Swordich udał się do swojego domu. Wcześniej by nie usnąć za kółkiem wzmocnił się trochę magią. Poziom zwiększonej adrenaliny może być właściwym lekarstwem.
Dojechawszy otworzył warsztat z pilota i wjechał parkując półciężarówkę. Wyszedł zamykając drzwi i popatrzył na uszkodzonego mustanga.
- Kiedy ja się za niego wezmę? I kto zwróci mi koszta poniesione dla Rozjemców?- Powiedział do siebie i udał się podwórkiem do domu.
Przysiadł na chwilę na ogrodowym krześle i z wielką przyjemnością zeskanował otoczenie. Skupiając się na roślinach, które w ogrodzie miał z różnych zakątków świata.
Udał się do kuchni i przyrządził posiłek. Dziś miał ochotę na shorme w iście pikantnym wydaniu. Adrenalina zaczęła schodzić już przy końcu spożywania jednego ze specjałów kuchni arabskiej. Ociężale wstał i wziął jeszcze kąpiel i legł w łóżku na atłasowej pościeli. Ustawił sobie budzik na dwunastą i poszedł spać. Długo nie leżał. Zasnął jak niemowlę.
Obudził go budzik. Miechael zerwał się na równe nogi i rozglądał się wokół. Nic nie działo się nadzwyczajnego. Wszystko jak powinno być. Usiadł na skraju łóżka i popatrzył w lustro wiszące na ścianie w nogach łoża.
- Jak się dobrać do tych elfów?- Zapytał nie wiadomo kogo. Wstał po chwili i się ogarnął. Wszedł na kompa i przejrzał skrzynkę mailową i inne komunikatory. Ciekawiło go co ludzie mówią po ostatnim wyścigi z jego udziałem gdzie wygrał z californijskim gogusiem w chromowanym mustangu GT.
Po śniadaniu wziął telefon i wybrał numer do Oliviera. Ciekawiło go czy nowy narybek Rozjemców zamierza coś w sprawie robić. Chciał poznać nowych.
Do Jeffa zamierzał zadzwonić później a na końcu do Angie lub któregoś z Muszkieterów a na końcu do Billa.
W końcu dodzwonił się do Oliviera.
- Siema. Ty Michael. Jakieś plany już masz?- Zaczął rozmowę gdy tylko usłyszał głos Oliviera.
- No to będę na plaży około piętnastej.- Potwierdził i powoli zabrał się do szykowania.
Wyszedł z domu i udał się ogrodem do warsztatu. Wsiadł do Nissana i po otworzeniu z pilota wrót ruszył na umówione miejsce.