Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2016, 23:55   #63
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Zebranie “Uverworldu”
Południe. Około 20 minut przed zebraniem.
Jenny pracowała właśnie w jednym z magazynów, należących do gildii kupieckiej. Zgodnie z przyjętym zleceniem miała wykonać remanent, porządkowanie i układanie towaru do dalszej wysyłki. Oczywiście do pomocy miała Susanoo i niewyspanego Luciala. Chłopak wrócił nad ranem po nocnej eskapadzie z Sorenem. O czym przyznał się otwarcie, zaprzeczając że jemu nocne wypady nie są już w niczym potrzebne. Jemu też przypadła ostatnia część zlecenia.
Magazyn może nie należał do największych ale jego pojemność i asortyment były ogromne. Zadanie na 2 dni spokojnej pracy. Jednak... nie wszystko szło swym spokojnym tempem. I jak zwykle, to jenny przyszlo wpaść w nowy wir intryg.
W pewnym momencie przeliczania, złotych spinek do włosów. Tak, z czystego złota, wysadzanych klejnotami.
W korytarzu, z nikąd pojawił się zakapturzony osobnik.

- Jenny Scarlet Star? - zapytał
- Jenny te wielkie pudła miały iść na górę? - zapytał z głębi sali Susanoo
Osobnik przyłożył palec wskazujący do ust.
- Em… Taak!- dziewczyna kiwnęła głową i zaraz dodała szeptem - ty od czarnego nindży?
- Tak. Jestem Arashi. Zgodnie z poleceniem mistrza mam cię zabrać na tajne spotkanie które będzie niedługo miało miejsce w tym mieście. Jako że nie jesteś członkiem Uvervorldu, polecono mi zabrać tylko ciebie.
Jenny zasłoniła twarz dłonią z cichym westchnieniem. Miała rezygnację wypisaną na twarzy.
- Powiem im tylko, że znowu pakuje się w kłopoty. Zrozumieją…
- Póki nie powiesz o spotkaniu, możesz powiedzieć im co chcesz. Nie dostałem ścisłych ograniczeń co do tej treści. Powiedziano mi także, że możesz odmówić, że nie jest to obowiązkowe. Jednak... Roki kazał przekazać, że nic nie stracisz na tym spotkaniu, a możesz sporo zyskać. - Wyjaśnił ninja cofając się o krok by skryć się w cieniu. - Zaczekam tutaj.
Jenny poszła gdzie był Su. Spojrzała na niego, a on na nią.
- Chyba ładuje się w kłopoty. Nie. Powinno być ok. Raczej. Chyba dzisiaj wrócę. Eee… naliczyłam 352 spinki. Te z klejnotami nie z ornamentem… będę na siebie uważać.
Po tym wróciła do nindży.
- Prowadź… ja chyba lubię kłopoty.
- Przerzucę nas od razu na miejsce... - Nijna powstrzymał się od dotknięcia Jenny wskazując palcem za jej plecami.
Nie wiadomo jak, zakradł się za jej plecy, ale stał tam Lucil.
- Migasz się od pracy? - zapytał z lekkim uśmiechem mierząc ninję wzrokiem.
- Tak. Idę sobie a wy wracacie do roboty - Jenny wystawiłą język - idę ale wrócę. Nie zostawię was z tym. Sama to zaproponowałam…
- Jak chcesz. - Wzruszył ramionami obojętnie - Przejmę twoją broszkę. - powiedział otwierając pudełko obok spinek do włosów. - Jakbyś usłyszała coś o “Tym”, pamiętaj o mnie. - mrugnął i zabrał się do przeliczania.
- Będę - Jenny już się odwróciłą do nindźy - A! Tych drugich spinek jest 352 - powiedziała nim zniknęła.

***

Anthrilen miał drobny problem ze znalezieniem miejsca spotkania. Hei wyraźnie powiedział, że wykryje jego obecność tego dnia, a jak do tej pory nie było go nigdzie w złotym mieście. Zapewne znalazł sposób by ukryć swoją obecność. Gdy się jednak pojawił, występował w dwóch miejscach jednocześnie. Pierwsze miejsce znajdowało się w jakimś budynku niedaleko bastylii, drugie... w miejscu w którym nic w sumie nie było. Był to rodzaj parku, czy raczej strefy wypoczynkowej, były tu wielbłądy i pasieki dla zwierząt. Eldar skierował się więc ku opuszczonemu budynkowi. Przekraczając jego próg, poczuł jakby jego otoczenie się zmieniło. Nie był w stanie zlokalizować gdzie się znajduje. Było to wymuszone zabezpieczenie na wypadek szpiegowania i wysyłania poufnych informacji na zewnatrz spotkania.
- Hayo. Czekałem na ciebie. - rzekł Hei stając w progu wejścia do jednego z pomieszczeń. - Czekamy jeszcze na dwójkę naszych
Obok niego stała jedna z podwładnych Czarnego ninjy.

W umyśle eldara przebiegła myśl że kiedyś już się spotkali, ale zapewne nie osobiście i było to coś mało znaczącego.
- Możecie powoli zbierać osoby, o których wspomniałem. Nie śpieszcie się, jakieś 40 minut nam wystarczy.
- Hay. - Dziewczyna zniknęła w obłoku dymu.
- Wchodź nie stój w korytarzu.
W zagraconym pomieszczeniu czekali już Akasja i Assasyn ustawiając miejsca do siedzenia.
-Witam- zagadnął sztywno eldar- zastanawiałem się właśnie czy również się tutaj znajdziecie.
- Witaj Anthrilienie. Dostaliśmy wytyczne by tu stacjonować. Więc jeszcze przez jakiś czas nie opuścimy tego miasta.
Po chwili Hei powrócił z jakiej innej sali.
- Proszę - pokazał Eldarowi drzewko z Upiorytu. - Tak jak obiecałem. Wiem że jeszcze jedno mamy jako ozdobę w bazie Rockviel.
-Dziękuję, każdy fragment się przyda- stwierdził Arcyprorok, formując drzewko w kształt zajmujący mniej miejsca- Ilu nas tu dzisiaj będzie?
- Od nas jeszcze dwójka.
- Yo! - zagadnął Dante wkraczając do pomieszczenia - Już jesteśmy. Nasz transport trafił na drobną przeszkodę.
- O wilku mowa.
Za nim do sali wkroczyła nieznana Anthrilenowi Kobieta.

- Yuki!
- Ohayo! Aki [Akasja], szmat czasu.
- To jest Yukine Zumi. - przedstawił Hei - Członkini naszej grupy odpowiedzialna za Selvan.
-Anthrilien Iyri Gan- przedstawił sie eldar- Nie mam zdefiniowanego przydziału. Obecnie działam tutaj oraz w puszczy.
- Hou! - Dziewczę uśmiechnęło się szeroko i podeszła bliżej Eldara. Jej twarz była bardzo blisko przyglądając mu się uważnie i “huchając” jak sowa. - Hou, Hou. A więc ty jesteś ten cały Anthrilen. Hou, Hou. Słodki!
- Szczurku uspokój się.
- Grrrr.
- Wiemy że gustujesz w nie ludziach, ale proszę nie przestrasz go. - Zagadną Hei, delikatnie się uśmiechając. Zapewne nie był to uśmiech drwiny, ale czegoś na wzór zadowolenia albo ulgi.
- Ej! Ja też nie jestem człowiekiem. - Zaśmiał się Dante - Ale na mnie tak nie lecisz.
- Demony mnie nie interesują. - Mruknęła
- Yukionna, w folklorze też podlegała pod Demony, a raczej Youkai. - Stęknął Hei.
- Ale Yukionna zawsze prezentowana jest jako piękna kobieta. Z resztą - machnęła ręką - Faceci nie zrozumieją kobiecego Serca.
Eldar przeczekał zbliżenie bez choćby cienie emocji na twarzy.
-Pragnę poznać cel dzisiejszego spotkania- zwrócił się do Heia.
- Ogólnie. Zamierzam rozprowadzić część zdobytych informacji i podjąć pewne kroki. Cel - Klucz. Zważywszy, na sytuację w Uni i innych krajach. Byliśmy zmuszeni przyśpieszyć nasze działania. Ale o tym za chwilę. Dołączą do nas jeszcze osoby nie zrzeszone i jeden z naszych, którego tożsamość z pewnych względów musi być utrzymywana w większym bezpieczeństwie. Zajmijcie miejsca. Ludzie Orokusakiego zaraz zaczną ich sprowadzać.
Arcyporok skinął głową ze zrozumieniem, po czym skierował się do wyznaczonego miejsca. Jako że za chwilę wszystko miało się wyjaśnić, dalsze pytania wydawały się zbędne.
- Usiądę przy tobie. - Dodała z uśmiechem Yukine.
-Jak uważasz- odpowiedział obojętnie.

***

Miejsce wyglądało jak piwnica ze sporą ilością wszelkiej maści skrzyń i gratów. Pośród nich znajdowały się także fotele i krzesła, które to zgrupowanie z chęcią okupowało. Gdy Jenny dołączyła do grona spora część osób była już na miejscu, jakby czekali tylko na jej przybycie.

- Zasiądź gdzie chcesz. - zakazał czarnowłosy... zaraz czy on wygląda jak Soren.
Ba. Są kropka w kropkę identyczni, no może Soren jest odrobinę wyższy.
Zgrupowanie rysowało się następująco, poczynając od przeciwnej strony grupy:
Siedział tam Anthrilen. Obok niego, lekko o niego oparta była czarnowłosa dziewczyna z włócznią.

Później, siedząc bokiem na fotelu, z nogami zarzuconymi na jedną ze skrzyń.

Obok niego były 2 wolne miejsca. Para, z dziewczyną siedzącą na kolanach złotowłosego chłopca.


Z tyłu za pierwszym rzędem, a krzesłach ustawionych na skrzyniach, niczym para królewska na tronach.


Najbliżej wejścia zasiadała znana już Jenny, fioletowo włosa dziewczyna.

Jenny zaklęła w duchu. Zaklęła bardzo poważnie. Po czym zaklęła jeszcze kilkukrotnie wpadając w wewnętrzną panikę. Nie wiedziała jednak w jakim celu był tutaj eldar więc postanowiła się nie odzywać ani nie utrzymywać zbyt długiego kontaktu wzrokowego. Dłuższego iż trzeba było. Coś ją jednak zakłuło kiedy tamta czarnowłosa tak po prostu opierała się o proroka. Nie była to zazdrość. Raczej smutek.
Zdawało jej się ,że na chwilę odwzajemnił spojrzenie, chodź ciężko było to określić przy niemal całkiem białych oczach. Poza tym nie zwracał uwagi na jej osobę.
***
- O! Panienko. Cieszę się, że nic pani nie jest. - Kali zagadnął do Jenny - Jaką wielka stratą by gdyby piękna kobieta padła ofiarą tamtej bestii. Cieszę się, że mój wysiłek nie poszedł na marne.
Jenny spojrzała spod kaptura na chłopaka z pełnym niezrozumieniem.
- Oj. Nie nastręczają się jej. - zagadnęła czarodziejka - To musiało być straszne przeżycie, więc mogła o tobie zapomnieć. Z resztą też się nie popisałeś... nie zdołałeś wszystkich zatrzymać.
- Ale byłem jak rycerz, z narażeniem życia dla damy.
- Tak tak. Mam zejść?
- Nie. Przepraszam. Ale zaraz... Czy my się nie znamy? - zapytał przekrzywiając głowę w zamyśleniu.
- Może jakaś kochanka twojego mistrza. Straszny z niego casanova.
- E... Nie. Nie widziałem jej w rezydencji. Nie żeby Mistrz przyprowadzał takie kobiety do domu.
- Wiesz plotka się szerzy.
- To wolny człowiek. Choć wolałbym by bardziej skupił się na Auli.
- Ech... Cały Erven
- Hmm w takim razie przepraszam. - zwrócił się do Jenny. - Nie spotkaliśmy się wcześniej niż, przed tą sprawą z ucieczką. Może gdzieś o tobie słyszałem, ale nie mam pojecia gdzie. - delikatnei się ukłonił na znak przeprosin.
- Erven Sharsth? - zapytała krótko Jenny a jej mina nieco zrzedła.
- O więc jednak od mistrza to usłyszałem. - zaśmial się chłopak - Tak. Erven Sharsth. Mój mistrz i przybrany ojciec.
Jenny wybałuszyła oczy.
- Ojciec..? - gdyby miała czym to by się zakrztusiła. - Co on… jego chyba totalnie pogięło…
Nachyliła się w stronę chłopaka i wskazała na eldara.
- Nie mów za głośno. Nie rozstali się w specjalnie dobrych warunkach… A i ty tak poważnie z tym ojcem?
- Byłem kiedyś niewolnikiem. Wykupił mnie i adoptował. Tak samo jak Aulę... aktualnie moją siostrę. Więc nie wiem, ile pani widzisz w tym “powagi”... ale - tak.
Jenny popatrzyła jeszcze dłużej na chłopaka.
- Czy on… - Jenny zastanawiałą się czy pytanie czy wciąż się para nekromancję jest na miejscu. - Nie. Nieważne.
- Ma się dobrze. - Odparł chłopiec widocznie coś przeinaczając. - Jak zwykle zajęty projektami i blady jak ściana.
- To też jedna z plotek. Podobno za dużo kobiet. - mruknęła dziewczyna
- Już dobrze. Porozmawiam z nim o tym jak wrócimy.
***
Po chwili do grona dołączyła jeszcze ostatnia persona. Również znana Jenny.

- Holy! [Ho-chan]- Zakrzyknęła widząc kogoś znajomego i rzuciłą się w ramiona dziewczyny na kolanach chłopca.
Jego ciche stękniecie zostało stłumione przez zakoczyoną dziewczynę.
- Tosia! [To-chan] E? Are? Co ty tutaj robisz? - zapytała przytulając przyjaciółkę.
- Tak się bałam. Holi. Tu są wampiry, i strasznie gorąco, i i i...
- Już już, jestem przy tobie.
Mężczyzna podobny do Sorena zignorował całą szopkę.
- Dobrze skoro jesteśmy już wszyscy możemy zaczynać. - Orzekł wstając z miejsca. Jako jedyny siedział przed wszystkimi zebranymi w półkolu. - Witam wszystkich wylosowanych drogą, rzutu monetą. Jestem Yang. Nim przejdę do konkretów przedstawię was sobie.
Wycelował palec w stronę pierwszego dziewczęcia od wejścia i zaczął wymieniac.
- Yamato Nadeshiko, Maho Shoujo [Holy], Dzieciak [Kali], Arab [assasyn], Kasia [akasja] - wskazał palcem na Tosie - Otome [Tosia], Rozdarciuch [Jenny] - W tym momencie zaśmiał się białowłosy mężczyzna - Siwy [Dante] - wskazal na niego - Ice Quen [Yukine], Ponurak [Anthrilien]. To wszystko. - Oznajmił z beznamiętną miną. - Jakieś zastrzeżenia?
- Czemu tylko ja mam coś co mnie określa. - Zapytała dziewczyna obok Eldara
- Pasuje idealnie - Skomentował Siwy - A może wolisz Szczurka?
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęła gniewnie a temperatura w pomieszczeniu widocznie spadła.
Mężczyzna zakaszlał obłokami białej pary.
- Oj. - wycharczał - Zmroziło mi płuca Ice Quen.
- Hyh. - Odwróciła głowę na znak foha.
Jenny nie zareagowała na te wygłupy. Para przeleciała jej przez palce i rozwiała się. Przy codziennym gorącu takie ochłodzenie było nawet przyjemne.
“Ponurak” wymownie spojrzał w stronę prowadzącego zebranie, jakby go ponaglając.
- Dobrze skoro nikt nie ma zastrzeżeń... - Yang ponownie zignorował zamieszanie. - Przejdę więc do konkretów. Będę reprezentantem tego spotkania, jego nadzorcą i prowadzącym. Nie mniej nie ja jestem jego promotorem. Zorganizował je jeden z członków Uverworld, obecny wśród nas. - rzucił bombą już na początku spotkania.
Wszyscy wydawali się lekko zaskoczeni.
- Oj. Ty...e.. Yeng? Mówisz, że to spotkanie zorganizował ktoś z “Tamtej“ grupy? - zakrzyknął Dzieciak. - Czy to nie jest aby niebezpieczne?
- Zależy Dzieciaku. - Dziewczyna siedząca na jego kolanach ewidentnie się z niego nabija - Jeżeli z jego inicjatywy zostaliśmy zaproszeni, to nie powinno być problemu.
- Acha. Mistrz byłby w niebo wzięty. Mahou Shoujo? - zapytał raczej niż odpowiadając. Widocznie, oboje nie rozumieli komizmu tego spotkania. Jednak ktoś je rozumiał. Fioletowo włosa Yamato parsknęła śmiechem, niemogą się dłużej powstrzymywać.
- Wybaczcie. Widzę, że za bardzo się nie wysiliłeś nad tymi imionami. Heh. Jestem zaszczycona mogąc tu być. Jak takżę jestem głębogo zaintereoswoana Uverworldem, ale zapewne nie on będzie celem tego spotkania.
- Słyszałam, że członkowie Uverworldu są jak duchy... są zawsze i wszędzie, choć ich nie widzimy. - dodała Kasia.
- Macie rację, a ty Nadeshiko w obu przypadkach. I zapewne nie jesteś osamotniona w swym zainteresowaniu tą grupą, zapewne każdy z nas, poza wspomnianym Promotorem, jest zainteresowany tą grupą. A wież mi wiele bym dał by dowiedzieć się więcej szczegółów. Jednak, jestem od górnie pilnowany i nie wtajemniczono mnie w tą tematykę. Nie mniej chciałbym przejść do powierzonego mi zadania. Tematem tego spotkania będzie przyszłość Ishi’val jak i całego Sanderfall.
Jenny jakimś cudem udało się zachować względny spokój, choć zachowanie pewnych osób przyprawiło ją o zażenowanie. Siedziała nieruchomo z kapturem na głowie i płaszczem zarzuconym na barki tak, że z boku nie było widać jej ubrania. Oparła łokcie o stół, a splecione dłonie trzymała tak, że nie było widać jej ust. Obserwowała wszystko spod kaptura i słuchała. Poważne sprawy to poważne sprawy. A po tym co Czarny nindża jej ostatnio zafundował zdecydowanie wolała trzymać swoją gardę podniesioną.
Anthrilien pozostając w bezruchu przypominał raczej woskową figurę. Mimo wszystko słuchał uważnie, jako że rozmowa przyjęła interesujący kierunek. Powoli przeskakiwał wzrokiem pomiędzy zgromadzonymi zastanawiając się po co Hei ich tu sprowadził.
- Dobrze. Rozpoczynając. Zebrałem was tutaj, jak orzekłem drogą losowania. Uveworld wie o każdym z was, wiec kilkoro było zapisanych na liście “do sprowadzenia”, resztę wybrałem z polecenia “weź zaufane osoby”. Trochę popytałem po mieście, trochę sam po szpiegowałem. I tak jesteście tutaj wszyscy.
-Skąd macie pewność że żadne z nas nie zdradzi?- odezwał się niespodziewanie cichy dotąd eldar.
- Promotor twierdził, że ma sporą pewność. Może nie w kwestii personalnej, bo i ja mam ku temu wątpliwości... Raczej w kwestii wspólnego celu.
- Więc musi nam to wystarczyć.
- Zacznę od podzielenia się z wami pewnymi ważnymi informacjami, które później poddamy rozszerzeniu. Pierwsze i najważniejsze. Klucz pustyni został odnaleziony. Klucz przez duże P.
- Przez klucz... masz na myśli... ten od bramy? - zapytał dzieciak.
- Tak właśnie ten. I to jest jakoby główny cel tego spotkania. Może nie każdego z nas to interesuje, ale sposoby jego zdobycia i późniejsze konsekwencje już na pewno. Ale teraz szczegóły. Klucz jak się okazało nie jest obiektem materialnym. Jest to jedna z cech które posiada strażnik klucza. Na domiar złego... jest nim tutejszy władca Oliver Mercyliusz Mortres
- No to pozamiatane. - rzekła Yukine jakby zadowolona
- No niekoniecznie. Tą cechą jest jego nieśmiertelność.
- Acha... - mruknęła Maohou Shoujo - I jak niby... no... ten... porwiemy go?
- W przypadku porwania, dochodzi jeszcze problem jego utrzymania w ryzach i kontr działania formie rozproszonej, formie cienia itd. Nie mniej ciekawa sugestia. - przytaknęła Kasia.
- Opcje rozwiązania są dwie, przynajmniej z tych o których zaraz powiem. Kryształ mocy, którym należało by przechwycić tą cechę w momencie jego śmierci. Jedna ze specjalnych zdolności polegająca na kradzieży, przejęciu lub przekazaniu wskazanej mocy. Decyzja rozumiem również problematyczna, bo wpierw trzeba by się do niego dostać. W tej kwestii pomoże nam podziemie, o czym oczywiście nie wiedzą. Planują akcję na wielką skalę, której celem jest obalenie aktualnej władzy. Pomińmy chwilowo ich kwestię i skupmy się na konsekwencjach ataku lub zabicia Mortreasa - Oznajmił jakby otwierając dyskusję
Jenny chwilę milczała.
- Co gdybyśmy mieli wampira po naszej stronie? - zapytała niezbyt głośno.
- Moglibyśmy wywabić jakoś władcę na dogodny dla nas teren. - powiedziała nieśmiało Tosia
- Ale czy ten wampir miałby dostęp do Mortresa i czy na pewno byłby zaufany. W końcu jak rozumiem musiał by stanąć do walki przeciwko swojej rasie i jeszcze w trakcie ataku na nich ze strony rebeliantów - Zapytała Yukine
- To przybysz. Nie przepada za tutejszymi - Jenny podniosła wzrok na prowadzącego. - No i w sumie wygląda jak ty.
- Pomagał już tutejszemu podziemiu - wtrącił się “ponurak” - zdaje się że wiem o kogo chodzi.
- Na pewno taka osoba byłaby pomocna w taki czy inny sposób. - Powiedział Siwy.
- Tak faktycznie. Choć o tym chciałem pomówić później. Bo to jedno z pomocnych rozwiązań a nie skutek działań. No nic wymienię co miałem zapisane. Głównym skutkiem będzie chwilowy brak władzy. W kolejce po Mortresie są głowy szlachetnych rodowodów. Istnieje szansa, że któraś z głów miałaby łagodniejszą politykę. W kwestii ogólnej byłoby to “osłabienie” siły wampirów, jako droga dla opozycji. I może... o ile im samym się uda przejęcie władzy przez ludzi. Może dodatkowo dopisał bym odwrócenie sytuacji niewolników. Teraz to wampiry by się nimi stali. Jednak czy na pewno jest to właściwy skutek? Aktualnie to wampiry mają gospodarkę i bogactwo kraju w ryzach, mają swoich informatorów kupców ścieżki handlowe i kontakty. Jeżeli to upadnie, w tym momencie upadnie także gospodarka. W każdym razie, z tego co wiem od promotora. Uveworld nie ma interesu w ratowaniu tego kraju.
-Człowiek zarządzający czynami podziemia zdaje się być osobą nadającą się na to stanowisko. Informację o układach i szlakach handlowych można by zdobyć, lub wyciągnąć je z wampirów- stwierdził eldar.
- Cóż nie mnie to oceniać, jedynie przedstawiam fakty. A! Promotor kazał przekazać, że jest jeszcze jedno rozwiązanie w sprawie zarówno klucza jak i władzy. Informatorzy Uveworldu pozyskali wiedzę o Wiecznym Wędrowcze, nie nie o bogu, choć rzekomo i o nim co nieco wiedzą. Mam na myśli poprzedniego władcę Sanderfall. Niestety informacje o nim pozostały jedynie w formie jego miana. I że był kimś stojącym ponad Mortresem. Widocznie kiedyś musiało dojść do coup d'État, dlatego na tronie zasiadł właśnie mortres. Promotor twierdził że wspomniany wampir leży w podziemiach pałacu. Jest zamknięty w czarnej trumnie w prywatnych pomieszczeniach Lorda. Możliwe, co wiem z własnych źródeł, że przebywa w formie wysuszonej więc od jego przebudzenia potrzebna byłaby krew. Gdyby przyjąć plan Uveworldu za ten właściwy, Wieczny Wędrowiec zasiadł by na tronie, mortres zostałby zdegradowany i władza wciąż by leżała w rękach wampirów. Jednak późniejszy plan Opozycji był by w gorszej sytuacji, przez wzgląd na silniejszego władcę. To tyle w temacie samego klucza i władzy. Jeszcze pozostają kwestie pozostałych fragmentów wiedzy, ale najpierw oswójmy się z tym co zostało powiedziane.
Jenny znów zabrałą głoos. Skoro mogła pytać to chyba teraz było najlepiej.
- Jak bardzo źle wpływa na ludzi tutaj władza wampirów tak naprawdę?
- Poza tym że niewolnictwo jest legalne i korzystają z tego grub... zamożni mieszczanie oraz wampiry. - zapytał spokojnie Dzieciak.
- Wydaje mi się, że głównym problemem jest tutaj pierwotny strach. Wampiry to w końcu naturalni drapieżnicy żerujący na żywych istotach. - orzekła Kasia - Choć tutejsze w pewnym stopniu się oswoiły, chociażby ten ich zamiennik krwi.
- Ludzie nie mogą dojść do władzy. Mogą co najwyżej pełnić pełnomocnictwo z woli lordów. - wyjaśniła Yamato - Niewolnictwo ma swoje wady i zalety, więc tego nie będę wyjaśniać. To co powiedziała Kasia to również prawda. Nie mniej trzeba przyznać rację Yangowi, faktycznie to dzięki wampirom ten kraj jest bogaty. Co więcej nie słyszałam, by ludzie, którzy przestrzegają tutejszych praw, skarżyli się na jakieś represje ze strony Lordów. Jak także nie słyszałam nic o tajemniczych zniknięciach. No może... z jednym drobnym wyjątkiem.
- Jakim?
- Może Uveworld będzie coś wiedział. Poszukuję około... 10 tysięcy piratów. Rzekomo przybyli do tego świata... ale tylko część podróżuje po morzu. Odliczając tych których już nie ma. Wciąż pozostaje spora większość... która zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Sporo podejrzeń padło właśnie na ten kraj.
- Dlatego że tu jest pustynia? - zapytał siwy, próbując zapewne jakoś zażartować.
- Poniekąd. - Przytaknęła Nadeshiko - Pod słońcem jest najciemniej. Niestety moje poszukiwania wciąż nie znajdują żadnych śladów.
- Jakie to podejrzenia? - zapytała Mahou Shoujo
- Częściowo to domysły, ale natrafiłem na ślady pirackiego sprzętu na bazarze. Jeżeli w to wszystko zamieszani są lordowie... to spora szansa, że kroi się coś grubszego.
- Yang? - zapytała Ice Quen - Czy promotor coś o tym wie?
- Nie jestem pewien czy dokładnie w tej sprawie, ale otrzymałem pewien przedmiot.

- Co to jest? - zapytał dzieciak?
- E... z opisu wynika że jest to “krzyk”.
Jenny spojrzała na kulkę. Kilka pomysłów już jej przyszło do głowy co to może myć ale czemu się domyślać kiedy można zapytać.
- Krzyk?
- Rzekomo, jest to, To co nazwa wskazuje. Krzyk zamknięty w kryształowej kuli. Z liściku opisującego ten przedmiot - wyciągnął liścik z kieszeni i zaczął czytać. - Echem. Jeden z moich przyjaciół, był zmuszony spędzić kilka dni w odosobnieniu krzycząc z całej siły by stworzyć ten przedmiot. Zawiera on potężną falę dźwiękową o niskich częstotliwościach, zdolną przeskanować powierzchnię całego Mglistego Wzniesienia. Gdyby nie piasek, zapewne byłby zdolny przeskanować cały kraj. Po jego zastosowaniu powstanie fala, która przekaże przestrzenny obraz całego wzgórza, do odbiorcy. Odbiorca musi być osoba zdolną kontrolowac lub rozumień dźwięk. Należy odnaleźć dużą zamkniętą przestrzeń. Tak tu napisano. - karteczna zdawała się mniejsza niż ilość tekstu na niej zapisana. - Dobra a teraz przyznać się... kto może być odbiornikiem.
Piosenkarka westchnęła. No rzesz. Podniosła rękę.
- Rozdarciuch tak? - mruknęła z niewielkim uśmiechem na twarzy.
- Ja. - w tym samym momencie dłoń podniosła Yamato Nadeshiko.
Po czym spojrzała z uśmiechem na Rozdarciucha.
- Nie ma co się wyrywać. - zaśmiał się Dante
- No wiesz… tak wyszło - piosenkarka odpowiedziała uśmiech białowłosemu.
- Dobrze. Więc najwidoczniej będę mógł spełnić wszystkie wytyczne. Zajmiemy się tym za chwilę. Ktoś ma jeszcze jakieś pytania, informacji których potrzebuje, potrzeby które promotor mógłby zaspokoić? Polecam korzystać, w końcu to Uverworld.
- W zasadzie miałabym. Nawet kilka, chociaż pewnie wszystkiego nie dostanę. Mój towarzysz ma uszkodzoną broń. Została tymczasowo umocniona, ale podobno powinnam udać się aż do lodowej krainy aby ją naprawić. Może istniałaby możliwość aby nie trzeba było aż tak daleko iść. Myślę, też o specyficznej zbroi dla niego - Jenny przypomniała sobie o tym czego potrzebuje Su.
- Uverworld zapewne jest w stanie zapewnić każdy rodzaj próbki i tworzywa, jak też tą prosto z Icegardu. Jak podasz mi jej specyfikację, lub jak spiszesz to przekażę to promotorowi.
- Jest jeszcze jedno. Coś co można załatwić podczas akcji. Potrzebuję wyciągnąć kogoś z pałacowego więzienia. Od samej osoby co prawda bardziej interesuje mnie to co może wiedzieć.
- To pewnie też da się załatwić... choć może Uveworld ma informacje z pierwszej ręki.
- Erm… poszukuję pewnego paradoksu - Jenny złożyła palce w piramidkę szukając opisu który pozwoli jej nie wypowiadać nazwy. Nie znała tych osób, nie wiedziała co mogą zechcieć z tym zrobić.
- Związany jest ze świętością.
- Paradoks związany ze świętością? - powtórzył Yang chwilę się zastanawiając. - Nic nie przychodzi mi do głowy? Coś więcej z opisu? Czy to jakiś artefakt?
- Może coś anielskiego? - zapytała Kasia
Jenny westchnęła, no trudno.
- To czego szukam nazywa się Venitas - Jenny wypluła z siebie to słowo mając nadzieję, że nie narobiła włąśnie kłopotów Lucilowi.
- Hmm... Gdzieś jakby słyszałem... a może nie? - spojrzał pytająco po reszcie obecnych.
Brak reakcji, jakoby ktoś by wiedział.
- Zapytam promotora o to. Przyznam pierwszy raz nie mam bladego pojęcia o co chodzi.
- To ja mam też pytanie. Co możemy zrobić z otrzymaną tu wiedzą? - zapytała Otome. - No bo... bo... w końcu jest od Uverworldu. To znaczy że nie powinniśmy się nią dzielić?
- Możecie robić z nią co tylko chcecie. Jedynie, nie wolno wam rozprowadzać informacji o obecnych tutaj osobach i samym spotkaniu. Zapewne wiecie też, że część z informacji tutaj usłyszanych jest poufna i gdyby wypłynęły od was, prawdopodobnie będziecie na celowniku. Znaczy, ktoś może chcieć z was to wyciągnąć. Nie mniej wolno wam rozprowadzać te informacje. Chociażby do pozyskiwania pomocy.
- Pomocy? - zapytała Kasia.
- Tak. Otóż promotor przewiduje, że cała akcja może być odrobinę zbyt duża dla wąskiej grupy. Dlatego pozwala, a raczej zachęca by w przyszłych działaniach uczestniczyły takżę osoby wam zaufane. Zapewnił mnie, że pomoże uzyskać potrzebne dla tego celu informacje i zaopatrzenie.
Tym razem dłoń podniosła Yamato.
- Znam tutaj 2 grupy przybyszów. Jedna zajmuje się pozyskiwaniem artefaktów, druga to w najprostszych słowach “łowcy przygód”. O ile z tych drugich przekonać jest łatwo, dla tych pierwszych potrzebowałbym informacji o właśnie wartościowych artefaktach. Osobiście ręczę za ich zaufanie.
- Łowcy artefaktów.. hmm... - Siwy uśmiechnął się kupiecko - Moja prośba dotyczyła by zdobycia pewnej broni. Pewien rodzaj artefaktu, pochodzący z mojego świata i będący jakoby moją własnością. Zaginął gdy przybyłem tutaj i chciałbym go odzyskać. Wieści w Uni... na niewiele się zdały. A z charakterystyki broni wynika że właśnie w tym kraju powinien być, najpewniej.
- Co to za broń? - zapytała Nadeshiko.
- Nazywa się Nevan. Może występować w 3 formach. Roznegliżowanej, czerwonowłosej wampirzycy, kosy lub gitary elektrycznej.
Jenny odchrząknęła.
- Ta jest moja. Przybyła tu razem ze mną - pospieszyła z wyjaśnieniami. - Nie zauważyłam aby zmieniałą się w roznegliżowaną wampirzycę. Zauważyłabym…
- Nawet nie wygląda jak moja i zapewne nie zmienia się w kosę. - przytaknął Dante - Moja jest bardziej bajerancka.
- Ouu z chęcią ją zobaczę. Hm może nie potrzebujesz Uve do tego? Może jak jej zagram to sama do mnie przyjdzie? - Jenny nie powstrzymała się i posłała białowłosemu drapieżny uśmiech. Jej typ gościa.
- Jeśli jest w formie wampirzycy... to mogłoby się udać. - zastanowił się cicho sam do siebie, spoglądając na nią jak na zdobycz.
- A my co chcemy? - dzieciak zapytał się siedzącej na jego kolanach Mahou Shoujo
- Może jakiś artefakt magiczny. W sumie nie wiem, nic specjalnego nie potrzebuję, a ty?
- Podobnie. Odwiedziłem swój dom. Tutaj przybyłem przy okazji. Może jakaś ciekawsza broń by mi się zdała, jak Siwemu? Słyszałem, o jakimś ostrzu księcia persji. Tylko raczej preferuję krótką broń.
- Ostrze księcia persji jest jednoręcznym mieczem, a raczej bardziej podchodzące pod sejmitar lub szable. - wyjaśniła Kasia - I zdaje się jest klasy Legendarnej, dodatkowo traktowane jest jako skarb tego kraju.
- Czyli zapewne jest w pałacu. - orzekła Ice Queen.
- Hmm. Nie mam planu przywłaszczać sobie czegoś tak ważnego.
- A może, Art-Hier? - zapytał Yang
- Czy ten artefakt w formie karty, co zamyka w sobie jakiś obiekt? Nie mam zamiaru tego kraść. - odparł przezornie Dzieciak.
- Nie, tamten to Object Card. Art-Hier to gift pozwalający na sklonowanie dowolnego obiektu. Też jest w postaci karty i często nazywany jest Gift Card [karta podarunkowa]. Co planuję przez to powiedzieć... wystarczyłoby zastosować ten podarunek na wspomnianym artefakcie i miałbyś jego prywatną wersję. Otrzymałem od promotora 3 takie karty, ale nie wątpię, że dałoby radę wyłu... otrzymać jeszcze parę.
-Zawsze może się przydać- stwierdził Ponurak.
- W takim razie dam ci później jedną.
- Ktoś ma jeszcze jakieś prośby, potrzeby? - zapytał Yang. - Chciałbym przejść do końcowych zobowiązań. I skontaktować się z promotorem. - Spojrzał wymownie na pierwszą osobę - Yamato Nadeshiko.
- Poza informacjami o piratach... byłaby jeszcze kwestia jakiegoś nauczyciela mocy dźwięku. Jest jeden o którym słyszałam, ale wątpię by Uveworld zdołał przekonać ludzi lasu bym mogła się z nim spotkać, jak i jego samego do pomocy.
Yang spojrzał na kolejną osobę, a raczej parę.
- Sądzę że informacje tutaj zdobyte są wystarczająco cenne, same w sobie. - rzekła Mahou Shoujo.
- Poza wspomnianym pomysłem z mieczem... myślałem o czymś dla Mistrza, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Co mógłby chcieć czarodziej wynalazca? Zapewne ciekawiły by go informacje o samym Uveworldie i tym podobne. Albo coś z magii, skoro, jak rozumiem całe to spotkanie mamy zachować w tajemnicy. - rozważał Dzieciak.
- Tak - przytaknął Yang.- Informacje o spotkanie to informacje o Uveworldie, promotor zabronił rozprowadzania tych informacji. Zarówno dla jego, jak i waszego dobra.
- Przemyślę jeszcze tą sprawę.
Kolejna przyszła pora na Otome.
- Ja chciałabym coś wiedzieć o moim domu. - nieśmiało odpowiedziała. - Dawno mnie tam nie było i chciałabym wiedzieć czy wszystko jest w porządku? Pochodzę z terenów uni, z wioski nieopodal San Serandinas.
Kolejna para.
- My raczej żadnych. - oświadczyła Kasia wskazując na siebie i na Araba. - Poszukujemy wprawdzie pewnych czerwonych piór, ale pozostały już raptem dwa, więc damy sobie radę. Dom mamy. Kosztowności wystarczy nam na spokojne życie.
Pora na Rozdarciucha.
- Jak na razie zdaje mi się, że ode mnie to tyle. - piosenkarka kiwnęła głową.
Kolejny Siwy.
- Gitara. Chciałbym ją mieć nim wrócę do Uni. No i może jeszcze kilka ładnych panienek, trochę alkoholu i odrobina rozrywki.
Panie siedzące dookoła niego, spojrzały z nieukrywanym niesmakiem.
- Oj. Już nie można sobie pomarzyć. Wystarczy mi gitara i rozrywka jaką zapewni walka z Lordami.
- Dobrze że wspomniałeś, ale o tym za chwilę.
Zagadnął Yang przenosząc spojrzenie na Ice Queen
- Ano... nic? - zapytała - Nic mnie tu za bardzo nie interesuje, nie wiem nawet czemu zawdzięczam obecność na tym spotkaniu. Wydaje się ono ważne, a ja taka nie na miejscu. Guhu - uśmiechnęła się wysuwając język i stukając się w głowę.

- Może więc to? W sumie... mogłabym też pobyć dłużej z... - spojrzała na Eldara z lekkim uśmiechem... który mógł wprowadzić lekką zazdrość innym kobietom mającym “elfa” na oku.
Ostatecznie przyszła pora na Ponuraka.
-Informacje o niejakiej rodzinie- powiedział całkowicie ignorując zaczepki od strony Szczurka- Członkowie, znane słabości i zasięg wpływów są mile widziane. W niedalekiej przyszłości potrzebny mi będzie kamień zdolny przejąć ulatującą duszę.
- Dobrze. Pozwólcie więc, że skontaktuję się z promotorem. - Ogłosił Yang udając się do sąsiedniego pokoju - Zaczekajcie tutaj.
- Ano! - Rękę podniosła Otome - Ale czy promotor nie jest wśród nas... no bo... na początku powiedziałeś, że jest wśród nas członek Tamtej grupy. I że jest promotorem.
- Woli zachować, anonimowość. Dlatego ma pośredników i moce temu służące. - Wyjaśnił.
- A mogę spróbować zgadnąć, kto to? - Zapytała niepewnie.
- Nikt ci nie broni, ale nie uzyskasz odpowiedzi.
- Dobrze. Więc... Arab. Tylko on się nie odezwał od początku spotkania.
- To by było... - zaczął Yang
- ...za proste. - zakończyła Kasia. - Promotor zapewne nie dałby się tak łatwo zauważyć. Choć gratuluję spostrzegawczości. Z taką uwagą sama mogłabyś być promotorem?
- E... e...
- Już już. Nie dywagujcie. - machnął ręką Yang... - Arab śpi od początku spotkania, dlatego się nie odzywa. Już łatwiej byłoby założyć, że to ja jestem z Uveworldu W końcu łatwo jest udawać że jest się tylko pośrednikiem. Uprzedzę wszelkie podejrzliwości. Naprawdę idę do pośrednika, z promotorem. Mogę kazać mu wam pomachać, ale jest raczej nieśmiały.
Kiedy Yang zniknął Jenny odwróciła się do białowłosego.
- Skoro szukasz swojej gitary to pewnie umiesz grać nie? - rzuciła mu ciekawskie spojrzenie.
- Cóż... nie przeczę. Choć ta gitara... ma trochę inne zastosowanie muzyczne. - uśmiechnął się - Ale czasem przegrywałem utworzy w moim barze.
- No nie wyobrażam sobie aby roznegliżowana wampirzyca służyła tylko i wyłącznie do zwykłego grania - piosenkarka zachichotała cicho. - Zapewne łatwo zagrać jej na nerwach.
- Widzę że wiesz o co chodzi. - Zaśmiał się gromko Siwy. - Lubię cię rozdarciuchu. Co powiesz na mały zakład? Kto pierwszy znajdzie moją Nevan. Jeśli ci się uda jako pierwszej... pozwolę na Art-Hier.
- Łoj… ty tak poważnie? Znaczy… nie no. Jest twoja. Może ma więcej bajerów ale nie ma jednej ważnej dla mnie rzeczy.
- Jeśli w ogóle miałoby ci się uda... - burknął z nutą śmiechu
- Yooto! - zakrzyknęła nagle Ice Queen. - Wchodzę w to.
- E? - Siwy zrobił zaskoczoną, a raczej niezrozumiałą minę - W co wchodzisz?
- W ten zakład. Jak to w co. Tylko że ja ci jej nie oddam. Bu... - wysunęła język.
- Nie wydaje mi się aby z tobą był ten zakład dziewczynko. To nieładnie wtrącać się cudze zakłady.
- Bu bu. Jeśli Siwy zdobędzie broń to będzie bardziej pyszałkowaty. Robię to tylko by mu dopiec. Hyf.
- Niech jej będzie. Tak będzie zabawniej...
- To może i ja się dołączę dla zabicia czasu - rzekła Yamato. - Pośrednicy też się liczą, na przykład wspomniana grupa?
- Hahahahahaha! Niech tak będzie. - orzekł Siwy - Zamieście to w ogłoszeniu. Kto pierwszy zdobędzie Nevan, dostanie jej kopię. Liczy się zdobywca lub jego zleceniodawca. Jeżeli w ten sposób odzyskam ją szybciej. To zgadzam się. Pozostają jeszcze cztery. - ostatnie zdanie zamruczał do siebie.
 
Asderuki jest offline