- Dosyć pieprzenia - powiedział milczący do tej pory Salvador. Pomachał workiem z Lekarstwem. - Mamy robotę do wykonania. Idziemy nakarmić WSZYSTKICH eliciarzy w mieście. Nikt więcej nie pójdzie do Marco. Mała sama chciała, poszła.
Salvador z kpiną spojrzał na Amnę. - Powinnaś być jej wdzięczna. Ruszać dupy.
Knykcie Nikolaia zaciskane na toporze aż pobielały. Drugą dłonią ścisnął rękę Amny. - Tak. Macie robotę. Myślę, że lepiej już idźcie. - Wysoki młodzieniec mierzył wzrokiem mężczyznę.
Szept cofnęła się o cztery kroki, wskazała palcem Nikolaia - Ty idziesz z nami. A ty idziesz na górę… - powiedziała nadal spokojnym tonem, najpierw mówiąc do chłopaka, a potem spoglądając na Amnę. Zaczęła stukać palcami o czarny pasek na swych biodrach, jakby wybijała jakiś takt.
Rosjanin ani myślał puścić dłoni Amny. - Starczy już tego dzielenia nas na grupy.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |