Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2016, 00:03   #118
Sapientis
 
Sapientis's Avatar
 
Reputacja: 1 Sapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wino pomogło zmniejszyć skutki dzisiejszego korzystania z magii. Alkohol otępiał umysł, przez co kontakt z jego Astralną częścią, był bardzo utrudniony, co oznaczało, że zapewne w tym stanie, miałaby poważne problemy, z rzuceniem nawet najprostszego zaklęcia. Pozwalał jednak, na szybsze regenerowanie sił, zarówno fizycznych, jak i metapsychicznych, więc rano jej samopoczucie powinno wrócić do normy.

Z uśmiechem zanuciła piosenkę o duchownym i jego gosposi, na wzór jakiegoś wierszyka z dzieciństwa. Urok ich relacji nie umknął jej, mimo, że gosposia powiedziała do Cicerone jedynie jedno, czy dwa zdania.

“Ojciec Theseus w Świątyni mieszka,
Gęstą ma brodę ten nasz koleżka.

Uczy się pilnie w swej bibliotece,
a, że jest ciemno, zabiera świecę.

A gdy do kuchni z czytelni wraca,
Pyta, rozmawia - to jego praca.

Chloe krzyczy: "Ojcze, łobuzie!".
Ojciec brodatą nadyma buzię.

Gosposia mówi: "Napij się mleka",
On na górę plebanii ucieka.

Chloe powiada: "Kąpiel gotowa",
A jego dzisiaj już boli głowa.

Lecz Chloe kocha go jak potrafi,
Bo chce najlepiej dla swej parafii.

Szkoda, że Ojciec Theseus nie wie,
Że ze zmęczenia znajdzie się w niebie.”


Gdy Sophie znalazła się za drzwiami pokoju numer cztery, odetchnęła z ulgą. Udało się naprawić nową znajomość i nawet polubiła tego karczmarza. Historia jego pojawienia się w mieście, o ile w ogóle prawdziwa, była bardzo interesująca. Mógł, rzecz jasna, zwyczajnie zbyć ją tymi słowami, lecz nie widziała na to żadnego powodu. Poza tym, mówiąc o upiorze, wydawał się prawdziwie przejęty.
Właśnie... Oprócz wielu zaginięć i tajemniczych śmierci, ta zjawa była kolejną niewyjaśnioną sprawą, w tej niewielkiej mieścinie. W dodatku coś mówiło jej, że nie ostatnią.
“Zaprawdę, miasteczko osobliwości” - pomyślała, mimowolnie unosząc brwi i lekko kiwając głową. Niespiesznie zamknęła zamek w drzwiach i zaczęła się przebierać.

Ciekawa była, czy zdoła jakoś przywrócić pamięć temu mężczyźnie. Nie miała dużych umiejętności, ani doświadczenia w tym zakresie, żywiła więc nadzieję, iż choć jedna z ksiąg, które zabrała ze sobą, zawiera potrzebną w tej sytuacji wiedzę. Może jakąś wzmiankę, czy wskazówkę. Cokolwiek, co mogłoby pomóc. Jednak niezależnie, czy coś znajdzie, czy nie, postara się, by coś sobie przypomniał. Choćby i błahostkę.
Może zdoła ujrzeć w Astralu jego prawdziwe imię. Nie powinno być z tym dużych problemów, bowiem imiona były zwykle bardzo mocno zespolone emocjonalnie, z noszącymi je osobami. Wówczas byłoby już znacznie łatwiej - czasem wraz z imieniem, wracają różne wspomnienia. W niektórych przypadkach, imię działa nawet, jak klucz do zamka w umyśle, dając od razu dostęp, do całej utraconej pamięci.
Kto wie? Jeśli ten tajemniczy upiór, był jakąś magiczną istotą, wówczas jest szansa, że i o nim znajdzie jakąś wzmiankę w książce.
Już wiedziała, że czeka ją jutro dzień pełen pracy i przeglądania podręczników, w poszukiwaniu informacji.
Odłożyła butelkę wina do kuferka. Być może Eldritch miał rację i bardziej przyda się przy rozmowie z merem. Oby pan Trottier powiedział jej coś więcej. Póki co, każda rozmowa jedynie dostarczała nowych pytań, zamiast odpowiadać na te istniejące. Z pewnością długo tu mieszka i wie więcej o magu, czy wiedźmie, niż poznani dzisiaj karczmarz i duchowny.
“Ciekawe, że zjawili się akurat w czasie zaginięcia innych mieszkańców tego miasteczka…” - przemknęło jej przez głowę.
- Czyżby był to zwykły zbieg okoliczności? - mruknęła cicho, zasłaniając okno przybitym do ramy materiałem.
Na zewnątrz padało obficie, a Sophie wiedziała, że wizyta w domu Starej Marie odsuwa się z każdą, uderzającą w mokrą glebę, kroplą.
Błyskawice rozjaśniały ciemne płótno, lecz solidny dach chronił dziewczynę, przed gniewem wiosennej burzy.

Wchodząc w ciemności do łóżka, nadal nie wiedziała, na czym powinna skupić swoją uwagę w pierwszej kolejności.
“Mag, wiedźma, upiór, utrata pamięci, zaginięcia i tajemnicze śmierci. Co się w tej mieścinie święci?” - zadawała sobie pytanie, jednak odpowiedzi znaleźć nie potrafiła. Otrzymała zadanie, by rozwiązać sprawę zniknięcia Marie, a tymczasem była ona jedynie niewielką cząstką skomplikowanej układanki...
 
__________________
Everything I've done I've done with the best intentions.

Ostatnio edytowane przez Sapientis : 11-12-2016 o 01:12.
Sapientis jest offline