Ruszyli ostro z kopyta, by wykorzystać jak najwięcej z ciepłego, wiosennego dnia. Wypoczęte i zadbane wierzchowce szły miarowym prędkim tętentem po utwardzonym, dobrze zadbanym trakcie. Również i uparty ogier Gunthera po zastosowaniu odpowiedniej motywacji dotrzymywał tempa. Po jakimś czasie, wydawało się nawet, że coraz to próbował wysuwać się na prowadzenie, jakby konkurując uparcie z wypielęgnowanym, rasowym wierzchowcem niosącym na grzbiecie wypiętego dumnie i okraszonego hrabiowskimi barwami Kieskę.
Sztuka przetrwania
Kieska d20=14 porażka
Hans d20=11 sukces
Gunther d20=8 porażka
Johann d20=5 porażka
Myśliwy cieszył się z bezproblemowej jazdy, wszak przyszłe odcinki mogły być znacznie trudniejsze. Tutaj nie potrzebował nawet mapy, droga była dobrze zadbana, kierunek jasny, mógł rozkoszować się szumem wiatru w uszach. Wpadli w następny leśny zagajnik, wystraszone ptaki poderwały się z gałęzi i poszybowały ku niebieskiemu niebu... Podążył za nimi wzrokiem. I wtedy go zobaczył, dużego czarnego kruka mknącego po niebie. Nie był w stanie powiedzieć o co chodziło, ale coś w jego zachowaniu nie było naturalne, nie wyglądał jakby szukał miejsc do żerowania, nie zataczał kręgów na niebie, nie leciał w stadzie, tylko mknął jak po linii. Dodatkowo myśliwemu wydawało się, że podobnie zachowującego się kruka widział tego dnia już wcześniej, ale nie był w stanie...
I wtedy usłyszeli potworny, przeszywający kobiecy krzyk. Trakt, którym mknęli przebiegał akurat koło małej rzeczki, przy której znajdowało się niewielkie gospodarstwo z młynem. Na podwórzu nie widać było nic podejrzanego.
I wtedy coś huknęło i dało się słyszeć tłukące się naczynia. Hans spojrzał znowu w niebo, ale po kruku nie było śladu.