Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2016, 21:37   #2
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Naturalna Czarodziejka


Wysoka na około 170cm i dość dobrze zbudowana dziewczyna nie wyróżniała się wieloma szczegółami wśród pozostałych przechodniów. Gdyby zdarzył się ktoś znający modę mieszkańców Iceberg szybko rozpoznałby jej tradycyjny ubiór na który składały się barwione na niebiesko skóry i futra, jednakże w tym przypadku cieńsze i skromniejsze, przystosowane do cieplejszego klimatu Fiore. Brązowe włosy w połączeniu z ciemną skórą i błękitnymi oczami również były dość rzadko spotykane w tym królestwie, jednak z pewnością nie rzucała się w oczy tak jak przedstawiciel rasy zwierzoludzi, którego Kihada zmierzyła od góry do dołu badawczym wzrokiem, po czym nonszalancko uniosła do góry rękę w powitalnym geście.
- Cześć, piękny mamy dzisiaj dzień, co nie? - przywitała się z gepardem. W przeciwieństwie do większości ludzi nie kierowała się stereotypami rasowymi. Dla Kihady byli takimi samymi zaawansowanymi ewolucyjnie zwierzętami jak ludzie których przodkami były małpy.
Przywitawszy się wzięła od geparda ulotkę i przyjrzała się ogłoszeniu.
Na jej słowa zwierzolud uśmiechnął się szerzej. - Trochę zbyt wilgotno po wczorajszych deszczach, jeżeli mam być szczery. -odparł na zagadnięcie.
Oczy dziewczyny przebiegły pobieżnie po ulotce.


Główna jej część zajęta była przez grafiki przedstawiające park rozrywki. Mniejsze obrazki pokazywały miejsca takie jak diabelski młyn, czy małpi gaj, zaś główna ilustracja obrazowała spory basen. Wrażenie robiła głowa chińskiego smoka, która pełniła rolę nie tylko wylotu z zjeżdżalni ale i fontanny, dbającej o poziom wody w pływalni. Na grafice w wodzie przebywali na raz ludzie, ale i zwierzoludzie. Napisy na ulotce były chwytliwymi hasłami informującymi o tym, że wkrótce otwarty zostanie park rozrywki “Zwierzoraj”. Broszura kusiła zniżkami na atrakcje w pierwszym tygodniu od otwarcia, oraz intrygowała powtarzającym się stwierdzeniem “Miejsce gdzie wszyscy są tacy sami”.
- Też nie lubię tutejszego klimatu, ale przywykłam - wzruszyła ramionami dziewczyna, przyglądając się uważnie ulotce. - Może zajrzę do waszego parku z przyjaciółmi z gildii. Brzmi zabawnie - zaśmiała się krótko, chowając broszurę do kieszeni spodni. - Rzadko widuje się tego typu inicjatywy, ale cieszę się gdy ludzie i zwierzoludzie pracują i bawią się razem. Mamy kilku w gildii wspomniała mimochodem, spoglądając w twarz geparda. - Od dawna mieszkasz w Magnolii? Czy mogę zapytać co myślisz o mieście?
- Gildii? Jesteś magiem? - Gepard wyraźnie się zainteresował, na chwile przestając wypatrywania przechodniów. - Nie jestem stąd, przyjechałem jako ochroniarz. - dodał, pokazując dziewczynie informację na temat położenia parku. - Na co dzień mieszkam tutaj.
- Mhm - kiwnęła głową z uśmiechem w odpowiedzi na pytanie. - Obcokrajowcy mogą się dużo nauczyć od tutejszych magów. Poza tym nigdy nie mieszkałam w wielkim mieście, więc jest dużo ludzi i miejsc jak ten “park rozrywki” które chętnie poznam. Ochrona takiego miejsca to na pewno ważna rzecz - przytaknęła. - Tam skąd pochodzisz nie ma wielu magów?
- Nie ma tam żadnej gildii, a te najbliższe nie są chętne do pomagania nam. - wyjaśnił Gepard, prostując się lekko. - Właśnie po to tu jesteśmy. Mój pracodawca przybył tu poprosić o pomoc swego dawnego przyjaciela. Ponoć jest on głową samego Fairy Tail! - zwierzolud podekscytował się lekko, tak że jego cienkie wąsiki aż zadrgały. - Słyszałem, że to najlepsi magowie w całym Fiore!
- Też tak słyszałam i dlatego postanowiłam sama sprawdzić plotki - odparła dziewczyna, odwracając się na moment plecami do geparda, wskazując palcem na magiczny znak Fairy Tail wytatuowany na odsłoniętej prawej łopatce. - Nasz mistrz z pewnością nie zawiedzie twojego pracodawcy. Może sama przyjmę waszą ofertę jeśli moje umiejętności okażą się adekwatne do misji. Swoją drogą mogę zapytać jakiej pomocy oczekujecie? Lubię dalekie podróże, ale od jakiegoś czasu nie trafiła się żadna interesująca dla mnie misja.
Gepard zareagował conajmniej żywiołowo. Chwycił sprawnie dwie dłonie dziewczyny i żywiołowo nimi potrząsnął. - Na pewno możesz nam pomóc! -stwierdził, przeszywając ją swym rozbudzonym poprzez emocje spojrzeniem. - Chodzi o zbadanie wpływu różnych rodzajów magii na zachow… - zaczął, jednak na czas ugryzł się w język - Znaczy...nie mogę zdradzić wszystkiego. dodał i znowu skoczył na inny temat. - Jestem Pat, miło mi poznać prawdziwego maga!
- Kihada. Mi również - odparła ze spokojem dziewczyna, z przyjaznym uśmiechem odwzajemniając uścisk dłoni zwierzoludzia. - Jeśli chodzi o badanie naturalnej magii, to powiedziałabym że jest to jedna z moich specjalności. Obiecuję że sprawdzę wasze ogłoszenie gdy tylko wrócę do gildii - zapewniła geparda, kiwając głową w rytm jej dłoni którymi machał w rozentuzjazmowanym uścisku. - Ale na razie chciałabym zjeść śniadanie w ulubionej knajpce, więc może przestanę cię odrywać od twojej pracy. Wybacz że zajęłam ci tyle czasu.
- Nie, nie, nie! - Pat energicznie pokiwał głową na boki. - Niebawem wyruszamy, nie będzie czasu byś sprawdziła to w gildii, musisz iść ze mną, zjemy w pociągu. - po tych słowach zaczesał włosy do tyłu. - Jestem fanem magii, jest tyle rzecz o które chciałbym spytać. W czasie drogi będziemy mieli wiele czasu. - ucieszył się, jak gdyby podróż Kihady była już pewnikiem.
Uśmiech dziewczyny lekko przygasł na słowo “pociąg”. Zaparła się ręką pod bok i spojrzała w kierunku gildii.
- Hadaka nie lubi pociągów, a nie ruszam się bez niego w żadną daleką podróż - westchnęła, po czym przytknęła dwa palce do ust i zagwizdała głośno, a w pobliskim parku jakaś kobieta jęknęła wstrwożona gdy ocierający się plecami o drzewo niedźwiedź polarny nagle stanął na czterech łapach i pędem przebiegł obok niej o mało jej nie tratując.


Mierząca prawie cztery metry długości bestia zatrzymała się obok swej pani i polizała ją po twarzy długim jęzorem, zostawiając na niej strugi śliny.
- Będziesz musiał zarezerwować miejsce w wagonie bagażowym - wyjaśniła czarodziejka. - A tak poza tym nie mówiłeś że jesteś ochroniarzem w tamtym parku rozrywki? Nieładnie tak bez zapowiedzi rzucać pracę w środku dnia. No i osobiście nie jestem z tych którzy lubią formalności, ale chciałabym wiedzieć nieco więcej o misji zanim do niej przystąpię. Jeśli tak ci się spieszy to możemy porozmawiać w drodze na stację, ale niczego nie gwarantuję dopóki nie porozmawiam z twoim pracodawcą.
Kihada była znana w gildii z tego że zawsze kierowała się swoim instynktem i szła tam gdzie ją nogi poniosą, zaś Mistrz Makarov i pozostali członkowie gildii byli już przyzwyczajeni do tego że jej misje nie raz znacznie się przedłużały, a zostawianie na barze wiadomości w stylu “Wyjeżdżam z miasta na jakiś czas. Nie wiem kiedy wrócę, ale nie martwcie się.” również było z jej strony nagminne.
Pat nie wyglądał na wzruszonego pojawieniem się olbrzymiego zwierzaka. Uśmiechnął się jedynie szerzej, ponownie spoglądając na dziewczynę. - To nie będzie problem, ja i szef lubimy zwierzęta. - odparł radośnie, powoli kierując się w stronę prowadzącą do stacji, przy okazji dając dziewczynie by szła za nim. - I nie rzucam pracy, bo właśnie do parku jedziemy. - poinformował, drapiąc się lekko po pokrytej futrem brodzie. - Nie wiem jak wiele mogę powiedzieć… pytaj a ja powiem co mogę. -postanowił w końcu.
- Brzmi ciekawie - pokiwała głową czarodziejka, ruszając za gepardem, machnięciem ręki dając znać Hadace by za nimi podążył. - Na początek chciałabym wiedzieć o jakim wpływie magicznym mówiłeś, czego oczekujecie od naszych magów i jak długo powinno to zająć.
- Chodzi o jedną z atrakcji w parku. Można by powiedzieć, że główny powód jego powstania. Nie wiemy jak może reagować na obecność magii, a chcemy mieć pewność, że będzie bezpieczna dla wszystkich. Nie wiem ile może to zająć, ale sądzę że to maksymalnie kwestia dni. - wyjaśnił.
- Mhm - pokiwała głową w zamyśleniu dziewczyna, przykładając dłoń do podbródka. - Tak, bezpieczeństwo to rozsądna rzecz. Ze swojej strony mogę zbadać okoliczną magię i sprawdzić czy wasz park nie powoduje żadnych zakłóceń magicznych w okolicy. Twój szef rozmawiał już z Makarovem?
- Był w gildii rano, ja miałem porozdawać ulotki. Za godzinę jesteśmy umówieni na dworcu.
- Szybko pracujecie - pokiwała głową z uznaniem dziewczyna, po czym wyciągnęła z kieszeni mały notes i ołówek. Napisała szybko na jednej z kartek wiadomość, a następnie uniosła do góry wzrok i rozejrzała się dookoła, aż jej uwagę przykuł gołąb na pobliskim dachu. Czarodziejka przyłożyła otwartą dłoń do ust i zagruchała wesoło w nieznanym większości ludzi języku zwierząt. Uniosła do góry wyciągniętą kartkę z notesu, a po chwili gołąb rozprostował skrzydła i wzbił się do lotu, pikując w stronę dwójki. Przelatując nad nimi pochwycił kartkę papieru w dziób i odleciał w kierunku budynku gildii. - Dam znać mistrzowi gdzie jadę - wyjaśniła pokrótce gepardowi. - Jak wygląda miejsce z którego pochodzisz? - zapytała po chwili. - Mieszka tam wielu zwierzoludzi? Jeśli nie macie tam magów, to zgaduję że nie jest to duże miasto. Dlaczego zdecydowaliście się zbudować tam park rozrywki?
- Raczej nie tam nas wielu, znaczy większość pracowników to zwierzoludzie. - wyjaśnił gepard, z kieszeni wyjmując paczkę papierosów i odpalając jednego. - Chodziło chyba o kwestie własnościowe, tani teren o dobrych żyłach energetycznych. -dodał zaciągając się dymem, by wypuścić go nozdrzami. - A ty, jaką magią ię parasz? Długo ćwiczyłaś? Twoim zdaniem da się nauczyć magii tylko ciężką pracą? - merdając ogon, zdradził podekscytowanie geparda.
- Hah, zabawne że wspominasz o żyłach energetycznych - zaśmiała się czarodziejka. - Tak się składa że jestem geomantką. Studiowałam naturalną magię i jej aspekty od dzieciństwa. To czy każdy może nauczyć się magii zależy od tego co uznasz za magię. Każdy może obserwować naturę i uczyć się od niej, tak jak każdy może nauczyć się alchemii i wielu innych dziedzin uznawanych za domenę magów. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, jednak wszyscy jesteśmy dziećmi Matki Ziemi i każdy z nas zostal przez nią obdarzony własnymi talentami. Musimy tylko włożyć nieco wysiłku w to żeby je odkryć - zaczęła filozoficzny monolog. - Sama iskra życia jest największą znaną mi magią i wszyscy ją w sobie posiadamy. Prawo entropii którym kieruje się nasz wszechświat dąży do równomiernego rozprowadzenia energii w całym wszechświecie i zatrzymania wszelkiego ruchu i wszelkich zmian, jednak życie sprzeciwia mu się na każdym kroku. Poznaj życie, a poznasz też całą otaczającą nas magię.
- Twoja magia współgra z żyłami energetycznymi!? - ze zdziwienia, papieros niemal nie wypadł Patowi z ust. - Szef będzie wniebowzięty, bada je od wielu lat. - kotoczłek, poprawił lekko pelerynę, która osunęła mu się na ramionach. - Bardzo podoba mi się ta filozofia! Poznanie jest kluczem do marzeń. - stwierdził zaciskając swe puszyste pięści. - Dlatego nigdy nie poddam się w dążeniu do zostania magiem! Będę próbował dwa razy ciężej!. - dodał, nieco zbyt głośno z werwą wyrzucając ręce w górę. - Was magów zaś podziwiam z całego serca, gdybym mógł słuchałbym o tej sztuce całe dnie.
- Mhm - kiwnęła głową dziewczyna. - Dobrze trafiliście. Jeśli jest coś nie tak z żyłami magicznymi w tamtym miejscu, to sama bym tam pojechała nawet jeśli nie byłaby to misja - wyjaśniła również lekko podekscytowana. - A co do ciebie, jako gepard powinieneś mieć lepsze od ludzi połączenie z aspektem dzikości. Sama chciałam niebawem przyjrzeć się temu aspektowi geomancji, więc jeśli będzie okazja to może razem się czegoś nauczymy - stwierdziła wesoło, klepiąc zwierzoludzia po ramieniu.
 
Tropby jest offline