12-12-2016, 20:38
|
#105 |
| Rozjemcy ~ Zgadamy się jutro. ~- rzucił do wychodzącego Swordicha. - Ja jadę z Michaelem jutro. Teraz spadam spać. Dobranoc wszystkim. - uśmiechnął się do pozostałych. - Dzięki, ale zabiorę się z żoną. - posłał Michaelowi ciepły uśmiech i wyszedł z pomieszczenia. Czuł, że jest lekko wstawiony, ale nie przejmował się tym za bardzo. Astrid widziała go już w gorszych stanach... I prawie zawsze dostawał za to po dupie. Czasem dosłownie... Na jego usta wypełzł krzywy uśmiech. Miał ochotę poszaleć trochę z żoną o poranku. Westchnął głośno, a gdy dotarł do DeVille'a, oparł się o maskę i odpalił papierosa.
Zdążył wypalić dwie fajki, nim zjawiła się Astrid. Zeskoczył z maski Cadillaca, złapał ją w talii i pocałował mocno w usta. - No weź... - szepnęła, zarzucając mu ręce na szyję. - Cieszę się, że dałeś sobie radę. - uśmiechnęła się do niego lekko. - A wątpiłaś kiedyś? - zapytał z przekąsem. - To ja się cieszę, że jesteś cała. - pocałował ją ponownie. Ta chwila miała trwać wiecznie, ale przerwała ją Vicky. - Fuj. Jesteście obleśni. - powiedziała z uśmiechem. - Jedźmy już lepiej do domu, co? - zaśmiała się głośno. O tak, była oczkiem w głowie Jeffa. Tak, jak i jego żona. Spojrzał na jedną i drugą, uśmiechnął się pod nosem i parsknął śmiechem. - Vicky, a może załatwimy ci małego braciszka? - mocniej objął żonę w talii, przyciągając ją do siebie. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem, nie bardzo wiedząc, jak zareagować. Jeff parsknął gromkim śmiechem, zupełnie nie przejmując się godziną. - Jedźmy już do domu, ok? * * *
Wstał gdzieś o jedenastej. Przeciągnął się, podrapał po jajach i poszedł do kuchni. Znalazł tam karteczkę:"W lodówce masz kanapki. Wypuść Arrowa do ogródka, żeby znowu nie zaszczał nam dywanu. Vicky poszła do szkoły, ja jestem w pracy.
Kocham CiÄ™,
Astrid
P.S.
Masters powiedział mi o przeniesieniu do Rozjemców. Gratuluję, kochanie... Jak wrócę, to zaszalejemy " Podrapał się po jajach jeszcze raz. Raz nad ranem, wieczorem drugi raz...? Poczuł się jak na studiach. Oblał się kawą, trzęsąc się ze śmiechu. Wypuścił psa do ogrodu i poszedł pod prysznic. Założył czarne bojówki, dopasowaną koszulkę, na to narzucił koszulę w kratę. Ruszył do garażu, wyprowadził swojego Harleya i ubrał hełm. Założył okulary przeciwsłoneczne i spojrzał na zegarek. 13:00.
Wyjął telefon z kieszeni i zadzwonił do Swordicha. - Siema. Gdzie i o której się widzimy? - rzucił, gdy nawiązał połączenie z Michaelem. - Umówiłem się z Olim na plaży o 15.
- Z Playboyem?
- Yeap.
- Dobra. Wyślij mi swój adres. Transport mam swój, podjadę do ciebie.
- Ok. Wysyłam. - Jeff odpalił papierosa i poczekał na smsa z adresem. Wklepał adres w nawigację, odpalił motocykl i ruszył do domu Michaela.
Ostatnio edytowane przez Corrick : 12-12-2016 o 21:50.
|
| |