Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-12-2016, 21:48   #51
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
- Dosyć pieprzenia - powiedział milczący do tej pory Salvador. Pomachał workiem z Lekarstwem. - Mamy robotę do wykonania. Idziemy nakarmić WSZYSTKICH eliciarzy w mieście. Nikt więcej nie pójdzie do Marco. Mała sama chciała, poszła.
Salvador z kpiną spojrzał na Amnę.
- Powinnaś być jej wdzięczna. Ruszać dupy.
Knykcie Nikolaia zaciskane na toporze aż pobielały. Drugą dłonią ścisnął rękę Amny.
- Tak. Macie robotę. Myślę, że lepiej już idźcie. - Wysoki młodzieniec mierzył wzrokiem mężczyznę.
Szept cofnęła się o cztery kroki, wskazała palcem Nikolaia
- Ty idziesz z nami. A ty idziesz na górę… - powiedziała nadal spokojnym tonem, najpierw mówiąc do chłopaka, a potem spoglądając na Amnę. Zaczęła stukać palcami o czarny pasek na swych biodrach, jakby wybijała jakiś takt.
Rosjanin ani myślał puścić dłoni Amny.
- Starczy już tego dzielenia nas na grupy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 16-12-2016, 21:08   #52
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Leże Grzechu – Keiko

- Będzie jak sobie życzysz… - Keiko słyszała kobiecy głos, wspinając się po schodach.
- Sprawdź ją, a potem… niech dziewczyny ją przygotują. – to był głos Marco.
- A jeśli się mylisz?
- Nie będziesz w stanie im powiedzieć.
- Tja, sprytne.


Wreszcie Keiko pokonała ostatni – 112 schodek, jak skrupulatnie wyliczyła. Weszła do przyciemnionego pomieszczenia, którego podłoga ginęła wśród kilkunastu materacy i pokrywających je przeróżnych materiałów – wszystkie wyglądały na wyjątkowo... wygodne. Z sufitu zwisały baldachimy i niewielkie lampy, które jako jedyne w świątyni– posiadały klosze. Wszystko to pachniało piżmem i konopią, co przyprawiło Keiko o lekki zawrót głowy.
- Więc przyszłaś… - powiedział Głos Feniksa, po czym zwrócił się do kobiety obok – To nie ona. To inna… stara znajoma.

I po tym wyjaśnieniu Marco uczynił coś zgoła niespodziewanego – zdjął maskę i spojrzał wprost na Keiko.

[MEDIA]http://orig10.deviantart.net/9672/f/2016/155/a/4/a456373c39a215433652f5e550b71c4d-da4yiok.jpg[/MEDIA]

Wysunął w jej kierunku zapraszająco dłoń.
- Skoro już tu jesteś, podejdź – powiedział spokojnie.
- A co z tą, o której mi mówiłeś? – dopytywała się kobieta u jego boku, najwyraźniej niezadowolona z powodu uwagi, jaką Kapłan poświęcał obcej.
- Później się nią zajmę. Teraz idź na dół i powiedz, żeby nam nie przeszkadzanoMarco nie odrywał wzroku od małej Azjatki.
- Ale…
- Już!
- Dobrze, Marco.


Kiedy kobieta ruszyła w dół schodami, po których dopiero co wspięła się Keiko, Głos Feniksa ponownie odezwał się, tym razem uśmiechając lekko.
- Więc jak? Pamiętasz mnie już?

Drobna Azjatka czuła jak chaos w jej głowie narastał. Widziała już wcześniej tę twarz. I ten uśmiech. I pamiętała… krzyk. Straszny krzyk, prześladował ją kiedyś, śniąc się nocami. I ona wtedy też krzyczała. A potem przychodziła Ana ze strzykawką. Razem mnożyły i… i wszystko było już dobrze. Aż wreszcie przestała śnić o krzyku.


Świątynia – Micha, Szept, Salvador, Amna, Nikolai


Atmosfera była tak napięta i ciężka, że mieli wrażenie iż mogą kroić ją nożem. Wystarczył jeden za szybki ruch… jedno nierozważne zdanie, by dzieci Feniksa i dzieci z Novum rzuciły się sobie do gardeł.

I kiedy Nikolai poprawił uchwyt na toporze, a Szept sięgnęła do zasłaniającej twarzy maski… usłyszeli kroki kogoś, kto pospiesznie schodził z wieży. Czyżby Keiko się cofnęła? A może to Marco szedł do nich, by wymierzyć karę za nieposłuszeństwo?

O dziwo, w przejściu ukazała się zupełnie inna postać. W zgrabnej, ekscentrycznej lasce z czerwoną czupryną Micha, Szept i Salvador rozpoznali burdelmamę haremu Marco – Lenę.

[media]http://img09.deviantart.net/76ad/i/2016/154/d/4/wandering_savage_by_machinefairy-da4txtd.jpg[/media]

Lena zajmowała się przede wszystkim szkoleniem i dbaniem o niewolnice seksualne Kapłana, co w praktyce sprowadzało się głównie do dbania o dobre samopoczucie przełożonego. Lena bez zbędnych ceregieli usuwała niewolnice, które w czymś podpadły lub nie nadawały się już do użytku z z powodu nadprogramowego balastu. Taaa… Lenka zajmowała się wszystkim tym, o czym goście haremu nie bardzo chcieli wiedzieć.

- Macie nie włazić na górę. – burknęła, stając w przejściu do wieży – Marco nie chce by mu przeszkadzać, więc najlepiej wypierdalajcie…

Jakby na zachętę od losu przez główne wejście do świątyni wszedł jeszcze jeden typ – znany skądinąd Glut, którego girlandy przy nosie aż podskakiwały z emocji, gdy mówił:

- Słapali kogoss psssy Psiej Braaaamie! Mówią, że to je.. jeten ssnich – mężczyzna wskazał na Amnę i Nikolaia.


Loszek Pieszczoszek - Robin


Robin siedział obok stygnących zwłok generała, spoglądając na swoje zakrwawione dłonie. Tym razem nie było pomyłki. Tym razem zabił. I nie było od tego odwołania.
„Na amen” – jak to by powiedziała River.

O ile życie z ciała generała się ulotniło, loch jednak nie zniknął. Chłopak wciąż był tu uwięziony.

Przyzwyczajając się do zmroku, Robin dostrzegł, że jakieś 3 metry na lewo od przywiązanego ścierwa Daio kamienna ściana miała nieco inną fakturę, jakby… gładszą.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 16-12-2016 o 21:15.
Mira jest offline  
Stary 19-12-2016, 22:45   #53
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Generalskie ciało stygło bardzo powoli, ale jednak nieubłaganie. I mimo, że chłopak wcale tego nie chciał, otaczający go świat nadal tu był. Był i najwyraźniej nie zamierzał ani sobie pójść, ani się zmienić. Nikt nie przyszedł. Nikt się nie odezwał. Ciemność. Najczarniejsza i tak pusta jak to tylko było możliwe.
Wtulony w przesiąkniętą krwią marynarkę, przez dłużysz czas nie chciał się nigdzie ruszyć. Wiedział, że będzie musiał, ale odsuwał ten moment. Był sam. nikt go tu nie widział. Mógł sobie pozwolić na wstydliwe okazanie słabości przed samym sobą. Daio miał bowiem rację. Pora była taka, że trzeba już było dorosnąć i stawić czoło sytuacji. Wydostać się z tego lochu.
Wstał powoli. Nadal jakby niechętnie. Wyprostował się.
Miał pełną swobodę ruchów w każdą stronę, a podskoczywszy tak wysoko jak to możliwe z ramionami wyciągniętymi ku górze odkrył, że pomieszczenie nie należy do zwyczajnych. Było wyższe. Jak jakaś hala?
Kucnął przy generale by sprawdzić, czy ten miał coś przy sobie. Może jakiś nieniebezpieczny przedmiot jak taka dajmy na to latarkę, mogli mu zostawić? Nie zostawili kompletnie nic. Uznał za to, że w niczym nie zaszkodzą mu dwie liny, którymi generał był związany. Mocował się trochę z nimi, ale ostatecznie udało mu się je odsupłać.
Trup upadł na twarz na posadzkę, po raz ostatni przykuwając uwagę psionika. Nie umiał powiedzieć, czy żałował tego co zrobił. Trochę tak. Napewno. Ale i tak nie miał wątpliwości, że cała odpowiedzialność spada na generała. Daio był winien śmierci River. I mimo że tak bardzo zranił Robina przed swoją śmiercią, to coś mu dał. Ręce. Ręce, które nauczyły się zabijać. A to napawało psionika pewną formą siły i pewności. Wiedział, że Marco nie jest niepokonany. Poczuł to wtedy. Ale stracił panowanie nad sobą. Gdyby tylko... nie zamierzał ponowić błędu.
Zaintrygowany dziwnie wyglądającą ścianą nieopodal podszedł do niej, by sprawdzić czym jest.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 21-12-2016, 00:15   #54
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację


Liam patrzył dookoła z żałosnym wzrokiem skrytym za osłoną kombinezonu, lecz nie dało się nie zauważyć postury zaszczutego zwierza.

Wszyscy na niego patrzyli.

Nie miał pojęcia jak mogli go zauważyć w tak sprzyjających okolicznościach. Nie miał pojęcia skąd tak szybko wzięli siatkę i rzucili na niego. Nie miał pojęcia czemu tak szybko się wszystko stało. Zupełnie jakby widzieli, jak podchodzi i czekali z bronią w ręku aż zbliży się w zasięg rzutu.

Skulił się nie próbując nawet uciec. Chciał zniknąć, tak jak zwykle, tylko bardziej. Chciał zniknąć w cieniu. Stać się własnym cieniem. Zlać się z cieniami otoczenia.

 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 21-12-2016 o 00:20.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 23-12-2016, 00:17   #55
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Wieża Marco

Keiko rozejrzała się po pomieszczeniu. Choć od zapachu kręciło się jej w głowie, to wszystko inne było bardzo miłe. Miękkie. Podobało się jej tu.
- Podoba mi się tu - powiedziała, podchodząc do Marco.

Im więcej o nim myślała, tym bardziej pamiętała. Krzyki. I Anę. Krzyków nie chciała pamiętać, więc włożyła je do małej kulki, którą ściśle zamknęła, tak, że nie było widać spojenia. Kulkę o perłowym kolorze wrzuciła do studni którą miała w mózgu. Przez chwilę nasłuchiwała, czy usłyszy stukot kulki o powierzchnię wody, która powinna tam być, lub chrobot innych kulek. Ale nic nie usłyszała. Jak zwykle. Mimo to zawsze słuchała.
- Czy Ana żyje? - zapytała.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko. Przysiadł na jednym z materacy i poklepał zapraszająco dłonią miejsce obok siebie.
- Nie znam żadnej Any - odpowiedział, po czym dodał - Czyli wciąż mnie nie pamiętasz. Chcesz żebym Ci przypomniał?
Keiko usiadła obok, podwijając pod siebie nogi.
- Pamiętam ciebie z tego czasu, co Anę. Dlatego myślałam, że wiesz, gdzie jest. Ana mówiła, że trzeba się cieszyć tym, co jest i patrzeć do przodu. Co się zadziałało, jest zadziane - wyrecytowała .
- Pokażesz mi, jak robisz sześciany w ziemi? - Keiko płynnie przeszła do tego, co ją naprawdę interesowało

- A pamiętasz co było przed tą twoją Aną? - zapytał Marco, ignorując drugie pytanie - Bo ja pamiętam. Przez pewien czas byliśmy tylko my dwoje i niewielki, pomalowany na zielono pokój... Zabierali nas z niego tylko po to, żeby robić eksperymenty. A potem nas rozdzielili. Chcieli się mnie pozbyć, bo chociaż przeżyłem, to nie miałem mocy, a ciebie... Tobie zrobili pranie mózgu.
- Nie pamiętam
- zasmuciła się Keiko. - Choć mam fotograficzną pamięć.. Myślałam, że Ana była zawsze. Dlaczego byliśmy w tym pokoju?

Mężczyzna, w sumie jeszcze chłopak - nie mógł wszak mieć więcej niż 21-22 lata, popatrzył na Azjatkę tymi swoimi ciemnymi, nieprzeniknionymi oczami, w których... wciąż wydawało się czaić niebezpieczeństwo. Wierzchem dłoni dotknął jej policzka.
Nie uciekała przed jego dłonią, choć nie lubiła kiedy obcy jej dotykali. Ale Marco nie był obcy. Był i nie był na raz.
- Żebyśmy mogli odpoczywać nim... znów nas zaczynali krzywdzić. Każdego dnia... aż do momentu, kiedy otrzymałaś swój numer. Potem zaczęli cię tresować. Ta Ana... to pewnie twój treser, jeśli dobrze zgaduję.
- Treser?
- Keiko potrząsnęła gwałtownie głową. Zdenerwowała się. - Nie - zaprzeczyła. - Nienienie. Ana to.. Ana. Ana.
- Wydajesz się logicznie podchodzić do życia. W sumie zawsze byłaś pragmatyczna. Pytałaś dlaczego, po co... raz zbili cię za to, bo wciąż pytałaś, nawet gdy kazali ci milczeć. - dłoń Marco prześlizgnęła się na szyję dziewczyny, gładząc delikatnie jej skórę. - Naprawdę taka definicja ci wystarcza? Ana to Ana. Nie pytasz sama siebie... dlaczego?

Palce mężczyzny, choć silne i nieco chropowate, dotykały Keiko z zadziwiającą delikatnością. Powolutku gładziły jej skórę, schodząc coraz niżej na dekolt. Tutaj palec wskazujący Marco jakby zupełnie naturalnie zaczął krążyć pomiędzy jej piersiami w górę i w dół... a potem na boki, zaznaczając kształt jej biustu.
Keiko znieruchomiała. Za dużo się działo, za dużo myśli, odczuć, wspomnień. Zapach oszałamiał ją, a dłoń Marco budziła dreszcze. Poczuła, że robi się jej gorąco. Oddech przyspieszył i spłycił się. Chciała zaprzeczyć, przecież Ana nigdy jej nie karała, zawsze pocieszała, uspokaja… po, uczyła zasad, żeby inni nie musieli jej karać. Kulki w jej studni grzechotały, na ich gładkich ściankach pojawiały się pęknięcia. Niewielkie, ale Keiko już była pewna: coś, ktoś był przed Aną o tym kimś mógł być Marco. Pamiętała go. Daleko, jak zza mgły. Nie bała się tych wspomnień. Bała i nie bała.

Zadrżała. Za dużo.
- Za dużo - powiedziała i dotknęła dłoni Marco błądzącej wokół jej piersi. A potem przelała na niego cały koktajl swoich odczuć : smutek, przytłoczenie, ciepło i napięcie w dole brzucha, dotknięcie ust Yao, splątanie, spokój i podekscytowanie, które czuła, kiedy cyfry układały się w równe szeregi, podziw, tęsknotę .

Dłoń mężczyzny zadrżała i cofnęła się lekko. Marco patrzył na dziewczynę bez słowa, zmieniał się tylko wyraz jego oczu. Zobaczyła w nich coś, co przywołało wspomnienia. Już kiedyś tak na nią patrzył i dotykał... choć wtedy nie czuła tego dziwnego mrowienia w ciele. Tulili się do siebie, płakali. Twarz Marco była inna, bardziej okrągła, ciało było chude, prawie pozbawione mięśni. Budziło jednak same dobre skojarzenia. A potem przyszedł ten dzień...

Jak przez mgłę pamiętała że znaleźli się w grupie ponad 20 dzieci. Coś im podano i... zaczął się horror. Nie! Nie chciała tego pamiętać! Jej wspomnienia przeskoczyły dalej. Nie umiała się ruszyć, była wyczerpana.
- Ta tutaj żyje. 5 i pół na skali.
- Czyli się udało chociaż z jednym gnojkiem. Dobrze, nie cofną nam dofinansowania. Zabierzcie ją. Po 12 godzinach obserwacji można nadać jej numer...
- Komandorze, jest jeszcze jeden! Słabo, ale oddycha.
- A jak skala?
- Zero.
- Niemożliwe. Spróbujcie jeszcze raz.
- Zero! Ani drgnie.
- To podajcie jeszcze raz dawkę. Ma się przemienić albo zdechnąć, nie ma innej opcji.
- Tak jest!



Nagle Keiko poczuła jak mężczyzna przewraca ją na materac, przyciskając jej dłonie do podłoża własnymi. Marco zawisł nad nią, jego twarz i oczy płonęły szaleństwem.
- Nigdy więcej, rozumiesz?! - warknął - Nigdy więcej nie damy im się zranić! Teraz to my jesteśmy silniejsi. Zniszczymy ich wszystkich! Już nikt cię nie będzie tresował!

Wpił się w usta dziewczyny drapieżnym pocałunkiem, kładąc na niej tak, jak rano leżał na Azjatce niejaki Ryjek. Tym razem wydawało się to jednak jakieś mniej obrzydliwe...

Tłumione i wypierane wspominania wracały, niepohamowana falą. Marco zadziałał jak katalizator. Perłowe kulki pękały z trzaskiem, zalewając Keiko obrazami i odczuciami. Nie nadążała z ich klasyfikacja, kategoryzacją, choć bardzo się starała. Pamiętała ból, strach, krzyczała. Musiała odrzucić to, co się nie mieściło. Jej ciało naprężyło się, przeszedł przez nią spazm, potem zesztywniała. Marco leżał na niej, stykali się całą powierzchnią ciała. Czuł dokładnie to samo, co ona: niemoc, po podaniu leków. Ból. Przerażenie. A potem poczuł kojący uścisk małej Keiko, która obejmowała go kiedyś, tuląc się do niego.

Keiko leżała pod nim zupełnie nieruchomo, z zamkniętymi oczami. Marco zwolnił jej dłonie, odgarnął włosy z twarzy, po czym wtulił się w malutką Azjatkę.
- Już nigdy więcej... - szepnął jej do ucha - Nigdy więcej. Obiecuję ci to.
Palce mężczyzny zaczęły znów pełzać po ciele Keiko niczym ciekawskie robaczki, wpełzając pod ubranie i odkrywając przed dziewczyną gamę odczuć, o których istnieniu nie miała pojęcia.
Dziewczyna otworzyła oczy. Przez chwile oddychała głęboko, badając te dziwne odczucia, których dostarczało jej ciało. Były przyjemne. Ale dziś było za dużo.. wszystkiego.
- To przyjemne - powiedziała. - Ale nie chcę teraz więcej. Za dużo. Puść.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 23-12-2016, 16:33   #56
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Świątynia – Micha, Szept, Salvador, Amna, Nikolai

Widząc Lenę, Szept odjęła palce od brzegu maski i opuściła rękę, przenosząc na właścicielkę czerwonej grzywy już spokojny wzrok. Cóż, Marco jak to Marco. Najwyraźniej było mu obojętnym która znalazła się u niego na górze. Czarnowłosa spojrzała w stronę drzwi i jeszcze raz na torbę z Lekarstwem w ręce Salvadora
- Mamy robotę - rozległ się jej syczący szept, sugerujący, że i ona nalega, by się stąd wynieśli i to bez dyskusji.

Amna na chwilę poczuła ulgę słysząc kroki. Naprawdę miała nadzieję, że zaraz zza drzwi wyłoni się Keiko. Gdy zamiast tego stanęła w nich ruda kobieta i to chyba w nienajlepszym nastroju wszystkie obawy powróciły.
Mieli się oddalić, zostawić tu Keiko? Kim była ta kobieta. Czy jej słowa oznaczały, że Marco zmienił zdanie, a jeśli tak to co zrobi z Keiko.
- Kim jeste… - zaczęła mówić cicho gdy do pokoju wbiegł tamten brzydal. To on był wtedy z Michą…
- Jeden z nas? Robin? - Spojrzała pytająco na ich “opiekunów”.

Nikolai zarzucił sobie topór na ramię. Ścisnął mocniej dłoń Amny, gdy ta zaczęła mówić. W tej chwili nie było dobrej decyzji. Coś podpowiadało mu, że Keiko sobie poradzi.
- Chodźmy to sprawdzić - powiedział w stronę Gluta.

- Jasne. - przytaknęła Micha i ruszyła za facetem.

Korzystając z zamieszania, Salvador nachylił się do Szept, tak blisko, że prawie dotknął ustami jej ucha.
- Mamy inny problem. Doktor uciekła. I ktoś jej pomógł. Trzeba ją znaleźć, nim dzieciaki na nią trafią. Chodź ze mną.

Amna obejrzała się na Nikolaja, przysunęła się niemal stykając się z nim ciałem.
- A co z Keiko… - Jej szept był cichy, miała nadzieję, że przy tym zamieszaniu usłyszy ją tylko chłopak. - A co jeśli to nie Robin? Zostawiamy ich tutaj?

Szept była przekonana, że udanie się sprawdzić co to za ‘jeden z nich’ jest również dobrą opcją. Natomiast w momencie kiedy Salvador poinformował ją o tym jakże problematycznym szczególiku, czarnowłosa wyprostowała się i zwróciła głowę w jego stronę, tak że gdyby nie maska to by się zetknęli nosami
- Żartujesz sobie? - zapytała szeptem Szept, ale widząc jego minę tylko zmrużyła oczy. No to syf… Należałoby o tym wspomnieć Marco, ale był teraz zajęty. Szept zaraz zastanowiła się, po czym skinęła głową na Michę
- To powiedz jej, żeby zajęła się tymi tu. Trzeba będzie skoczyć i ogarnąć kto mógł co widzieć. - odpowiedziała Salvadorowi i podparła biodra rękami. A już miało być tak kolorowo. Mieli świętować i cieszyć się Lekarstwem. Szept prawie uwierzyła, że może być spokojnie, ale jednak te minimalne procenty na porażkę pozostały i okazywały się być powoli tym bardziej prawdopodobnym scenariuszem. Czekała aż mężczyzna zadziała, w końcu nie byłoby za dobrze, gdyby to ona się głośno odezwała, nawet jeśli tylko w informacji, że ‘wychodzą’.
 
Aiko jest offline  
Stary 24-12-2016, 10:40   #57
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Nikolai puścił dłoń Amny, tylko po to, żeby objąć ją swoim ramieniem. Tak wiele czasu minęło odkąd się poznali w Novum. Od momentu, gdy był nieśmiałym dzieciakiem, a jego największym zmartwieniem było masło orzechowe do kanapek. Teraz to on miał być tym odpowiedzialnym. Keiko miała potężną moc. Nie dalej niż poprzedniego wieczora powaliła Nikolaia jedną myślą. Dziś jedną myślą doprowadziła mężczyznę, który przedstawił się jako Salvador do posikania się w spodnie. Przycisnął Amnę mocno do siebie. Na tyle mocno, że przez moment miał problem z wykonywaniem kolejnych kroków. Zastanawiał się, czy Micha będzie zazdrosna. Jeszcze nigdy nikt nie był o niego zazdrosny.
- Musimy znaleźć kogokolwiek z Novum. Kogokolwiek z dorosłych.
Szeptał na tyle cicho, że musiał się przysunąć. Czuła jego oddech na swoim uchu.

- Nie wiem skąd oni mają moce, ale wydaje mi się, że z jakiegoś powodu chcą wykorzystać nasze. Boję się, że mogli zabić Daio i Alreunę.
Amna na sekundkę zesztywniała, ale szybko zreflektowała się i jej ciało się rozluźniło. Gdy Nikolaj przycisnął ją do siebie, objęła go delikatnie. Fascynowało ją jak Miasto Feniksa oddziaływało na psioników. Stanęła na palcach przesuwając jedną rękę na szyi chłopaka.
- Też chciałabym znaleźć jak najwięcej osób. - Odsunęła się patrząc mu w oczy. Miała być ostrożna.. uważać na nich. - Tylko zauważ, że tu już też jesteś “dorosły”.
Chwilę patrzyła na niego. Jeśli czegoś chce, to powinna to wziąć, tak? Przyciągnęła twarz chłopaka do siebie i pocałowała go mocno.
Nikolaiowi na moment odebrało oddech. Nie spodziewał się tego. Chciał. Bardzo chciał. Ale nie spodziewał. W powietrzu rozniósł się dźwięk cięcia, gdy topór wbił się w ziemię. Nadal trzymał dłoń na stylisku, jednak wyraźnie rozluźnił chwyt. Teraz jakby nagle nic się nie liczyło. Zapomniał o Misze. O Keiko. W zasadzie musiał przyznać sam przed sobą, że myślał o Amnie od ich pierwszego spotkania, wtedy z Peterem. Fakt, że teraz Peter też leżał gdzieś rozerwany na pół przez zombie też jakoś nie liczył się w tym momencie. Gdy przyciskał dziewczynę do siebie poczuł narastające podniecenie. Ona za to była tak blisko, że musiała poczuć jak chłopak robi się coraz twardszy. Rosjanin nie czekał długo. Zaczął oddawać pocałunki. Mocno. Tak jak jeszcze chwilę temu całowała go Micha.
Amna czuła jak zaczyna jej brakować tchu, ale nie chciała przerywać. Czuła, że pocałunek Nikolaja, jego twardość napierająca na jej brzuch, włączają jej myślenie. Ten dzień był dziwny. Cały czas tylko wszyscy mówią o seksie, o śmierci… Wsunęła dłoń pod jego koszulkę, znajdując oparcie na umięśnionych plecach. Drugą dłoń wsunęła w jego włosy i zacisnęła ją w pięść.
Na chwilę pojawiła się w jej głowie myśl, że toż nie są tu sami. Jednak teraz liczyło się tylko to, że chce więcej.
W uszach Michy trzeszczał dźwięk gruchotania… jej własnych zaciskających się piesci. Włoski zjeżyły jej się na karku z wściekłości. Zerknęła na stojącą jak zwykle cicho Szept.
- Noi ci co się już odzywasz, komentujesz, nic nie mów! nic! przestań ciągle gadać! - z nerwów podrapała się po karku. - Salvi rzucaj po prochu, rozruszajmy tą dzielnicę!
Nikolai w końcu wypuścił topór z ręki. Obydwie jego dłonie powędrowały na pośladki brunetki. Ścisnął je mocno, bo wydawało mu się, że tak trzeba. Oderwał się od ust Amny, żeby obdarzyć ją uśmiechem, po czym pochylił się i zaczął całować jej szyję tuż przy uchu. Delektował się jej zapachem.
Gdzieś z tyłu głowy zamajaczył mu głos Michy. W końcu oderwał się od dziewczyny. Spojrzał jej głęboko w oczy. Czuł jak szybko serce mu bije. Ale nie było to miejsce, w którym powinni ciągnąć tę zabawę.
- Chodźmy znaleźć Robina.
Jednak nie ruszył się ani o krok. Nadal trzymał dłonie na jej tyłku.
Amna oparła obie ręce na ramionach chłopaka. Jednym palcem delikatnie gładziła podstawę jego czaszki.
- Jeśli tylko chcesz. - Przysunęła się tak, że jej usta niemal dotknęły jego ucha. - Najchętniej przeniosłabym się do tego pokoju, który przydzielił nam Marco. - Delikatnie pocałowała jego szyję.
Z jakiegoś powodu po tych słowach w spodniach chłopaka zrobiło się jeszcze ciaśniej. Był tym odpowiedzialnym. To on miał się zająć Robinem i Keiko. To było jego obowiązkiem. Ale teraz… gdy ona była tak blisko… to wszystko wydawało się bez znaczenia. Pożądał jej. Chciał ją natychmiast rozebrać. Nie, nie rozebrać… chciał zedrzeć z niej ubranie. I wyswobodzić się z tych cholernie ciasnych spodni.
Potoczył wzrokiem dookoła. Po ich “strażnikach”. Amna miała rację. Trzeba było się zerwać z tego krótkiego łańcucha.
- Możemy wrócić tam, gdzie nocowaliśmy? - rzucił wprost do Szept. W jego oczach płonęło pożądanie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 28-12-2016, 14:57   #58
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Szept oceniła sytuację…
Po pierwsze, był problem z gościem Salvadora. Po drugie, pojawił się jeszcze ktoś od bachorów z Novum przy bramie? Po trzecie… Micha gadała bardziej bez sensu, niż zazwyczaj, a to chyba było spowodowane zazdrością, która po tym akcie ze strony Nikolaia chyba tylko miała się pogłębić.
- Kurwa… - szepnęła Szept. Spojrzała na Michę, po czym na Salvadora i zaraz zmierzyła się z nagrzanym na swoją koleżaneczkę spojrzeniem Nikolaia. Spokojne, szare oczy Szept wyrażały spokój godny hinduskich krów
- Jej pytaj. Chwilę to ona się wami zajmie. - odpowiedziała cicho. Spojrzała na Salvadora i skinęła na niego głową w stronę wyjścia, żeby już stąd wypieprzał. Podeszła do Michy
- Zajmij ich, tylko nie na śmierć. - mruknęła do kobiety, mając nadzieję, że coś tam jeszcze do niej dociera.
Amna gdy tylko NIkolai odwrócił od niej wzrok także przeniosła go na ich “opiekunów”. Nagle jakby odkryła ich na nowo. Jej dłonie kurczowo chwyciły koszulkę chłopaka. Bała się, że zaraz ich rozdzielą. Niecierpiała Salvadora, obawiała się Szept. Jej spojrzenie powędrowało na Michę. Kobieta była dziwna, ale jakoś wśród nich wszystkich nawet dziwnie ciepła.
- Pozwól nam. - Zaskoczyło ją gdy jej własny głos zadrżał. Wiedziała, że to podniecenie. Co się z nią działo.. Po chwili cicho dodała. - Proszę.
- Co proszę? jak proszę? - sfrustrowana Micha nie wytrzymała.
- Ja mam dziękuję bardzo, własną macicę do wypełnienia i wam matkować kurwa nie muszę! a kto mnie wyrucha!? - wrzasnęła.
- A daj mu cipy choćby i tu, sram na to… - zreflektowała się dochodząc do wniosku że to może jednak nie jest najlepszy pomysł.
- Dobra ej, ela ela cofka! wróć, abarotna: wypierdalać mi z widnokręgu na pięterko aż młodemu sfaczeje a ty lafiryndo się zeszczasz ze szczęścia.
Amna spojrzała na Nikolaja… z nadzieją.
- Co ty na to?
Rosjanin ścisnął mocniej rękę Amny i ruszył ciągnąc za sobą dziewczynę.
- Idziemy - zdawało się, że dla chłopaka świat przestał istnieć.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 30-12-2016, 09:58   #59
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Keiko


Marco warknął, pochylając się nad Keiko tak, że dotykał niemal czubkiem nosa jej twarzy. Czuła jego gorący oddech na skórze – oddech, który teraz przyspieszył. Mężczyzna zmarszczył brwi, patrząc na dziewczynę z wściekłością… która jednak po chwili uleciała. Bardzo niechętnie, jakby walcząc ze sobą, wycofał się. Kiedy wstał, rzucił czymś w małą Azjatkę – odruchowo złapała – to był duży, nieco zardzewiały klucz.

- Ożywianie waszej przyjaciółki nie wyszło. Miałą w sobie jakieś zombiacze gówno. Straciłem przy tym jednego z moich najlepszych doradców – Kruka. Wkurwiłem się, a ten wasz znajomy, chyba brat tej dziewczyny, sprowokował mnie. Musiałem go uspokoić. – mówił, zakładając znów na twarz maskę.
- Ale nie zabiłem – dodał szybko, jakby miał być za to pochwalony – Zamknęliśmy go na dole w loszku razem z naszym specjalnym gościem – Daio. To on wam to zrobił teraz – chciał was obudzić tylko po to, żeby używać was jak broni. Daio jest mój, jednak jeśli uznasz, że twój kolega odzyskał zdrowy rozsądek – możesz go wypuścić. Tylko wiedz, że jeśli znów do mnie podskoczy lub zagrozi komuś z moich, nie będę już taki miły. Możesz iść. Na parterze w skrzynce są latarki, weź jakąś, przyda ci się na dole. – mruknął, kierując się do drugiego pomieszczenia w wieży.
- LENA! – wydarł się tak, że słychać go było na pewno w całej świątyni.


Nikolai i Amna


To była ich chwila. Zostali sami tak, jak o tym marzyli. Nieważne, że scenerii daleko było do romantycznej, a żadnego z materacy nie szło nazwać wygodnym. Powstrzymywane instynkty, tęsknoty, pragnienia… to wszystko wybuchło w dwójce młodych, przyciągając ich do siebie niczym powierzchnie magnesów.


Salvador, Micha, Szept

Troje spośród Elity początkowo wspólnie rozdawało piguły pozostałym mieszkańcom miasta, którzy jak muchy rzucili się na świeże gówno. Kiedy udało się ich jako tako opanować, Szept postanowiła iść do Psiej Bramy, by sprawdzić kogo pochwycili strażnicy i czy był to faktycznie ktoś z ekipy młodych. Może tym razem ona znajdzie sobie jakiegoś przystojniaka? Choć patrząc na kiepski humor Michy, mogło jej to nie wyjść na dobre.

Tymczasem miejscowa bimbrowniczka i kucharka, zwinęła do kieszeni dwie dawki lekarstwa z zasobów „imprezowych” Salvadora i ruszyła, by ogarnąć kwestie jedzenia. Właściwie wiele do roboty nie było, bo żarcie samo się upiekło. Trzeba to jednak było jakoś podzielić na porcje i przygotować do wielkiej wyżerki.

Micha akurat była w połowie roboty, gdy przyszli do niej Lena z Ivanem.

- Marco ma dla ciebie specjalne zadanie. – powiedziała kobieta, po czym uśmiechnęła się paskudnie – Powinno ci się spodobać. Dotyczy tych gówniarzy, co poszli się ciupciać. Ivan i ja ogarniemy resztę. Tylko powiedz co trzeba zrobić.

Kiedy Szept i Micha zniknęły, a Eliciarze otrzymali swoje działki, Salvador pomknął w stronę targu, a właściwie jego mrocznego zaplecza. Tutaj kilka kalekich Dzieci Feniksa od razu ożywiło się na widok swojego „proroka” – jedynego z pałacowych, który czasem o nich dbał, w zamian oczekując jedynie lojalności i niekiedy drobnych przysług. Teraz też przyszedł czas, by skorzystać z ich pomocy.

- Znajdźcie moją żonę! Znajdźcie Alreunę! Albo tego, który mi ją zabrał! A najlepiej oboje. Żywych! Żebym mógł ich ukarać... – wysyczał wściekle, wyciągając przed siebie garść prochów. Na myśl o karaniu pani doktor znów mu się zrobiło ciasno w spodniach.


Robin


Dziwna ściana okazała się drzwiami – i to nie byle jakimi. To była ogromna połać metalu, umieszczana w potężnych zawiasach. Gdzieś na wysokości oczu umieszczone było też niewielkie okienko, przez które był w stanie dostrzec niewielkie pomieszczenie. Ponieważ jednak wciąż panowała ciemność, chłopak nie potrafił ocenić co tam jest… aż do teraz!

Zmrużył oczy, gdy z naprzeciwka rozlał się ostry strumień światła. Mrugając nerwowo, by jak najszybciej oswoić wzrok, Robin zobaczył, że pomieszczenie poprzedzające jego więzienie to tak naprawdę niewielka piwnica z kilkoma workami i beczkami, a naprzeciwko drzwi, za którymi się znajdował są schody do góry. To właśnie z ich strony sączyło się światło. Było słychać też czyjeś kroki. Ktoś schodził na dół!


Liam i Szept


- Co to, do chuja pana, jest?
- Trzymaj go jakoś!
- Ale jak?!
- Ja pierdolę, nie dajcie mu uciec!


Szept przyspieszyła kroku słysząc głosy strażników z bramy. Jej oczom ukazał się dość niezwykły widok. Na środku placu leżała pusta siatka, tymczasem piątka strażników zaganiała między sobą coś, co wyglądało jak kupka skondensowanego cienia – taka czarna chmura wielkości człowieka. Przy czym ta chmura ewidentnie była żywa i próbowała umknąć pomiędzy ludźmi.

- Nie dajcie mu niczego dotknąć, bo wtedy wam zniknie!
- Kurwa, ale jak złapać coś, co za chwilę przejdzie ci przez ręce?
- Spróbujcie to zastrzelić!
- Nie można, czekamy na rozkazy. Kurrrwasz, uważaj, zwiewa ci!
- Mam go, mam go!


Faktycznie, to musiał być dzieciak z Novum – żaden z Feniksów nie posiadał takiej mocy. Szept powinna się chyba włączyć.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 01-01-2017, 18:31   #60
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Micha w pracy

Micha zadała ostatni cios tasakiem w pieczone po czym otarła ramieniem włosy z twarzy.
- Dobra, dużo pracy nie ma, trzeba tylko dwadzieścia osiem szczurów ze skóry obrać, no w sumie nie całej tylko tam gdzie włosów dużo, bo włosy, strasznie w zęby wchodzą. No i aa, nie trawią się, zrobi się komuś kulka z włosów, zatka żołądek i chuj! rozumiecie? no dobrze. Są jeszcze cztery psy i cztery koty, tu futra jest trochę więcej. Jest jeszcze osiem takich, co sama nie jestem pewna co to dokładnie jest, no ale mięso jest mięso.
Acha, gdzieś tu się kręci Yoda -
Micha zaznaczyła mając na myśli swojego psa - Jedną głowę ma zdechłą od szczeniaka ale drugą potrafi kurwa ugryźć. Dobra, ja zagęszczam ruchy, nara.

***

Micha była naprawde w podłym nastroju kiedy przechodziła przez pomieszczenia jakie zajmował inwentarz Marco. Wszystko się jebało: idąc w stronę wieży, widziała muchę latającą z drugą muchą przylepioną do jej dupy, podobnie zabawiały się robaki na ziemi, para psów za rogiem, nawet Glut… Micha wyraźnie widziała jak mu się ulewa z ryja kiedy uwija się zapinając jakąś inwalidkę. Micha pomachała małemu zażygańcowi. Cóż może przynajmniej Glut właśnie teraz o niej myślał.
Micha wdrapała się po schodach i zatrzymała przed drzwiami za którymi Marco dawał czadu.
- Halo? Szefie to ja, Micha - kobieta wsunęła twarz w futrynę.
Jęki dwóch kobiet, które dobiegły jej uszu nie były niczym niezwykłym w haremie Głosu Feniksa. Nietypowe wydawało się jednak to, że podczas gdy dwie niewolnice zabawiały się ze sobą, Marco nie brał w tym udziału. Zazwyczaj, nawet gdy chciał sobie popatrzeć, jakaś dziunia majstrowała przy jego rozporku. Tym razem mężczyzna siedział sam, paląc skręta i spoglądając na złączone pasmami rozkoszy i bólu niewolnice.
Zaciągnął się, a potem wypuścił dym z płuc, formując z niego kółka. Zapachniało Lekarstwem. Marco uniósł dłoń,w której trzymał skręta, w stronę Michy, najwyraźniej dając znać, że może się poczęstować.
- Siadaj. - powiedział, nawet nie podnosząc głowy.
Micha w duchu dziękowała Marcowi że odpuścił jej stresującej sytuacji. Na jej twarzy natychmiast pojawił się banan i szybko zmniejszyła dystans dzielący ją do wyciągniętej ręki kapłana. Usiadła skrzyżnie i pociągnęła skręta tak jak na prawdziwe Dziecko Feniksa przystało: mocno, pazernie i nie oszczędzając płuc.
- Jest robota, a ja nie mam na nią teraz czasu. - powiedział mężczyzno odbierając skręta i robiąc przerwę, by się nim zaciągnąć, po czym kontynuował, wydychając dym - Lena powiedziała, że to ci się może spodobać... z powodów osobistych. Chodzi o tę czarnowłosą gówniarę. Nim Kruk padł, zdążył ją prześwietlić. Ta mała od początku robiła nas w chuja. Prawdopodobnie nie ma żadnych mocy. - znów podał skręta, który nie miał już długości połowy palca, kucharce. Mruknął pod nosem, gdy jedna niewolnica ostatecznie wygrała zapasy, sprowadzając drugą do parteru i rozpychając jej zadek dłonią w geście triumfu. Pokonana dziewczyna zawyła boleśnie.
- Ok...u...a! - wydukała w zdumieniu Micha wciaż ksztusząc się dymem którego wachowo przydusiła w ustach dobre parę chwil. Przed Michą, zapewne za sprawą rzeczonego dymu, otworzyły się w głowie nowe możliwości.
- No to jak Szefie? - Micha przycupnęła przy kapłanie opierając dłonie o kostki. - wystawić ją i co? dostanie kartę stałego pobytu tutaj? - rozejrzała się po pomieszczeniu - czy może… - Misce w rozjaśnionym dymem umyśle zaświtała myśl: - może jej dać pigułę i zobaczyć co będzie… - wzruszyła ramionami kobieta. Co mogło się stać? w najgorszym przypadku skośna po prostu zdechnie.
- Zostawiam to twojej inwencji. - odparł spokojnie - Choć mam pewną sugestię. Potrzebujemy tych uzdolnionych gówniarzy, jeśli chcemy wyruszyć na Eden. A teraz musimy, skoro nasze zapasy chuj trafił. Dlatego możesz panienki użyć jako karty przetargowej względem tego oziębłego kolesia. Swoją drugą, straszny fagas. No ale czego spodziewać się po dziewicy? Jeszcze nie potrafi ocenić, co się liczy. - czyżby Marco próbował ją pocieszyć? Mężczyzna znów zapatrzył się na kłębiące ciała niewolnic.
- Dzięki Szefie… - Micha nerwowo podrapała się po karku. W sumie po tym miłych słowach najchętniej objęłaby kapłana ale… chuj wie co by mu strzeliło do głowy. Micha nie pogardziłaby dobrym ruchaniem ale, przecież Marco równie dobrze mógł rozerwać ją na mięsne wstążki i przyozdobić nią pokój. Kapłanowi nie należało się za bardzo narzucać - jeśli ceniło się życie własne, a to akurat było Misce wielce cenne, jak się nad tym zastanowić, to najcenniejsze.
- wiesz Szefie… ja tu zawsze jestem.
- Mhm. - odpowiedział jakby myślami był gdzieś indziej - Po prostu to załatw. Masz wolną rękę.
“Co za kurwa dzień...” - pomyślała.
- Dobra szefie, to ja lecę sprawy załatwiać. - to powiedziawszy zabrała się do wyjścia.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172