|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-12-2016, 22:27 | #11 |
Reputacja: 1 | Kiedy ich zleceniodawca wyszedł, Oskar znowu położył nogi na krześle i podniósł puchar do ust. Upił spory łyk, po czym, z dużym hałasem, uderzył nim o stół. -Nie jestem, towarzysze, dobry w przepatrywaniu ani w skradaniu się. Dlatego nie obraźcie się, jeśli z wami teraz nie pójdę. Natomiast chętnie rzucę się w wir walki, jako pierwszy. Moje ostrze, dawno nie posmakowało krwi.- po czym roześmiał się cicho i pogłaskał swój miecz. |
10-12-2016, 19:06 | #12 |
Reputacja: 1 | Szlachcic wbrew słowom sprzed chwili postanowił jednak udzielić odpowiedzi Lennartowi - Łódź przybyła dziś, resztę sami ustalić musicie. Mężczyzna krótko odpowiedział i skierował się do wyjścia. Był wyraźnie zadowolony z waszej zgody, nawet spojrzała łaskawiej na zgiętego w pół karczmarza rzucając mu na kontuar solidny mieszek. Bywaj i pamiętaj, jeśli zawiodą to zawiśniesz, a karczmę spalę. Opuściwszy karczmę szlachcic udał się w nieznanym Wam kierunku. Pobladły gospodarza wrócił za ladę, schował rzuconą sakiewkę i gdy zorientował się, że możecie patrzeć na niego, zacisnął dłoń na krawędzi lady. Być może po to, aby ukryć drżenie palców. W tym czasie służka, która wystraszona stała przy Oskarze, aż drgnęła, gdy ten domagał się wina. Dziewka uderzył plecami o ścianę, potrącił ławę i wypuściła gliniany dzban (na szczęście prawie już pusty) który spadł i stłukł się z brzękiem. - Wybaczcie Panie. Pod dłuższych namysłach dwoje z Was, Sandrus oraz Otto wyruszyła na zwiad. Spędziliście w tej osadzie blisko dwa tygodnie, więc nie musieliście nikogo pytać o drogę. Yarra to nieduża mieścina, jej większość mieszkańców to biedni rzemieślnicy oraz pracujący na polach chłopi. Z tego też powodu, jedynie "główna ulica" prowadząca od bramy do rynku i świątyni jest wybrukowana kocimi łbami. Reszta ścieżek to uklepana ziemia, która podczas opadów deszczu zamienia się w bagnisko. Idąc do przystani weszliście pomiędzy domy. Wszystkie budynki przy tej ulicy wzniesiono z drewna. Mijacie paru mieszkańców bez słowa, między Wami przebiegłą grupa brudnych i rozbawionych dzieciaków goniących za uciekającym kotem. Dochodząc do przystani mijacie również magazyn, w przeszłości ten wielki budynek był pewnie pilnowany i pełen towarów. Obecnie wrota są zamknięte, nikt przy nim nie stoi, a z tego co zdążyliście usłyszeć w karczmie to teraz zazwyczaj świeci pustką. Przy samej już rzece jest przystań (zwykły drewniany pomost). Kierując się do niej minęliście strażnicę (odległość około 50 kroków), czyli mały zbudowany z kamienia budynek. Zarówno drzwi jak i okiennice są zamknięte, jednak w środku ktoś jest, przez szpary widzieliście blask zapalonych świec lub lamp. Na brzegu rzeki stoją dwie wyciągnięte łodzie, zapewne służące mieszkańcom do połowu ryb. Natomiast przy pomoście zacumowano pojedynczy statek, zapewne Wasz cel. Stateczek nie jest duży, ma około 12 metrów długości, 4 metry szerokości na śródokręciu. Zanurzenie też nie jest duże (powyżej metra). Nadburcie jest niskie (niecały metr), więc za wiele nie ukrywa, nie dostrzegacie na nim żadnego ruchu. Na pokładzie jest mała nadbudówka. Cumy są dwie, są to grube lniane liny (ale z pewnością da się je przerąbać). Jeden oprych uzbrojony w okutą pałkę stojąc na pomoście pilnuje łodzi (nie możecie wykluczyć, że kolejni są "gdzieś" na łodzi). Przygląda się Wam z uwagą, gdy podeszliście ścisnął mocniej broń. -Czego?!, Mężczyzna widać nie był zbyt rozmowny. Zapytany o cel podróży i możliwość zabrania się odpowiada krótko. Szefa nie ma, bawi z resztą oberży, wypad!
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
11-12-2016, 12:37 | #13 |
Reputacja: 1 |
|
11-12-2016, 13:39 | #14 |
Reputacja: 1 | ~Hmmm, fucha niby prosta, ale to na prostych najłatwiej umoczyć~pomyślał Miszka. -Możemy iść na żywioł, ale lepiej to zaplanować na spokoju. Dobrze by było na początek przejąć strażnicę, nie powinno być z tym problemu. Stróż nie wylewa za kołnież, wezmę od karczmarza coś mocniejszego i się do niego przejdę. Za pół godziny strażnik nie będzie problemem- powiedział Michaił i udał się w stronę karczmarza. -No no, widzę mości karczmarz, że tanio naszej skóry nie sprzedałeś, szlachciura Ci grosza nie pożałował. Będziesz jednak musiał nam jeszcze pomóc, nie krzyw mnie się bo karku za ciebie nadstawiamy. Po pierwsze cza mi dzban mocnej horyłki. Nie wiesz co to horyłka? Siwucha kiepie, czyściochą ją też zwiecie w Imperium!!! Po drugie trzeba nas wyprowiantować na tydzień . Nie sap mnie tu i nie ma dyskusji, jak się nie podoba to sam na tą łajbę zapieprzaj. Gdy karczmarz przyniusł Miszy dzban wódki kozak udał się ponownie do towarzysz. -No to ruszam mości panowie, nie zapomnijcie po mnie wpaść przed akcją, będę czekał w strażnicy.A i karczmarz przyniesie wam wałówę na wycieczkę, sprawdźcie czy cham aby nie oszukuje na porcjach. To powiedziawszy złapał swój plecak, dzban i uśmiechając się szelmowsko wyszedł z karczmy. Kiedy był już na zewnątrz staną z boku karczmy, upewnił się, że nikt go nie widzi, pociągną niewielki łyk, potem zaczerpną siwuchy ręką i schlapał sobie ubranie tak, żeby przeszło zapachem alkoholu . Następnie zataczając się mocno udał się w kierunku strażnicy. Na miejscu załomotał w drzwi i krzykną donośnie: -Dobry człowieku, otwórzta z łaski swojej bo piździ tu na zewnątrz jak u Carycy Królowej Lodu w łożnicy! |
11-12-2016, 17:34 | #15 |
Reputacja: 1 | Na zewnątrz powoli zapadał już zmrok Karczmarz wysłuchawszy Michaiła chciał jeszcze zaprotestować. - To to garść szylingów, ledwo Was pobyt opłaciła. Toż to ja za Was panie karku nadstawiałem, stratny będę. Jednak dalej obrażany zrobił się czerwony na twarzy. -Niech Wam, będzie. Co trzeba naszykuje. Gospodarz żałuję teraz zapewne, że Was wziął pod strzechę. Gdy spróbowałeś gorzałki, aż Cie wykrzywiło. Najpodlejszej jakości trunek ze ściery chyba wykręcany, żebracy taką okowitę niechętnie by żłopali. Chwilę musiałeś czekać, ale w końcu drzwi się otworzyły. - yyy... Szego? jakich cycy? nie znam wasz! Mętny wzrok mężczyzny przebiegł po tobie zatrzymując się na dzbanie. Cuchnęło od niego przetrawionym alkoholem i wymiocinami. Jego mową była mało wyraźna, lekko bełkotliwa. -aaa szego tak sztoicie? o otwarte pszeciesz Chłop rozwarł szerzej drzwi zapraszając Cię do środka. W strażnicy wiele rzeczy nie było. Jeden stolik na nim kubki z kory brzozowej, dzban mętnego piwa, oraz kości do gry. Do tego trzy krzesła. Parę lamp oliwnych, beczułka zapewne z oliwą i dwa długie kije.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 11-12-2016 o 17:42. |
11-12-2016, 20:59 | #16 |
Reputacja: 1 | Kilka minut po zapadnięciu zmroku Michaił wraca do karczmy i odrazu udaje się w kierunku towarzyszy. Stawia przy stole zabrany plecak, dzban z gorzałką został w strażnicy. Dyskretnie zwraca się do bohaterów graczy: -Strażnik już raczej nie powinien być problemem. Na łajbie była zmiana warty.Na pomoście jest dwóch chajduków, następny chędoży dziewkę na pokładzie. Czwarty poszedł do knajpy.Możliwe, że zechce wrócić. Macie pomysł na to jak dostać się na pokład ? |
11-12-2016, 23:16 | #17 |
Reputacja: 1 |
|
11-12-2016, 23:24 | #18 |
Reputacja: 1 | -W stróżówce jest beczka z oliwą. Gdyby ją podpalić to może uda nam się odciągnąć tych dwóch maruderów z pomostu- powiedział Misza. -Tartak jest w dole rzeki, z problem będzie nam łatwiej nawigować mniejszą łodzią, może by tak wykorzystać jako transport łodzie wieśniaków? |
11-12-2016, 23:52 | #19 |
Reputacja: 1 | Sandrus rozejrzał się po twarzach towarzyszy, nieco speszony ale zaczął mówić:
__________________ "Skoro ludzie to pionki, kim jest król" |
12-12-2016, 00:01 | #20 |
Reputacja: 1 | -fortel Ci to stary i sprawdzony a w stróżówce więcej jak pół dzbana gorzały zostało jak by trza było.-odparł Miszka-A i śmielej można iść po czerepie dać, toć nas sześciu a ich trzech w tym jeden pewno bez hajdawerów tutejszą dziewkę pod pokładem grzmoci. |