13-12-2016, 19:43
|
#26 |
| Sandrus nie zastanawiał się to była dobra rola dla niego, szybko wziął cały bagaż. Po drodze sprawdził cięciwę swojego łuku i rozmyślał jak by tu podejść, co by ich nie zauważono. - Nieco boli mnie to zadanko, ale wyjść z tego inaczej nie zdołamy.
Spojrzał na swojego kompana i mówił dalej. - Dobrze, że to noc łatwi podchut zrobim. Jak by co spróbuje łupnąć trzymadłem to może pośnie który. Nigdy tego nie robił ale spróbować można.
~Bogowie obyśmy mogli zostawić przy życiu tych kmiotków bo me sumienie gryźć do końca życia będzie. Chciał bym móc tu wrócić gospodarz zacny podziękować by mu się przydało. W dzisiejszych czasach nikt by takich darmozjadów nie trzymał. Trudno niech będzie co ma być.~
Dalszą drogę podążał w milczeniu, z lekkim zdenerwowaniem wiedział, że opryszki szans nie mają ale bał się, że im krzywd zbyt dużo wyrządzi. Raczej nie lubił szkodzić innym ludziom, choć nie ufał im nazbyt.
__________________ "Skoro ludzie to pionki, kim jest król" |
| |