Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2016, 13:01   #3
Annatar
 
Reputacja: 1 Annatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnieAnnatar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Lis i Goryl



Wysoki mężczyzna z wyraźnie zmęczoną twarzą, zaspanym wzrokiem podążał przez boczne alejki. Nie przepadał za nimi, z kilku powodów. Od ciasnoty oraz niepewnych osobnikach, którzy tutaj zachodzą, dodatkowo dochodził fakt, że źle mu się kojarzyły.
Ubrany w tradycyjne szaty, które teraz były w fatalnym stanie, pogniecione, zakurzone oraz wplątane gdzieniegdzie słoma potęgowała ten efekt. Przynajmniej był suchy.
- Głodny… - powtarzał sobie po cichu, kiedy naglę, ktoś w niego wpadł. Przed upadkiem uchroniła go, masywna ręka, nim ten w ogóle ogarnął, co się stało. Kiedy z zaciśniętymi zębami, spojrzał na osobnika, zbladł.
„Nie jesteś człowiekiem” – te słowa brzmiały niczym dzwon w jego głowie. Fakt, nie był człowiekiem. Ale, ale… Jego lisie uszy się podniosły (złośliwi mówią, że kocie). A Ogon był najeżony
- I mówi mi to wielka małpa! – Ogon zaczął machać coraz szybciej
- Może potrafisz mówić, ale taktu nie masz za grosz, prawda?!- Zakończył, wyraźnie przyglądając się osobnikowi.
Goryl wyraźnie się zmieszał. Lekka doza rumieńca znalazła swój dom pod gęstym ciemnym futrem. - Ummmm nie chciałem….znaczy nie było moim zamiarem urazić…- wybąkał gładząc się wielkim łapskiem po tyle głowy.
Akanami zatrzymał się, stał bez ruchu przez chwilę. Najpierw jego uszy opadły, chwilę później podniosło się lewe, po chwili zaś dołączyło drugie. Lis był wyraźnie zainteresowany. Ogon przybrał już, naturalny - spokojny wygląd, delikatnie zaś machał. Można by przysiąc, że jego oczy niemal świeciły, kiedy spoglądał na goryla.
- Wybaczam… Nigdy nie spotkałeś, tak wspaniałego lisa, jak Ja? Czy nie zrobił na tobie, wrażenia mój ogon? - wydawał się zaskoczony, jednak po chwili dodał.
- Mamy wspaniałą tradycję. Jeśli spotkasz lisa... powinieneś mu pomóc, by jego wspaniały ogon nigdy nie stracił swojego blasku. Czy masz dla mnie, jakiś podarunek który zapewni mi doskonałą pielęgnację mojego największego atutu?
- Jest to faktycznie okazały ogon… - małpiszon poprawił lekko okulary obchodząc rozmówcę, by przyjrzeć mu się z kadej strony. - Ale śmiało mogę stwierdzić, iż widywałem już bardziej okazalsze. W szczególności u lisów zimowych. - mówiąc to niespodziewanie chwycił za lisi ogon i lekko go uniósł, tuż do swoich oczu. - Ale widać, iż poświęcasz mu dużo uwagi, futro jest bardzo lśniące i silne.
– O-okazalsze?! Nie, nie, nie! Z całą pewnością musisz się mylić! Nie mógł się z tym pogodzić. To jego największy atut. Uszy mu opadły wyraźnie posmutniał. wtedy podniósł dłoń, jak gdyby chciał coś dodać, jednak po chwili zrezygnował.
– Znasz ich sposób?!
- Głównie to cecha rasowa… chyba. Nie badałem tego tak dokładnie. Zapewne najłatwiej byłoby zapytać się osobiście. - małpiszon wypuścił ogon by podrapać się po brodzie. - Pracuje u mnie jeden taki lis.
- Pracuje…? był wyraźnie zaintrygowany. Jednak nie chciał dać po sobie poznać, z jednej strony silna ciekawość z drugiej zaś… - Czym się zajmujesz, skoro sprowadziłeś kogoś tak wspaniałego, do siebie? Jesteś władcą jakiegoś państwa? Wybitnym uczonym, czy stworzyłeś coś tak doskonałego, że jedynie wspaniałe futro z mojego ogona, może się z tym równać? - Ciekawość Akanamiego znacznie wzrosła, co było do niego bardzo nie podobne.
- Jestem naukowcem. - odparł wesoło goryl. - Nazywam się Hama, doktor Hama będąc precyzyjnym. - przedstawił się człekokształtny. - Dużo by tłumaczyć, może Ci pokażę? Uważam, że każdy zwierzoludź powinien odwiedzić mój park. Czym się zajmujesz, nie będzie to kolidowało twoim planom?
Lis myślał bardzo intensywnie. Przekręcał głowę z lewa na prawo z prawa na lewo, uszy opadały, unosiły się, a ogon dopełniał tego rytuału, machając nieregularnie.
– Nie jestem zwierzoludziem. Jestem lisem! – odpowiedział po chwili. Po czym dodał, troszkę ciszej
– Masz tam jedzenie…? – ostatnie pytanie było dla niego szczególnie ważne.
Goryl wyglądał na lekko zmieszanego, ale w końcu odpowiedział niepewnie. - Owszem, mamy stołówkę…
– Doskonale! Na co więc czekamy? No, no, no raz-dwa. Głodny jestem! Zacznę od jakiejś zupy… Nie! Może, może te małe białe bułeczki? – Lis był już w swoim świecie. Doktor zdołał go przekonać do siebie. Nawet nie dając mu prezentu.
- Skoro tak… musimy udać się na dworzec, jestem tam z kimś umówiony. - wyjaśnił Hama, nie do końca pewny czy podjął dobrą decyzję, zapraszając lisa.

Ten wyraźnie radosny, udał się wraz z nowo poznanym towarzyszem
 
Annatar jest offline