Widząc znikającego w jamie mutanta Adolmus zaklął szpetnie, nie powinien ale cholerny mutant uciekł - dodatkowo był to ich wina. Kapłan sięgnął po swój kostur i miał zamiar ruszyć za poczwarą lecz się powstrzymał. Chwilę patrzył na towarzyszy i powiedział już spokojnie. -Bestia uciekła, ruszamy za nią czy zostajemy? Możemy się rozdzielić, ktoś ruszy za bestią i wspomoże tych co są już w leży plugastwa a ktoś będzie pilnował rannego.
Po tych słowach Adolmus nachylił się nad rannym sprawdzając w jakim jest stanie.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |