06-12-2016, 05:58
|
#119 |
Northman |
Ścieżka wzdłuż rzeki, na rozstajach przesmyków podnóża Gór Mglistych, którą prowadził Bractwo Malborn, zdawała się być na przemian znajomą dla Hilli i Thyriego, wszak podążali już nią wcześniej do Ostatniego Przyjaznego Domu, a zaraz obcą i jednaką tym wszystkim innym, które obrać mogli w górskiej dolinie.
Lorelei dostrzegła na moment elfa, który przyglądał się im spomiędzy drzew, a zwłaszcza jej. Podejrzewała, że dał się zauważyć. Wszak musiałby być bardzo młodym i nieudolnym, aby było inaczej, a na takiego raczej nie wyglądał mimo nieprzemijającej urody i młodości Noldora. Wiedziała, że byli obserwowani przez wiele czujnych par oczu. Wrażenie, które doskonale znała z Mrocznej Puszczy.
Dotarli do Rivendell po zachodzie słońca. Podczas ich nieobecności Imladris nie straciło nic na urzekającej naturze i wkomponowanej w nią architekturze, zaklęte i pielęgnowane magią elfów. Robiło wrażenie, choć zdawało się, że najmniejsze na mrukliwym i posępnym w drodze powrotnej, krasnoludzie.
Lindir już na nich czekał na schodach oświetlonych ciepłym blaskiem lamp. Na strudzonych wędrowców czekała też przygotowana kąpiel, pokoje z wygodnymi łożami, czystą pościelą oraz późna jak na porę nocy, wspólna kolacja z przeważającą ilością potraw warzywno-owocowych okraszonych delikatnym winem, muzyką i śpiewem, gdyby bractwo życzyło sobie na posilić się przed udaniem na spoczynek.
Na dzień jutrzejszy zostało zaplanowane śniadanie w Domu Elronda z gospodarzem, na które bractwo zostało zaproszone.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
| |