Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2016, 11:32   #170
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Yarla podekscytowała się ogromnie widząc umarlaków. Nie miała pojęcia jak je dzielić, czy nazywać. Wiedziała natomiast, że powolni i bezmyślni stanowią świetny rodzaj treningu, a tego nigdy za wiele. Ognistowłosa spojrzała na drugą krasnoludkę i posłała jej pytające spojrzenie, jakby oczekując, że Turmalina sama zaproponuje potyczkę.
Kapłanka pobladła na swoim mahoniowym licu gdy zobaczyła tuzin chodzącej zgnilizny, wyłażącej z ruin. Nie dlatego, że bała się nieumarłych… no może troszeczkę, wszak rany przez nich zadane potrafią być potwornie bolesne i trujące… a teraz nie miała na sobie zbroi, która mogłaby ją uchronić przed częścią obrażeń.
Pilnując się by być lekko z tyłu, ale nie za plecami któregoś z towarzyszy, sięgnęła jedną ręką po tarczę, a drugą po święty symbol na piersi, modląc się do świetlistej Selune o łaskę i wsparcie.
Na słowa Turmaliny, Joris również przygotował łuk. I dobrze. Bo zaraz jako na ogłoszony przez krasnoludkę podkurek w ruin wylazła banda zwyczajnych, śmierdzących umarlaków.
- Nie najlepiej świadczą o rodzaju magii jaką para się ten mag... - zauważył i wypuścił strzałę celując do takiego, w którego nawet pudło dawało sporą szansę trafienia w inne trupy. Szły dość gęsto, więc faktycznie trafił w tego obok, choć bez imponującego rezultatu. - [i]Są powolne! Na dystans je weźmy!

- Pomiocie zła i wszelkiego rozkładu, rozkazuje ci cofnąć się albo ukarzę was w imieniu księżyca! - Torikha krzyknęła głośno i pewno, unosząc tarczę z wygrawerowanym znakiem swej bogini, oraz mocniej ściskając medalion, momentalnie wprawiając sześć nieumarłych w trwożliwe drżenie i ucieczkę.
- Tak jest! rozstrzelajmy je! Kto ustrzeli najwięcej, pije za darmo, jak wrócimy! Do kapłanki sztywniaki nie podejdą, ale będzie zabawa! - Turmalina krzyknęła entuzjastycznie, odbiegła kawałek i z wizgiem wysłała żelazną kulkę prosto w najbliższego truposza; ta ze chrzęstem wbiła się w kość.
- Trafienie! - podsumowała radośnie krasnoludka, jakby wygrała pluszaka na odpustowym jarmarku, po czym energicznie zrepetowała arbalet. Rozochocona Yarla przycelowała dobrze i jeden z zombiaków padł z bełtem idealnie pośrodku czaszki.
-Ha! Widzieli? Tak się wali w łeb!- skomentowała swój strzał z kuszy.
Nieodpędzona piątka zombiaków niewzruszenie maszerowała na drużynę, wydając nieokreślone porykiwania. Jeden z odpędzonych zaś zaplątał się w sznury namiotu, co wreszcie wywołało w środku jakąś reakcję. Barwne poły tkaniny odchyliły się i z wnętrza wytchnął osobnik w czerwonej szacie z wytatuowaną łysą czaszką i z irytacją wymalowaną na wychudzonym licu.


- Co tu się wyrabia? - warknął ze złością, wbijając oskarżycielskie spojrzenie w broniącą się przed zombie drużynę.
Z arytmetyki Joris nigdy nie był specjalnie dobry. Dodać dwa do dwóch jednak umiał. A z wyniku jasno wychodziło, że właśnie demolowali mienie jakiegoś drażliwego i możliwe, że szalonego czarodzieja. Z czego z kolei wynikało, że groziło im znacznie większe niebezpieczeństwo niż banda umarlaków.
- Ymmmm… mógłby pan uspokoić swoich… podopiecznych? - Myśliwemu nadal nie mieściło się w głowie jak można było władać nieumarłymi jednocześnie używając swojskich słów jak “Co tu się wyrabia?” zamiast typowego dla bajek “Ten grobowiec będzie waszym grobowcem!”. Może powinien wyciągnąć szersze wnioski z poczynań Ani w kryjówce Czerwonych? - Przyszliśmy z Phandalin. Chcieliśmy tylko porozmawiać.
Wycofał się do Torikhi, do której nieumarli nie chcieli się zbliżać. Łuk jednak nadal trzymał na podorędziu.
Półelfka zgłupiała, jak to zresztą miała w zwyczaju, opuściła na chwilę tarczę, ale po chwili się zreflektowała i dalej stała niczym latarnia morska błyskając świętym symbolem na truposze. Skoro już Joris przeszedł do gadania, na razie milczała, patrząc skonfundowanym wzrokiem po zgromadzonych tego dziwnego spotkania.

Czarodziej machnął niedbale ręką i zombie - przynajmniej te, które nie były pod wpływem Tori - stanęły jak wryte. Mag przez chwilę patrzył na chaotycznie plątające się po okolicy truposze, po czym wydął wargi.
- Liczę na to, że im przejdzie - wysyczał niechętnie, zadrżał i mocniej owinął się płaszczem. - Phandalin. Tak. Coś słyszałem. No dobra. Idźcie śmierdzieć gdzie indziej!
Joris już miał się obrazić, ale okazało się, że ostatnie zdanie skierowane było do zombie, które posłusznie stanęły od zawietrznej.
- To słucham. W czym rzecz? - zapytał czarodziej. Yarla nie mogła nie zauważyć, że nieumarli co prawda cofnęli się, ale nadal stali w pozycji, która umożliwiała im ochronę namiotu i jego rezydenta.
- Chodzi o… - myśliwy zawahał się. Kamień spadł mu z serca gdy łysy mag się trochę uspokoił - O dwóch czarodziejów, których poszukujemy. O Czarnego Pająka. I Iarno Albreka ukrywającego się pod przezwiskiem Glasstaff. Może słyszał pan o nich? Albo ich miejscu ukrycia?
- Magów!
- prychnął czarodziej. - Byle magów jest jak mrówków, umie taki wyczarować światło czy magiczny pocisk i od razu myśli, że pozjadał wszystkie rozumy. Nie, nie znam - dokończył konkretniej. - Ale o takim szklanym artefakcie w formie laski słyszałem. Ma w sobie zaklęte czary ochronne. Przydatna rzecz w walce. Hm… To znaczy, że ten wasz magus wcale nie jest taki byle jaki, skoro go stać na Kostur Obrony, ciekawe, ciekawe… - zamyślił się nekromanta, nagle zainteresowany tematem.
-Spytaj o druida, spytaj o druida…- podszeptywała Yarla.
- Aaaa dobrze się pan czuje? - wtrąciła się kapłanka, przyglądając się czarodziejowi z miną zmartwionej i otępiałej kumoszki. -[i] Przeziębienie?

- Zimno na tej cholernej Północy - burknął mag i westchnął. - Dobra, chodźcie do środka bo tu uświerknę. Tylko bez sztuczek! - fuknął, wyraźnie dając do zrozumienia, że drużyna ma schować broń i zniknął we wnętrzu namiotu.
-Idziemy?- spytała ruda krasnoludzica? -Może będzie co wiedział o goblinach, albo orkach?- spytała towarzyszy. Joris kiwnął głową.
Torikha opuściła tarczę, rozejrzała się po okolicy, popatrzyła na zombie stojące przy namiocie oraz na te, które ciągle starały się odejść jak najdalej od niej, choć ich tempo było zatrważające.
- Zaprosił nas… - mruknęła w odpowiedzi wojowniczce, co chyba miało oznaczać “tak idziemy”. Na jej ziemiach zaproszenie do czyjegoś domu oznaczało zawieszenie broni i to dosłownie, więc przez myśl jej nie przeszło, że mogła to być pułapka lub co innego.
Kobieta zaczepiła tarcze na plecach i poprawiła pstrokatą kamizelkę z owczej wełny, po czym ruszyła pół krokiem i w sumie bokiem, do wejścia namiotu, a twarzą zwróconą do nieumarłych.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline