Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2016, 13:43   #28
Egzio
 
Egzio's Avatar
 
Reputacja: 1 Egzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie coś
Kiedy smok odezwał się, rzucając celną ripostą w kierunku Sentine'a, chłopak przez chwilę stał oszołomiony, próbując zebrać myśli.
- Okej, okej - mruknął Sentine cicho, przyglądając się smokowi, był wyraźnie zafascynowany - Nie sądziłem, ze potrafisz się odgryźć. Nie doceniłem cię, mój błąd.
Przyjrzał się pozostałym, nikt z nich nie wyglądał mu na kogoś, kto mógłby znać się na magii. W Sevengardzie, oczywiście, żyły jednostki uzdolnione magicznie, ale nie było to powszechne, a już szczególnie wśród młodzieńców.
Z tego względu, miał wątpliwości - czy aby na pewno któryś z nich, byłby w stanie kontrolować statek?
Postrzegał magię bardzo stereotypowo - ot, siedzą mędrcy, i w wolnym czasie wertują setki ksiąg.
A koniec końców, zamiast wykorzystywać swoje umiejętności produktywnie - na przykład łowiąc ryby, albo polując na zwierzynę, a mnóstwo pieniędzy jakie mogą zarobić wykorzystując te zdolności, przeznaczyć na wsparcie finansowe ubogich, , to jedynie zarzucą czasami jakąś poetycką mądrością, i na tym ich rola się kończy.

Ze zbrojowni zabrał dwie dziwaczne bronie, które wykorzystał wcześniej niziołek w walce z giffami.
- To ja wezmę te dwie kusze… - rzucił.
Przyglądał im się przez chwilę ,naciskasz guzik - huk, i przeciwnik leży na ziemi. Nietypowa odmiana kuszy, ale bardzo praktyczna. Przypiął do pasa kabury leżące tuż obok, i wsadził tam pistolety.
Następnie ruszył, wraz z pozostałymi, na mostek, gdzie miał znajdować się rzekomy fotel, pozwalający kontrolować statek.

Nim jednak ruszyli na mostek, zdecydowali - że przeszukają statek, wykorzystując propozycję Kalema - Sentine zgodził się, na pozbawienie głowy przywódcy giffów, aby następnie z jej pomocą skłonić pozostałych przeciwników do współpracy. Był łowcą - zajmował się polowaniami, dla niego odzieranie zwierzyny ze skóry, czy patroszenie, a nawet odcinanie części ciała, to nie była pierwszyzna. W związku z tym, pomysł ten ani trochę nie wydał się Sentine'owi, w przeciwieństwie do pozostałych, obrzydliwy. Zbliżył się do ciała z pierwszym lepszym, ostrym narzędziem które udało mu się znaleźć w zbrojowni, i próbował pozbawić je głowy.
Najbardziej obawiał się, ze jeden z bliźniaków ubiegł ich i już zdążył nastawić giffy przeciwko nim.
Dlatego też trzymał jeden z pistoletów w dłoni, przygotowując się na potencjalny atak.
Przy okazji - miał nadzieję ze uda mu się, być może, wytestować ,,nietypowe kusze'' w boju. W drugiej z kolei, trzymał głowę przywódcy.
Nie zastanawiał się nad tym, kto mógłby zostać kapitanem - założył ze wszyscy chcą jak najszybciej wrócić do Svrengardu, i tylko to zaprzątało mu teraz myśli.

Kiedy znaleźli się na mostku, ujrzeli niebo, gwiazdy były ogromne a sam widok potwornie hipnotyzujący. Sentine przez ułamek sekundy sądził, ze to niebo, a on sam nadal znajduje się na ziemi, gdzieś z dala od domu. Szybko jednak dotarło do niego, ze statek unosi się w tej czarnej, bezkresnej pustce pełnej gwiazd o różnych kolorach i rozmiarach.
Otworzył usta, próbując coś powiedzieć, ale zabrakło mu słów.
- Gdzie my u diabła jesteśmy? - wydusił z siebie.
Po chwili odezwał się smok, wyjaśniając im, gdzie się znaleźli. Sentine słuchał go jednym uchem, stojąc w miejscu z uniesioną w górze głową i rozwartymi na oścież ustami.
- Ta cała przestrzeń Krynnu.... - rzucił - Czy jak ty to tam nazwałeś.... cholera jasna, jest piękniejsza niż jakakolwiek kobieta, jaką widziałem w swoim cholernym życiu!
Po chwili zamknął usta, kontemplując widok zafascynowany, i przerażony jednocześnie. Jego cały świat ograniczał się do tej pory, jedynie do Svengardu, był przekonany, ze poza ziemią na której żył, nie istnieje żaden inny świat, a teraz? Znajdował się wysoko w niebie, a w okół niego mnóstwo innych światów. Wszystko co przeżył do tej pory, wydawało mu się nie mieć w obliczu tego, co właśnie widzi, żadnego znaczenia.

Kiedy ujrzeli wreszcie rzeźbiony fotel, Sentine był wyraźnie zbyt zamyślony, aby zareagować w jakikolwiek sposób, z głową uniesioną do góry, zbliżył się do fotelu, i usiadł na nim, chcąc sprawdzić, czy być może, uda mu się przejąć kontrolę nad tym statkiem. Bez żadnego efektu, spojrzał na Kalema.
- Ja się do tego nie nadaję, Kalem, spróbujesz? - zapytał, wypowiadał się już w inny sposób, niż przedtem, w jego głosie można było wyczuć nutkę powagi, której wcześniej Sentine’owi brakowało. Zszedł z fotelu, i pozwolił usadowić się na nim synowi stolarza.
Kiedy okazało się, że dwójka jego towarzyszy, jest w stanie kierować statkiem, był zdziwiony, ale zbyt zdezorientowany, aby w jakikolwiek sposób to skomentować, spojrzał na na nich.
- Musimy znaleźć drogę do domu. - zaproponował, po czym odwrócił się w kierunku smoka. - Wiesz, którędy powinniśmy się skierować? - zapytał
 

Ostatnio edytowane przez Egzio : 10-12-2016 o 20:16.
Egzio jest offline