- Zsunąć się pędraki! - Ryknął Tankred przedzierając się do okna. Na zewnątrz wiało pustką, co napawało pewnym optymizmem. Tak daleko zajść, a na koniec zostać rozerwanym przez brudne pospólstwo? Dobre sobie!
Wyjął ze swego inwentarza linę i przymocował ją do czegoś, czegokolwiek co utrzyma dorosłego człowieka. A węzeł dobrze zaplatał, bo miał doświadczenie. Stara hiena nieraz spuszczała się w odmęty niepojętych piramid, wielkich i przerażających, o których żaden z północnych ludków nie śmiał nawet myśleć. - Ja zejdę pierwszy! Za mną kto chce ten pójdzie, a niech odważny będzie, bo na dole do sieczki może dojść! - Tak jak i zwykle nadziak oraz lampę do paska przymocował i jął wychodzić przez okno, a zaraz w dół po linie, nie patrząc na niebezpieczeństwo. Jeszcze w futrynie będąc krótką modlitwę sigmarycką wypowiedział, szybkim gestem znak młota na piersi kreśląc. |