejny na liście: mag. Potencjalnie mógł być nawet większym zagrożeniem, niż stara wiedźma (głównie dlatego, że ta druga, z dużą dozą prawdopodobieństwa, nie żyła).
Magowie mogli ujrzeć zdolności magiczne w innych, a na razie lepiej byłoby pozostać incognito. Przynajmniej do czasu rozwiązania sprawy z Marie.
O magu trzeba dowiedzieć się jak najwięcej, lecz póki co unikać bezpośredniego kontaktu. Za jakiś czas pewnie będzie potrzebowała zamienić z nim parę zdań.Wreszcie będzie miała okazję poznać bliżej kogoś naprawdę umiejącego posługiwać się magią. Większośc wiedźm, które do tej pory poznała, nie była zbyt… Profesjonalna, żeby tak powiedzieć. Brak im było kunsztu, gracji, wyrafinowania.

Sophie lubiła postrzegać magię, jako sztukę. Obie można było wykorzystać, by tworzyć dzieła zapierające dech w piersi, czy wywołujące wzruszenie, jak również kreować szkaradę i wynaturzenia. Przykre, że wiedźmy najczęściej kojarzone były, z tą drugą sferą.
“Często same dawały po temu powody.” - pomyślała smutno młoda wiedźma.
Podczas swojego życia wiele ich poznała. Jedna bardziej arogancka i zadufana w swojej osobie, od poprzedniej. Było też kilka eleganckich wiedźm, pełnych gracji i dumy, jak chociażby madame Lucrèce Legrand-Roche. To ją właśnie Sophie starała się naśladować.

Stukając obcasami po krzywych, drewnianych balach Szuwarowej dróżki, uśmiechnęła się mimowolnie, gdy wróciła myślami do herbaty z tutejszym duchownym.
Było w nim coś takiego…
 
__________________
Everything I've done I've done with the best intentions.

Ostatnio edytowane przez Sapientis : 08-12-2016 o 01:48.
Sapientis jest offline