Syn Rogara jako, że szedł z przodu czuł, że powinien zając się również rozmową. Odchylił ręce na bok pokazując że nie ma broni w dłoniach i ma pokojowe nastawienie.
Zatrzymał się w pewnej odległości i udawał zastanowienie:
- Hmm... Nie ma Rudela? Cholera i co teraz zrobimy? - zapytał kompanów, by po chwili dalej kontynuować rozmowę:
- A jest przynajmniej ten jak mu tam? - zapytał szlachcica, pstrykając palcami jakby próbował sobie coś przypomnieć
- Wiesz, który... ten kozi syn... jakim imieniem go tam matka pokarała....Dieter? Nie.... Aaaaa już wiesz wiem Dirk! - klepnął się w czoło Norin. Mając nadzieje, że kompani podepną się pod jego nędzną grę aktorską i coś od siebie dorzucą by uwiarygodnić historyjkę.
- No to jest tutaj ten jebaka Dirk? Czy znowu gdzieś czyjąś pannę obraca?!- zaśmiał się rubasznie czeladnik run.
Korzystając z chwili roztargnienia Norin podchodził co raz to bliżej mając nadzieję że skutecznie odwrócił uwagę strażników.