"...A nie wiem Panie..." odpowiada staruszek lekko wystraszony sytuacją. Na widok podróżników odrywa się na chwilę od przepakowywania wielkich drewnianych pudeł.Mówi dalej : "...Nie mam pojęcia co tu się stało.Ja chyba jestem tu sprzedawcą i ta oto kobieta..." wskazał na kobietę w jego wieku stojącą obok w cieniu krótkiego zadaszenia handlowego stoiska "...też niestety nie wie zbyt wiele.Coś mi mówi,że ja i ona...my się chyba znamy.Ręce mam całe od brudnej marchwi umorusane,no to chyba się zajmowałem jej pakowaniem zanim upadłem...tak myślę,proszę ja was. Cholera,nie wiem co myśleć.Nawet swojego imienia nie pamiętam.A wy ? Kim jesteście Waszmoście ? Panienko ? "
Osoby,które podniosły się z ziemi widzą w większej odległości dookoła siebie kolejno : Rzekę na zachodzie przysłoniętą stoiskami handlowymi , tawernę na południu , obserwatorium astronomiczne i pola uprawne na wschodzie , las na północy daleko jak okiem sięgnąć. Wszystkie budowle są zbudowane z kamieni i drewna.Nikt tu chyba nigdy nie zajmował się wyrobem cegieł,ozdobną obróbką żelaza.Drzwi w tych budynkach mają tylko prowizorycznie wykute klamki i zawiasy.A szkła w okolicy chyba wcale nie ma.Okiennice bez szyb poprzesłaniano tylko gdzieniegdzie materiałem.
Wyjątek stanowi świątynia stojąca samotnie na wzgórzu daleko na południu , jeszcze za drewnianym powozem i tawerną.Z trzech stron otaczają ją wysokie,nieprzebyte skały.Od strony rynku skał nie ma.Prowadzi do niej długa kręta droga z kamieni i piachu . Świątynia wygląda jakby stała tu zawsze.Kamienie,z których ją zbudowano mają czerwono czarny kolor i są bardzo starannie cięte.W wysokich trzypiętrowych okiennicach widać szyby z zielonkawego kryształu.Z daleka nie widać jakiemu bóstwu poświęcono tą świątynię.
Zapowiada się upalny dzień.Na niebie nie widać ani jednej chmurki. |