Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2016, 19:06   #12
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Szlachcic wbrew słowom sprzed chwili postanowił jednak udzielić odpowiedzi Lennartowi
- Łódź przybyła dziś, resztę sami ustalić musicie. Mężczyzna krótko odpowiedział i skierował się do wyjścia. Był wyraźnie zadowolony z waszej zgody, nawet spojrzała łaskawiej na zgiętego w pół karczmarza rzucając mu na kontuar solidny mieszek.
Bywaj i pamiętaj, jeśli zawiodą to zawiśniesz, a karczmę spalę.
Opuściwszy karczmę szlachcic udał się w nieznanym Wam kierunku.
Pobladły gospodarza wrócił za ladę, schował rzuconą sakiewkę i gdy zorientował się, że możecie patrzeć na niego, zacisnął dłoń na krawędzi lady. Być może po to, aby ukryć drżenie palców. W tym czasie służka, która wystraszona stała przy Oskarze, aż drgnęła, gdy ten domagał się wina. Dziewka uderzył plecami o ścianę, potrącił ławę i wypuściła gliniany dzban (na szczęście prawie już pusty) który spadł i stłukł się z brzękiem.
- Wybaczcie Panie.


Pod dłuższych namysłach dwoje z Was, Sandrus oraz Otto wyruszyła na zwiad. Spędziliście w tej osadzie blisko dwa tygodnie, więc nie musieliście nikogo pytać o drogę. Yarra to nieduża mieścina, jej większość mieszkańców to biedni rzemieślnicy oraz pracujący na polach chłopi. Z tego też powodu, jedynie "główna ulica" prowadząca od bramy do rynku i świątyni jest wybrukowana kocimi łbami. Reszta ścieżek to uklepana ziemia, która podczas opadów deszczu zamienia się w bagnisko.
Idąc do przystani weszliście pomiędzy domy. Wszystkie budynki przy tej ulicy wzniesiono z drewna. Mijacie paru mieszkańców bez słowa, między Wami przebiegłą grupa brudnych i rozbawionych dzieciaków goniących za uciekającym kotem.
Dochodząc do przystani mijacie również magazyn, w przeszłości ten wielki budynek był pewnie pilnowany i pełen towarów. Obecnie wrota są zamknięte, nikt przy nim nie stoi, a z tego co zdążyliście usłyszeć w karczmie to teraz zazwyczaj świeci pustką.
Przy samej już rzece jest przystań (zwykły drewniany pomost). Kierując się do niej minęliście strażnicę (odległość około 50 kroków), czyli mały zbudowany z kamienia budynek. Zarówno drzwi jak i okiennice są zamknięte, jednak w środku ktoś jest, przez szpary widzieliście blask zapalonych świec lub lamp.
Na brzegu rzeki stoją dwie wyciągnięte łodzie, zapewne służące mieszkańcom do połowu ryb.


Natomiast przy pomoście zacumowano pojedynczy statek, zapewne Wasz cel.


Stateczek nie jest duży, ma około 12 metrów długości, 4 metry szerokości na śródokręciu. Zanurzenie też nie jest duże (powyżej metra). Nadburcie jest niskie (niecały metr), więc za wiele nie ukrywa, nie dostrzegacie na nim żadnego ruchu. Na pokładzie jest mała nadbudówka. Cumy są dwie, są to grube lniane liny (ale z pewnością da się je przerąbać). Jeden oprych uzbrojony w okutą pałkę stojąc na pomoście pilnuje łodzi (nie możecie wykluczyć, że kolejni są "gdzieś" na łodzi).


Przygląda się Wam z uwagą, gdy podeszliście ścisnął mocniej broń.
-Czego?!, Mężczyzna widać nie był zbyt rozmowny. Zapytany o cel podróży i możliwość zabrania się odpowiada krótko.
Szefa nie ma, bawi z resztą oberży, wypad!
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline