Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2016, 08:28   #5
Demogorgon
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
- Z dnia na dzień...dajemy radę - dawny oficer spojrzał na kierunek z którego powinny nadejść krasnoludy i Moira - Ale myśleliście co dalej? - zapytał obecnych.
- Chciałem później udać się na wschód, do Everlund - odpowiedział Eryk. - Ale wolę na razie się nie nastawiać. Powinniśmy najpierw zobaczyć, co będzie w Nesme. Bardzo możliwe, że trzeba będzie ten list jakoś orkom dostarczyć - żeby ten cały Długozęby nie rozszalał się z prześladowaniami. Ale z ustaleniami poczekajmy na Morię i Silke.
- I krasnoludy. Może nie będą takie zatwardziałe jak ich krewniacy. - przerwał na chwilę, bo faktycznie wypadało poczekać - W Nesme chcą budować fortecę - a to nie brzmi jak tuzin orków. Nie z tego co widziałem. Jak u was w Everlund wyglądały fortyfikacje miejskie pod koniec?
- Pionowe mury, wieżyczki i fosa są… a właściwie były. Nie widziałem ich, gdy orkowie zajęli miasto, nie wiem, w jakim stanie są teraz. Stąd nie wiem, czy orków trzeba tam tuzin, kopę, czy jeszcze więcej. Ech, szkoda by było tych murów, dobrze się prezentowały… A orkowie mogą zrobić z miasta paskudną szpetotę. A jak w Silverymoon?
- Dwa bastiony, dwadzieścia cztery wieże chronione warstwami zaklęć, trzy kręgi murów, ufortyfikowane świątynie Helma i Tymory, Zakaz nad Księżycowym Mostem...ale to wszystko na nic, kiedy obrońcy wyginęli w polu. Co gorsza, nawet mogły wpaść im w łapy. Louie przez chwilę szukał wzrokiem kota ale bezimienny sierściuch został z mułem. Imiennym.
Gnomka oglądała truchło worga, którym posilał się jej niedźwiedź. Nie wiadomo czy słuchała, a odzywać się… jak zwykle nie odzywała. Miś zaś usiadł na wzgórzu i obserwował swą towarzyszkę zaciekawionym spojrzeniem na umorusanym zgniłą krwią pyszczku.


Eryk stał i wyraźnie nad czymś rozmyślał.
- Słuchajcie - odezwał się głośno. - Mamy tu list do dowódcy orków w Nesme… zastanawiam się, czy pokazywać go krasnoludom? W końcu i tak już wiemy, że przy Nesme się rozdzielamy… A mam obawy, że ten ich dowódca może być zbyt mało rozsądny, by odpowiednio ocenić tę sytuację… Oczywiście wy wszyscy, w tym Moira i Silke, jak najbardziej dowiecie się, co i jak.
- Rozdzielamy się przy Nesme? - gnom spojrzał z ukosa na Eryka i wsadził dłonie w kieszenie schowane pod ciemnozielonym tabardem
- Nie pamiętasz, co mówili? - zdziwił się zaklinacz. - Że Mithrilowa Hala to intymna sprawa krasnoludów i dlatego rozdzielamy się przy Nesme?
- Pamiętam. I pamiętam że ty wspomniałeś o Everlund.


Zinbi wzięła z ziemi złamaną rękojeść jakiejś broni i poszturchała rozwleczone flaki wielkiego wilka. Przez chwilę memłała tak kawałek jelita, mrucząc pod nosem dziwne słowa, po czym elokwentnie wzruszyła ramionami i zabrała się do przeszukiwania pobojowiska. Nie wyglądało na to, by liczyła na jakieś wspaniałości… bo w zasadzie to nie zdawała się zaliczać do osobników co przywiązują wagę do jakiejkolwiek formy “zbierania” dobytku.
- Ale to na razie nie są moje plany, tylko jakieś tam chęci - sprostował Eryk, zwracając się do inżyniera. - Za to krasnoludy oddzielają się w Nesme na pewno. To jak sądzicie? Chyba nie ma potrzeby zawracać im głowy tym listem, przynajmniej na razie. Proponuję, żebyśmy wcześniej naradzili się z Morią i z Silke.
- Na pewno, nie na pewno, nie ma takich których nie da się przegadać. Tylko czasem nie warto. -
-A ze mną to co, nie łaska? - Lyre wyrosłą jak spod ziemi, obładowana zdobyczami.
Eryk powolnym ruchem z irytacją zasłonił swoją twarz dłonią.
- Przecież do ciebie między innymi cały czas mówię - odparł.
-Ale nie poczekałeś nawet na odpowiedź. - Skarciła go Elfka. -Wy tu sobie dwaj dyskutujecie i gapicie na mój tyłek ale podejmujecie decyzje zanim się w ogóle wypowiem. Za karę nie dostaniecie prezentów. - Przeszła obok nich ostentacyjne z uniesioną głową.
- Widzisz, Louie, tak to z kobietami jest… - zwrócił się cicho z rezygnacją do gnoma.
- Naszymi nie. Polecam. - gnom puścił oko do obojga...choć z zupełnie różnych powodów.
- Lyre, no jakie podejmujecie, skoro właśnie was wszystkich zapytałem o zdanie i czekałem również na twoją odpowiedź? No chyba że właśnie tę reakcję mam traktować jako, cytuję: “akceptuję każdą waszą decyzję”, hm? - zakończył, kręcąc głową z dezaprobatą.
-Dobra już dobra. - Lyre zawróciła. - Jesli o mnie chodzi, to wyzwalanie miasta brzmi jak lepsza perspektywa niż kręcenie się jak te kołki bez celu. Wiecie, to co teraz robimy. - PodałaErykowi włócznię. -To dla ciebie. A to dla ciebie. - Wręczyłą Luiemu zwój do magicznego skakania. Jakoś idea skaczącego gnoma wydała się jej zabawna. - Chodźmy do tamtych dwóch, dla nich też coś mam. Myślicie, że Silke lubi palić? - Potrząsnęła znalezionym tytoniem.
Eryk spojrzał ze zmieszaniem na broń, do której nie dość, że nie nawykł, to jeszcze rozmiaru jak dla goblina. Nagle lekko się uśmiechnął.
- Dziękuję. Z paleniem się okaże, jak wrócą. Poczekaj chwilę.
Eryk odszedł kawałek, wziął topór wojenny, po czym wrócił i podał go Lyrze.
- A to dla ciebie - powiedział z rozbawieniem. - To sprawę orkowego listu możemy omówić najpierw w mniejszym gronie, czyli my - tutaj obecni, oraz Moria i Silke? Skoro krasnoludy i tak się odłączają w Nesme…
-Co ja zrobię z toporem? Zachowaj to dla krasnoludów może. One lubią taki ciężki złom - Dziewczyna oddała topór wojownikowi, zupełnie nie złapawszy aluzji.
-Apropo, chodźmy już po te dwie, zanim tamci trzej bliźniacy się doczepią.
- A ja bym zrobił zupełnie przeciwnie. Zagrał z nimi w otwarte karty. Zechcą nam pomóc, to ruszą na Halę później...ale przygotowani. Z sojusznikami za plecami. Albo przynajmniej osłabionym wrogiem. A my, wraz z tą bitna trójką, będziemy mieć szansę zdziałać więcej--stwierdził Louie.
- A nie możemy im pokazać listu po wcześniejszym omówieniu sprawy z Silke i Moirą? - odrzekł Eryk. - Jeżeli byśmy podjęli wspólną decyzję, to cóż… może wtedy łatwiej pójdzie z tym uparciuchem Gramem.
- Lyre, co myślisz o takim podejmowaniu decyzji? - zapytał gnom.
-Brzmi dobrze.- oceniła sprawę elfka.
- Tylko tyle? Nic o patrzeniu na tyłeczki? Nic o pomijaniu kogoś? - gnom nie krył się z tym że uważnie obserwował reakcję.
-Jesli nalegasz. - Lyre wróciła się, ominęła Loiego i stanęła za nim. -Idź, a ja sobie popatrzę na twój tyłeczek.
-Nalegam. Na coś więcej - gnom ruszył po krótkim łuku defiladowym krokiem
 
Demogorgon jest offline