Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2016, 15:32   #69
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Zanim otworzył oczy wsłuchał się w rytm swego ciała. Zastanawiał się na ile rany jego się zagoiły. Na ile Vitae oczyściła z trucizny. Sięgnął po moc krwi, by znów spróbować się leczyć. Zaraz po tym podeszła jego służka. Erik słuchał z uwagą rudowłosej Ingeborg. Elin stojąca troszkę z boku słyszała ich rozmowę i ku posłańcowi się również zwróciła. I napotkała ponownie gorące spojrzenie, które ni na chwilę jej nie opuszczało.
- Gdzież ten posłaniec z Tissø zatem? - rzekł jakby nic innego nie miało znaczenia.
- Tam - wskazała na mężczyznę siedzącego przy jednej z ław i popijającego miód. - Jak się czujesz dzisiaj? - patrzyła z troską w spojrzeniu.
Erik położył dłoń na policzku rudowłosej i rzekł:
- Gdzie moje szaty? - rzekł patrząc z góry na dziewczynę. Jego ubrania nadal były sfatygowane po poprzedniej nocy. Czuł przez to dyskomfort większy niż z powodu odniesionych ran.
- Zaraz przyniosę. Rozstawiliśmy namiot na zewnątrz. - odparła i ruszyła ku wyjściu chaty.
Jarl na jeziorze Tyra potoczył wzrokiem po pomieszczeniu. Z odrazą zerknął na ogień. Później na Volvę, która wstała niemal tak szybko jak on. Czuł się lepiej. Zdecydowanie lepiej niż poprzedniej nocy. Zacisnął zęby i przymknął oczy na moment. Czuł, że jest w stanie zaleczyć resztę ran, jednak wymagało to sporego wysiłku woli. Skupił się w sobie czując, jak jego ciało zrasta się. W końcu z ust wyrwało mu się westchnienie. Wypchnął powietrze, które po chwili wciągnął ponownie, jakby żył. Nie patrząc już na nikogo więcej wyszedł z budynku, chcąc zobaczyć ów namiot.
Namiot do którego skierowała się rudowłosa nie wyróżniał się niczym. Zbity z drewnianych pali, opatulony płótnem stał z prawej strony chaty, wpisując się w już stojące namioty wojów skalda. Na zewnątrz straż pełniło mężczyzn, którzy zadowolić się musieli ogniskiem rozpraszającym mrok zapadającej nocy.
Erik przechodząc między nimi położył dłoń na ramieniu jednego z wojów i powiedział:
- Tyr jest wam wdzięczny, że służbę tu pełnicie. Bogowie wam wynagrodzą wszelkie niewygody jakie w podróży ze mną spotykacie.
Po czym wszedł do wnętrza namiotu szukając wzrokiem rudowłosej służki i przyobiecanych szat. Szukał też swego ghula, który miał jasno określone przedmioty, które miał przynieść ze statku.

Czekali na niego. Erik z zadowoleniem zdjął z siebie zabrudzone szaty. W to miejsce założył elegancką czarną szatę ze złotym ornamentem. Wszystko przepasał zdobycznym na vikingu pasem jedwabnym. Szyję przyozdobił łańcuchem obwieszonym kolorowymi koralikami. Do pasa przytoczył krótki topór. Z drugiej strony przywiesił bicz, dostarczony przez Gunnara. Tarczę ocenił jedynie. Nie było to miejsce, ni czas by tarczę przywdziewać. Wszak wszyscy wkoło mienili się sojusznikami. Czas pokaże ile z tych sojuszy przetrwa. Buty skórzane jakie mu przynieśli nie należały do jarla. Czuł, że obcierają go nieco. Choć lepsze to niż dalsze bieganie boso po obcym mieście. Teraz był gotów na resztę nocy. Na prawą dłoń zakładał pierścień gdy do namiotu wszedł półnagi Ulf Szeptacz. Wesoły był, jakby się go żadne kłopoty nie imały.
- Gotów, widzę? - uśmiechnął się w zęby wsuwając resztkę sera.
Afterganger przejechał językiem po kłach i górnej szczęce, po czym powiedział:
- Czegóż się dowiedziałeś? Wszak miałeś kilka dni.
Szeptacz ramionami wzruszył:
- Jako i wszyscy z naszej załogi. - wsunął nóż za cholewkę buta i poprawił sznurowanie onucy - Nie wiadomo nic. Rozkazy wychodzą z domostwa godiego. Einara w jego husie nie ma. Najbliższa służba jarla wymieniona, ciał poprzednich nie znaleziono. Godi zaś… - cmoknął zęby oczyszczając - … nie wygląda mi na geniusza i umysł stojący za intrygą. Myślę, że do tego zabrać się trzeba inaczej. - spojrzał na jarla - Kto najwięcej by zyskał Aros jarla pozbawiając? Jeśli odpowiedź znajdziemy, wtedy łatwiej trop może będzie znaleźć też. - kucnął składając dłonie razem.
“Ty” zabrzmiało w głowie jarla. “Ty byś zyskał najwięcej, wszak władzę nad cieśniną byś zyskał” Bestia w głowie kusiła. Podsycała wizje w głowie jarla.
- Dziękuję, czy czegoś ci trzeba Ulfie Szeptaczu?
- Nie. -
rzucił spojrzeniem na Ingeborg - Co dalej czynić?
- Wypocznij. Wszak noc jest. Jedz, pij, i daj mnie pomyśleć -
wzrok jarla był zacięty.
- Ingeborg, gdzie ten posłaniec z Tissø? - zapytał nie zaszczycając już Ulfa spojrzeniem.
Ulf ruszył z namiotu, gdy Ingeborg odpowiadała:
- W chacie, sprowadzić go tutaj?
- Tak. Wszak dom nasz najważniejszy. To jego los się liczy. Aros jest tylko tymczasową koniecznością -
w głosie Slangenssona brzmiała jakaś nuta nostalgii.
Rudowłosa ruszyła by z posłańcem za chwil kilka powrócić:
- Jarlu - skłonił się mężczyzna - wieści od żony twej przywożę. - spojrzał na Ingeborg i na Erika.
Afterganger wykonał ruch dłonią, żeby posłaniec już nie zwlekał.
- Kazała przekazać, że wie i niepokoi się. Jeśli nie wrócę do jutra z wieściami od Ciebie, ruszy sama z pomocą i kamienia nie zostawi na kamieniu. - posłaniec najwyraźniej cytował.
Na twarzy Erika wykwitł szeroki uśmiech. Wspomnienie szacownej małżonki zdawało się go rozbawić. Brakło mu jej bliskości, lecz jej temperament w połączeniu z obecnością Jarla Bezdroży mógł wywołać wojnę.
- Przekaż jej proszę, że udało nam się zażegnać kryzys. Jestem tu w towarzystwie samego Lenartssona, więc najpewniej niedługo i me czyny w sagach opiewane będą. Jest tu też jego rodzina. Brat we krwi, Berserker, zwany Volundem. I siostra jego. Volva. Jednooka Elin. Wszyscy oni poszukują Einara. W nadziei, że w dobrym zdrowiu go zastaną. Toteż i ja staram się im pomóc Einara odnaleźć. Przekaż więc tej, która klucza pilnuje do Tissø, że gdy będę potrzebował jej pomocy, to wezwę ją. Wtedy niech zabierze wojów tylu ilu tylko da radę. I niech przybywa, by pomóc mężowi swemu.
Po tej nieco przydługiej odpowiedzi jarl zamknął oczy. Uśmiech nie znikał z twarzy Erika. Zdawał się wyobrażać sobie cóż by się działo, gdyby Freyvind rzucił nim w jej obecności.
W końcu zaśmiał się w głos.
- Idź więc. Posil się, napij, wypocznij. Miasta w nocy nie opuścisz. Jutro rano z wiadomością wyruszyć możesz.
Machnął dłonią dając znak posłańcowi, że już czas, aby opuścił ich. Posłaniec skłonił się i namiot opuścił.
- Ingeborg, powiedz mi …. - przerwał w połowie zdania. Jakby jego myśli pobiegły gdzieś dalej. Dziewczyna nie przerywała zamyślenia, nawykła do takowych chwil.
- Gunnar, czy są tu jacyś niewolni, których kupić mógłbyś? Krwi potrzeba mi świeżej. Weź odpowiednie środki, i zobacz kogóż kupić możesz. Łysy olbrzym skinął jedynie głową i ruszył dość żwawo by jeszcze tego wieczoru wypełnić polecenie jarla.
Slangenson z jednej ze skrzyń zabrał sakiewkę z kawałkami srebra i przywiązał do swego pasa. Później na plecy zarzucił czarne futro i ruszył do chaty.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline