Otto siedział i opisywał cały układ i rozmieszczenie rzeczy, miejsc kiedy to Michaił wstał i poszedł załatwić sprawę ze stróżem.
- Michaił! Jeszcze nic nie ustaliliśmy?- Rzucił do towarzysza z Kislevu, ale ten był uparty i miał już swoją wizję.
- No cóż. Niech idzie. Może coś jeszcze zobaczy lub się dowie od strażnika.- Dodał do reszty gdy kozak wychodził już z karczmy.
Widdenstein wstał i podszedł do gospodarza.
- Na razie może i dokładasz przyjacielu. Wiedz, że uregulujemy nasz dług. Dobry żeś człowiek i dobroć mam nadzieję wróci do Ciebie.- Powiedział na pocieszenie i aby uspokoić karczmarza, po czym wrócił do stołu.
Czekali trochę rozmawiając a trochę siedząc w milczeniu. Gdy w końcu Michaił wrócił i to z dość szczegółowymi informacjami przemówił jako pierwszy.
- Skoro już wszyscy są na łajbie to bez walki chyba się nie obejdzie.- Mówił zmartwionym głosem.
- Jakie plany? Ma ktoś pomysł?- Popatrzył po siedzących. Miał nadzieję, że wreszcie ktoś się odezwie i coś zaproponuje.
- Ja mogę zostać na czatach przy stróżówce i osłaniać Was. Pilnować będę też tego opoja strażnika jakby jednak chciał wyjść.- Zaproponował swój udział w akcji.