Gdy zbliżyli się do zabudowań, dźwięki i głosy stały się wyraźniejsze. - A bodajby ci ta marnawa kuśka do resztek zgniła!!! Ty łachudro, ty krowi placku, TY GÓWNIA... NIE DOTYKAJ MNIE!!! - Ale Juleczko, przecie ja nie wiem, o co... - odpowiedział, a właściwie odpisnął męski głos. Wymiana zdań najwyraźniej miała miejsce w głównej izbie gospodarstwa. - MYŚLISZ, ŻE NIE WIEM!!! MYŚLISZ, ŻE NIE WIDZĘ! A MASZ, PSI SYNU, KMIOCIE KAPRAWY!!! - znowu rozległ się łomot. - POZNAŁAM SIĘ JUŻ JAK SE TĘ NOWĄ MYCKĘ Z KUTUSIKAMI NABYŁEŚ! BY ZA PAŃSKO ROBIĆ I PO OBEJŚCIACH SIĘ CAŁYMI DNIAMI WŁÓCZYĆ!!! - to wydawało się prawie niemożliwe, ale tubalny ryk kobiety stawał się coraz głośniejszy, dało się w nim wychwycić już nawet rzężenie dobywające się z głębi jej wstrząsanych wściekłością płuc. - Ale Juleńko, przecie ja ino...
Przerwał mu dźwięk rozbijanej ceramiki. Rozbrzmiał też bolesny jęk. - GERDRUD MI POWIEDZIAŁA! MŁODZIUTKIEJ SIKORKI CI SIĘ ZACHCIAŁO, CO STARY CAPIE? TAK MNIE NA POŚMIEWISKO CAŁEJ WSI WYSTAWIĆ, JA CI ZARAZ...!!!
- O nie... Julka, Juleczka... schowaj no ten nóż, nie żartuj!!! - pisnął. |