Shira leżała na boku, wsłuchana w głosy z zewnątrz. Nie rozumiała całego zamieszania, nie rozumiała też dlaczego raz po raz ktoś ją miesza w to wszystko. Była więźniem - zwykłą dziewczyną, przybłędą. Skąd to szaleństwo na jej punkcie? Przecież nie była jedyną kobietą w obozie, a z blizną “zdobiącą” jej nos, trudno było nazwać ją urodziwą. - Dlaczego oni tak bardzo mnie chcą pojmać? - zapytała półgłosem towarzysza. Danaekeshar wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Ale może to twoja szansa, by stąd uciec.
- A co z tobą?
- Ze mną? - rozejrzał się po wnętrzu ich mobilnego do niedawna więzienia - Tym już raczej do Maggów mnie nie dowiozą… Muszę spróbować czegoś innego.
- Chcę ci pomóc... - wydusiła, zawstydzona dziewczyna. Potężna sylwetka wojownika wciąż ją trochę przerażała. Była też niemal pewna, że nie jest zwykłym człowiekiem. Jednak był jej towarzyszem niewoli. - Dlaczego? - zdziwił się dzikus.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc co powiedzieć, początkowo. Dopiero po chwili wydukała:
- Bo nie powinno cię tu być. Bo to... wbrew twojej woli. No i... bo byłeś miły dla mnie. - przygryzła wargę, słysząc jak naiwnie brzmią jej własne słowa. - Chcę ci pomóc. Tylko nie wiem jak... Jestem... dzieciakiem.
- Wbrew mojej woli? - teraz to on się zdziwił - Przeciwnie. Jestem tu, bo taka moja wola. Muszę się dostać do Maggów, a to niełatwe. Ten wóz był moją szansą. Myślałem, że jedyną. Ale… może jednak nie.
- Ja też muszę. Niemniej... wolałabym przybyć nie jako surowiec, ale jako osoba.
- Tak się raczej… nie da.
Spojrzała na mężczyznę w zadumie. Nie odezwała się więcej. Postanowiła poczekać na to, co przyniesie jej los.
__________________ Konto zawieszone. |