Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2016, 11:49   #46
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Udało mu się, dobiegł do matki i zaczął ją przytulać z całej siły. Kobieta była dużych gabarytów, więc nie mógł jej objąć całej, ale to mu jakoś szczególnie nie przeszkadzało. Zamknął oczy i cieszył się chwilą. Nagle nastała dziwna cisza, Colin powoli otworzył oczy. Okazało się, że cały czas tulił się do swojego ogromnego towarzysza Mao. Mnich spojrzał na łotrzyka z góry, ze zdziwioną miną. Colin tylko nerwowo się zaśmiał i odkleił od masywnego ciała. Miał cichą nadzieję, że nigdy nie wrócą już do tego, co się tutaj wydarzyło… A poza tym, jego matka nigdy w życiu nie okazała by mu, aż tyle pozytywnych uczuć, więc od razu wiedział, że coś tu nie gra…

Kiedy wydawało się już, że uda im się szybko i sprawnie zakończyć sprawę z portalami, w jednym z nich, który miał już być tym ostatnim, ukazały się piekielne otchłanie, a przynajmniej tak to wyglądało, Colin nie był do końca pewien, ale jednak takie ilości ognia i stwory z rogami sugerowały tylko jedno miejsce.

W portalu pojawił się mężczyzna i to szczerze powiedziawszy nieco zdziwiło Colina. Człowiek ten nie miał ani rogów, ani czerwonej skóry, ani żadnego innego atrybutu świadczącego o tym, że pochodził z piekielnych otchłani. Z początku miły, na końcu jednak przedstawił swoje prawdziwe zamiary. Wydadzą mu maga, albo Orilion przestanie istnieć. Colina z początku zdziwiło to, że mężczyzna wiedział, skąd pochodzą, ale jednak bądź co bądź była to z pewnością potężna magiczna postać, więc z łatwością dowiedział się o nich wszystko.

Na początku odezwali się Mao i Gabriel, dwie nowe osoby w ich grupie, które niewiele wiedziały o tym, co do tej pory przeżyli i jakie więzi łączą ich z Orilionem. Obietnica spełnienia jednego życzenia była bardzo kusząca, ale przede wszystkim chodziło o ich dom. Nie mógł pozwolić, żeby wsi coś się stało. Przecież to właśnie tam ma wrócić w glorii i chwale, a kiedy wszystko to zniknie z powierzchni ziemi, to kto będzie go podziwiał. Matka była jaka była, co zrobić, ale jednak, aż tak źle jej nie życzył.
Już miał zacząć dyskusję z przedstawicielem piekieł, kiedy wyprzedziła go Orianna. Dziewczyna co raz bardziej zaczynała się podobać Colinowi. Mieli podobny sposób na rozwiązanie całej tej sprawy, może tylko trochę różnili się pobudkami, ale jednak cel był ten sam.

- Zgadzam się całkowicie z naszą piękną towarzyszką – rzucił okiem na Oriannę, która gdy się złościła była jeszcze piękniejsza. – Nie jesteście z Orilionu, więc wam nie zależy, ja jednak chcę uratować naszą wieś. Wydajemy maga, koniec kropka – powiedział Colin i ruszył za Orianną. Nad życzeniem zastanowi się później…
 
Morfik jest offline