Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-12-2016, 11:42   #161
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Po krótkiej naradzie, między dwoma mężczyznami, Torikha zajęła się swoimi sprawami, co by być gotowa ze wszystkim przed pogrzebem Piąchy, do którego również musiała się przygotować, bo wszak to ona miała go odprawiać.

Na początek wybrała się więc do składu Barthena, by podpytać o interesujące ją przybory. Sprzedawca dobrze znał potrzeby kapłanki i zawsze trzymał pod ladą kilka zestawów z medykamentami, do wyboru do koloru. Melune po dłuższej chwili podziwiania towarów zakupiła wszystko czego potrzebowała, rada z tego, że w końcu było ją na cokolwiek stać (i nie była to wina zniżki, jaką dostała drużyna z racji bohaterskich wyczynów).

Następnie półelfka udała się do kowala z prośbą naprawienia jej łuskowej zbroi. Na nową nie miała pieniędzy… a i tak nie odczuwała potrzeby w przyozdabianie się w nowe piórka. Wolała za to zasilić kieszeń tutejszego rzemieślnika, miast ładować złoto w sprzedawców.
Kowal przywitał Torikhę uśmiechem i podaniem, wcześniej wytartej w fartuch, dłoni. Po odbyciu krótkiej wymiany zdań na temat wspaniałej bitwy z Czerwonymi Płaszczami, tragicznej śmierci Narsa oraz dalekosiężnymi planami na przyszłość. Selunitka poprosiła o zajęcie się jej zbroją… Kowal zapewnił, że na jutrzejszą wyprawę będzie gotowa, cała i jak nowa.

***

Pogrzeb półorczycy miał odbyć się wieczorem. Tymczasem teraz… było dopiero południe, może nawet przed?
Kapłanka postanowiła uprać koc, który wzięła ze składu, a był po jednym ze stacjonujących w jaskini Czerwonym. Załatała też starannie tunikę, która została przecięta podczas walki. Pozostało więc tylko zbieranie drewna na stos… i czekanie na koniec dnia…
Szpiczastoucha siedziała przed domem Garaeli i patrzyła na powoli sunące po niebie słońce.
Siedziała…
Siedziała…
I siedziała…
Aż w końcu dotarło do niej, że to co robi jest bez sensu… CAŁY DZIEŃ pójdzie na zmarnowanie, CAŁY JEDEN DZIEŃ. Gundren gdzieś leży w lochach, torturowany przez gobliny, głodzony i osamotniony… a ci rozbijają się po wsi, płynąc na fali tymczasowego uniesienia po zwycięskiej walce.

- Siostro Garaele… wychodzę… to znaczy…. - mieszaniec popatrzyła na swoje stopy, stojące w progu domu. - Już wyszłam… ale znaczy się, idę „ich” poszukać… postaram się dojść do Studni Starej Sowy i wrócić na pogrzeb Piąchy… czas nagli… nie umiem tak… - nie kończąc zdania, nie żegnając się, chwyciła za przygotowany plecak, który stał pod wejściem po czym udała się na poszukiwanie reszty drużyny.
O dziwo… najszybciej znalazła krasnoludzice, które jako jedyne nie rozlazły się po okolicy w poszukiwaniu lepszego jutra.

- Jest sprawa… - Tori zaczęła nawet całkiem dziarsko, ale po chwili się zgarbiła i zgubiła rezon. Kobieta wiła się pod wyczekującymi spojrzeniami, dwóch krępych krasnoludek. To opatuliła się szczelniej kolorową kamizelką, to zajrzała do plecaka, jakby szukając w nim ratunku.
- Może… przejdziecie się ze mną to tego czarodzieja w studni? - wybąkała nieśmiało. - To tylko kilka godzin marszu… a dzień jest dość młody i szkoda by go tak marnować…
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 12-12-2016, 10:48   #162
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Yarla siedziała w gospodzie. Przybory do sporządzania notatek, w które zainwestowała kilka dni temu leżały porozstawiane na jej stoliku, tuż obok kufla z średniej jakości piwem. Krasnoludzica chciała prowadzić swój dziennik, lecz jakoś do tej pory nie mogła się w sobie zebrać. W końcu jednak przygotowała wszystko i wystarczyło już tylko się za to zabrać.
~Jak zacząć? zastanawiała się w duchu. W jej głowie rósł natłok myśli i kobieta choć bardzo chciała być przydatna dla reszty drużyny czuła, że od momentu kłótni z Jorisem jest ciągle nieobecna i zamyślona. Nie. To nie była kwestia kłótni z Jorisem. To był widok zamordowanego dziecka, do czego ona sama, osobiście się przyłożyła. Nie. Nie przyłożyła się. Była tego sprawczynią.
"Czy to możliwe, by krasnolud, niezłomny i niepokonany uginał się pod ciężarem wyrzutów sumienia?" napisała paskudnym pismem.

Yarla uniosła wzrok na okno, wyglądając za nie bez większego celu. Tak na prawdę śmierć dziecka nie była jej obojętna, mimo tego co w życiu widziała i przeżyła. Nie była taką zimną suką, na jaką pozowała. Była oszpeconym, krasnoludzkim bękartem bez nazwiska, bez honoru, bez rodziny i bez zasad. Yarla odłożyła obok pożółkłej kartki pergaminu pióro i zacisnęła dłoń w pięść.
-Szlag by to trafił...- burknęła pod nosem, po czym prędko spakowała wszystkie swoje rzeczy do plecaka, wstała od stołu, dopiła na raz resztę piwa i opuściła szynk kierując kroki w kierunku domostwa kobiet, które to tak bardzo jej nienawidziły. Yarli odwagi nigdy nie brakowało. Pewnym krokiem podeszła pod drzwi do domu Dendrarów, uniosła rękę by zapukać w drzwi i zatrzymała się jak rażona jakimś transmutacyjnym zaklęciem. Coś w jej środku walczyło. Powinna przeprosić? Czy też nie?

Ognistowłosa stała kilka chwil walcząc z samą sobą po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła szybkim krokiem w kierunku, z którego przyszła. Niedługo później spotkała Turmalinę nieopodal gospody. Na jej pytający wyraz twarzy odpowiedziała tylko machnięciem ręki -Nie ważne.- dodała po chwili. Nie minęła minuta, jak oczom krasnoludzic ukazała się Torikha pytając o towarzyszenie jej w podróży. Yarla spojrzała na rasową kuzynkę i wzruszyła ramionami -Jasne. Pójdziemy.- odrzekła bez owijania w bawełnę. Jak się domyślała Turmi również nie miała konkretnych planów, a nawet jeśli miała to Yarla mogła udać się samotnie z Selunitką w drogę.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 12-12-2016, 13:49   #163
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- I co znowu jeszcze? - Turmalina wywróciła oczami - Dobrze, niech tak będzie. Pójdę. Ale tylko po to, aby zobaczyć czy pomoże. Potem idziemy po Gundrena, za długo siedzi w zielonych łapskach. I wy obie poprzecie mnie w tym, byśmy przekonali do tego resztę. Umowa stoi?
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 12-12-2016, 14:03   #164
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
„A myślisz, że po cholerę chcę iść nie wiadomo gdzie, do nie wiadomo kogo? Na wycieczkę krajoznawczą?” Półelfka zmarszczyła brwi, gryząc się w język. Nie lubiła obu krasnoludzić. Nie popisały się… tak samo zresztą jak i ona, ale przynajmniej kapłanka okazała jakąkolwiek skruchę, czego nie mogła powiedzieć o nich.
A już zwłaszcza o Turmalinie… księżniczce von dupenstein.

- O ile dobrze pamiętam, to jutro wybieramy się do Thundertree by odnaleźć druida, który może posiadać informacje na temat miejsca przetrzymywania Pana Gundrena… - mruknęła półelfka, poprawiając ramiona plecaka. - Pomyślałam, że nie ma co marnować czasu i możemy przejść się dzisiaj do miejsca, które jest bliżej miasta… - po cholerę się ona tłumaczyła, tej cholernej cycatej wiedźmie?! Kobieta westchnęła ciężko.
- Chodźmy więc… - dodała spolegliwie. - Musimy zdążyć na pogrzeb Piąchy
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 13-12-2016, 21:00   #165
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Rozdział drugi. Phandalin.

O mieczach Joris przypomniał sobie dopiero po chwili, sumując w głowie jednoczesny widok dysputujących o czymś Barthena i Harbina. Uświadomiwszy zaś sobie drobne zamieszanie jakie wywołał, palnął się w czoło i uśmiechnął przepraszająco.
- No tak. Zupełnie o tym zapomniałem. Wybaczcie panowie. Próbujemy na raz kilka srok za ogon złapać i stąd niedogadanie. Zaraz jednak wszystko się wyjaśni.
No właśnie. Wyjaśni. Tylko jak? Nic, a nic nie chciało mu się wracać do kompanii by raz jeszcze rozgrzebywać los tego całego uzbrojenia. A i kompania poza Mardukiem jakoś sama z siebie wiele nie rzekła gdy była ku temu okazja.
Podrapał się po czuprynie.
- Uzgodniliśmy wspólnie, że… - tu głos mu się zawiesił. Bynajmniej nie dlatego, że chciał trzymać rozmówców w niepewności, a zwyczajnie dlatego, że nie do końca był pewien, czy postawić na drużynową lojalność, czy dobro phandalińczyków - … broń oddajemy. Niech tu ludziska mają się czym bronić, jakby do czego złego przyszło.
Uśmiechnął się rad ze swojej decyzji. A niech ten Marduk spróbuje psy na nim wieszać. Na biednego nie trafiło. Barthen z aprobatą pokiwał głową.
- Ale pod warunkiem - zaznaczył Joris, nadając wypowiedzi ton jakim zwykł do niego ojciec mówić. - Pierwszym, że już na waszej głowie panie burmistrzu, by tej broni ludzie sami nie posprzedawali, a odwrotnie się z nią zaznajomili. Pan Hallwinter napewno nie odmówi pomocy w szkoleniu. Drugim, że trzeba by panu Hallwinterowi jakieś ludzkie warunki zapewnić, a nie ciasną izdebkę w karczmie za którą płacić musi ze swojej kiesy. Możeby w domu pani Mirny Dendrarowej, wdowy znaczy? Ale to już pan musiałby z nią gadać panie burmistrzu i jej jaki grosz za ugoszczenie zaproponować. Zgoda?
- Jużem z Hallwinterem gadał i jest bardziej niż chętny. Wdowie na łeb zwalac go nie będę, ale możebym go kapitanem straży mianował za wikt i opierunek w gospodzie… - zadumał się Wester, kalkulując w głowie i na głos. - Ale by trza jakichś chętnych, no i podateczek niewielki na utrzymanie ich choc w gotowości, żeby po okolicy się nie rozleźli… Trza kuć żelazo póki gorące, nim entuzjazm w ludziach opadnie! Mówiliście, że macie zainteresowanych, prawdaż? To weźcie zbierzcie gromadę i do gospody ich, niech szczegóły ustalą. Choć sam miecz i łuk to już niezła wypłata na początek - burmistrz uśmiechnął się chytrze.
Myśliwy nie skrzywił się tylko dlatego, że słowo “podatek” było mu całkowicie obce i abstrakcyjne. Równie dobrze Turmalina mogła go swobodnie zwać polimorficzną odmianą siarczku żelaza zwanego gdzie niegdzie złotem głupców i tak samo wiele mu to mówiło. Na wzmiankę jednak o gotowych ludziach pokiwał tylko pośpiesznie głową, bo oczywiście z nikim nie rozmawiał. No może poza oględną wymianą zdań z Barthenem, na którego w tej kwestii zamierzał się w pełni zdać i na którego znacząco teraz spojrzał.
- Tak, tak. Zrobi się. Ale z wdową to jeszcze przemyślcie. Kobiecina za co żyć na razie nie ma. A tak mogłaby pogosposić...
- To już niech się sami ugadają. - uciął burmistrz. Najwyraźniej los wdowy niewiele go obchodził. Cieżko było z tym dyskutować. Po wymianie kilku kolejnych zdań Joris pożegnał się i wyszedł, trafiając w sam raz na Torikhę, która zwerbowała go do nowej wyprawy.

Spacerująca po Phandalin parka wymówiła się natomiast przygotowaniami do pogrzebu Piąchy i poszukiwaniami niedobitków Czerwonych, którzy mieli przebywać w Śpiącym Gigancie. Półelfka nie żałowała, że Marduk i Anna im nie towarzyszą, choć w większej grupie na pewno byłoby bezpieczniej. Garaele ostrzegła ją, że droga do Studni Starej Sowy jest prosta, lecz niebezpieczna; wiedzie wzdłuż triboarskiego szlaku, po którym grasowały zarówno gobliny, jak i orki ze wzgórza zwanego Szczytem Wywerny - te same, za które burmistrz wyznaczył nagrodę. We czwórkę nie mieli jednak szans by się z nimi zmierzyć, toteż Joris starał się prowadzić grupkę kobiet nieco bokiem, omijając wydeptane przez zielonoskórych ścieżki. Prócz krótkiego starcia z jakimś samotnym ghulem udało im się uniknąć niebezpieczeństw czyhających na szlaku.

Myśliwy narzucił forsowne tempo marszu; w końcu mieli wrócić przed zmrokiem. Wczesnym popołudniem dotarli do ruin wieży strażniczej, zbudowanej na niewielkim wzgórzu przez dawno już zapomnianych władców. Budowla zawaliła się dawno temu; jedynie skorupa parteru wydawała się warta eksploracji. Może były też tam jakieś podziemia; póki co jednak z ruin bił silny odór trupa.

[media]http://2.bp.blogspot.com/-yObSkf_ZVqE/TneOnLhOmJI/AAAAAAAAAXI/iaaYkvr3mMM/s1600/cr4.jpg[/media]

Interesujący był natomiast duży, kolorowy namiot stojący między wieżą a dużą kamienną studnią, od której zapewne to miejsce zyskało swą nazwę. Jednak w pobliżu nie było widać żywej duszy.



 
Sayane jest offline  
Stary 14-12-2016, 18:56   #166
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- No i jesteśmy - podsumowała oczywistą oczywistość Turmalina Hammerstorm i pociągnęła nosem, po czym zmarszczyła go z niesmakiem - Ciekawam tylko, czy tu kto żywy pozostał, bo zapach jak na rozkopanym żalniku.
Krasnoludka napięła arbaletę i umieściła żelazną kulkę pod kulochwytem.
- Hej, jest tu kto żywy? - zawołała Turmalina - Nie gryziemy, chyba żeście zbóje. Wtedy nie ręczę za siebie.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 14-12-2016, 21:57   #167
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Ledwie przebrzmiały słowa Turmaliny gdy z ruin wieży wyłoniły się zombie. To one wydzielały ten smród. Jeden, dwa, trzy... Przerażona Torikha naliczyła co najmniej dziesięć truposzy, które zmierzały w ich kierunku.



Nieumarli nie wyglądali na "świeżych", jeśli można to tak określić; z pewnością tkwili w tej formie już jakiś czas. Nie mieli broni, za to z trzewi kilku z nich wystawały czarne lotki strzał; niektórzy też byli nieco uszkodzeni. Poruszali się dość powoli, jednak zdecydowanie zmierzali w kierunku nieproszonych gości.

 
Sayane jest offline  
Stary 15-12-2016, 10:01   #168
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Musiał przyznać, że już na wstępie miał wątpliwości co do tej wycieczki. Z natury niespecjalnie ufał magii i magom. Do tego okolica Phandalin aż kipiała jak się okazało od wszelakich zagrożeń. Wolał przeczekać tu popołudnie i pomóc Mardukowi z drwem na stos. Widząc jednak nieprzejednany wyraz twarzy Torikhi i towarzystwo jakie sobie wzięła na tę wyprawę nawet się w tym temacie nie zająknął. Coś czuł, że kapłanka pójdzie tam choćby i sama, a krasnoludzice też zostawią ją samą jeśli ta zrobi coś wbrew im. I tak we czwórkę poszli. Szukać niebezpiecznego gościa co to we studni żyje.


Na widok wieży, Joris wzdrygnął się. Bajka mu się taka jedna przypomniała. Bo rzec trzeba, że pacholęciem będąc, Joris lubił bajki. Tylko, że te co to im ciotka opowiadała nie zawsze były wesołe. I nie raz mu się w koszmarach śniły. Jedna opowiadała o zbójniku leśnym i gwałtowniku jakich mało. Wiele zła miał na sumieniu. Ale się niecnota wziął i zakochał we wiejskiej dziewczynie o sercu odmiennie jak on, dobrym. I to tak dobrym, że go dziewczyna wzięła i ze złej drogi sprowadziła. Do tego stopnia, że szablę zbójecką na kołku zawiesił i ożenić się z nią zapragnął. Ale podczas weseliska, żołnierze przyszli znienacka i za wcześniejsze występki na sąd zabrali. Za karę zamknięty został. W takiej właśnie jak ta tutaj wypisz wymaluj wieży. Tylko, że tam ani schodów, ani komnat nie było. Jeno ściana. I dół. Gdzie głodem zmożony miał zemrzeć w męczarniach wśród kości poprzedników. Co się jednak nie stało. Tak wielkim kochaniem się ta para złączyła, że choć ciało jego z dnia na dzień coraz bardziej umierało, to on żył. I swoich strażników przeżył. I ponoć po dziś dzień w jakieś opuszczonej wieży jego upiorny zezwłok siedzi i zemrzeć nie może póki do ukochanej nie wróci…
Dreszcz go przeszedł na myśl o dziecięcych strachach, ale zaraz się z niego otrząsnął. Srali muchy, będzie wiosna. Duży chłop, a w bajki wierzy. Ano wierzy. I dlatego gdy niezdecydowany zastanawiał się, czy nie poniuchać trochę w okolicy, czy raczej prosto do wieży iść, Turmalina wzięła sprawy w swoje ręce.

 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 15-12-2016 o 11:19.
Marrrt jest offline  
Stary 15-12-2016, 10:48   #169
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
To nie tak, że tej wyprawy nie przemyślała. Studnia była blisko, a ona miała dużo czasu… Chciała się przejść, sprawdzić, wybadać… może pogadać z magiem, który był, albo go nie było… kto wie? Jeśli nikt nie sprawdzi, to nikt nie będzie wiedział.
Poszła więc do krasnoludzić, bo wiedziała, że kto jak kto… mogą być podłe i oschłe i zadufane w sobie… ale pójdą, tylko po to by później narzekać Torice, może z niej szydzić i wytykać do końca ich wspólnej podróży jej błędy. Więęęęc… mogła na nie liczyć, jakoś.
Na Annę położyła krechę, a nawet dwie… kobieta wydawała jej się mętną i to bardziej niż źle ukiszona woda z ogórków. Zaś Marduk… nie była pewna… ale wolała trzymać się od niego na razie z daleka, co by po prostu upewnić się w swej ocenie.

Na Jorisa nie liczyła, nie dlatego, że w niego nie wierzyła. Wiedziała jednak, jak chłop się metla ze swoimi emocjami. Jak nie wie, czy ma walić czołem o trotuar i błagać o wybaczenie, czy może założyć chomąto i zatyrać się na śmierć w myśl zadośćuczynienia. Dlatego tym większe było jej zdziwienie, gdy ten zgodził się na wspólny wymarsz.
Może to i dobrze… może trochę odetchnie?

Podczas marszu, dziękowała bogini za towarzystwo poczciwego myśliwego, bo gdyby nie on, to we trzy by tu zginęły. Nie dlatego, żeby się wzajemnie pozabijały, a po prostu zgubiły i wpakowały na jakieś bagna, które idąc szczęściem kapłanki, na pewno by były i jadowite i magiczne i złowieszczo inteligentne.

Studnia Starej Sowy faktycznie śmierdziała jak studnia i to taka w której ktoś się utopił i tam pozostał… Cała okolica mocno nie pasowała kapłance, która zaczęła się zastanawiać, czy ten cholerny burmistrz przypadkiem nie wystawił ich na pewną śmierć w jakąś mało wysublimowana pułapkę, w którą ona jak zwykle wlazła niczym święta krowa.
Już chciała zaproponować, by się nie rozchodzić, pilnować oraz ostrożnie rozejrzeć, gdy Turmalina niczym układny herold, oznajmiła swe i ich przybycie wszystkiemu co żyło i nie żyło w okolicy…
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 16-12-2016, 11:32   #170
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Yarla podekscytowała się ogromnie widząc umarlaków. Nie miała pojęcia jak je dzielić, czy nazywać. Wiedziała natomiast, że powolni i bezmyślni stanowią świetny rodzaj treningu, a tego nigdy za wiele. Ognistowłosa spojrzała na drugą krasnoludkę i posłała jej pytające spojrzenie, jakby oczekując, że Turmalina sama zaproponuje potyczkę.
Kapłanka pobladła na swoim mahoniowym licu gdy zobaczyła tuzin chodzącej zgnilizny, wyłażącej z ruin. Nie dlatego, że bała się nieumarłych… no może troszeczkę, wszak rany przez nich zadane potrafią być potwornie bolesne i trujące… a teraz nie miała na sobie zbroi, która mogłaby ją uchronić przed częścią obrażeń.
Pilnując się by być lekko z tyłu, ale nie za plecami któregoś z towarzyszy, sięgnęła jedną ręką po tarczę, a drugą po święty symbol na piersi, modląc się do świetlistej Selune o łaskę i wsparcie.
Na słowa Turmaliny, Joris również przygotował łuk. I dobrze. Bo zaraz jako na ogłoszony przez krasnoludkę podkurek w ruin wylazła banda zwyczajnych, śmierdzących umarlaków.
- Nie najlepiej świadczą o rodzaju magii jaką para się ten mag... - zauważył i wypuścił strzałę celując do takiego, w którego nawet pudło dawało sporą szansę trafienia w inne trupy. Szły dość gęsto, więc faktycznie trafił w tego obok, choć bez imponującego rezultatu. - [i]Są powolne! Na dystans je weźmy!

- Pomiocie zła i wszelkiego rozkładu, rozkazuje ci cofnąć się albo ukarzę was w imieniu księżyca! - Torikha krzyknęła głośno i pewno, unosząc tarczę z wygrawerowanym znakiem swej bogini, oraz mocniej ściskając medalion, momentalnie wprawiając sześć nieumarłych w trwożliwe drżenie i ucieczkę.
- Tak jest! rozstrzelajmy je! Kto ustrzeli najwięcej, pije za darmo, jak wrócimy! Do kapłanki sztywniaki nie podejdą, ale będzie zabawa! - Turmalina krzyknęła entuzjastycznie, odbiegła kawałek i z wizgiem wysłała żelazną kulkę prosto w najbliższego truposza; ta ze chrzęstem wbiła się w kość.
- Trafienie! - podsumowała radośnie krasnoludka, jakby wygrała pluszaka na odpustowym jarmarku, po czym energicznie zrepetowała arbalet. Rozochocona Yarla przycelowała dobrze i jeden z zombiaków padł z bełtem idealnie pośrodku czaszki.
-Ha! Widzieli? Tak się wali w łeb!- skomentowała swój strzał z kuszy.
Nieodpędzona piątka zombiaków niewzruszenie maszerowała na drużynę, wydając nieokreślone porykiwania. Jeden z odpędzonych zaś zaplątał się w sznury namiotu, co wreszcie wywołało w środku jakąś reakcję. Barwne poły tkaniny odchyliły się i z wnętrza wytchnął osobnik w czerwonej szacie z wytatuowaną łysą czaszką i z irytacją wymalowaną na wychudzonym licu.


- Co tu się wyrabia? - warknął ze złością, wbijając oskarżycielskie spojrzenie w broniącą się przed zombie drużynę.
Z arytmetyki Joris nigdy nie był specjalnie dobry. Dodać dwa do dwóch jednak umiał. A z wyniku jasno wychodziło, że właśnie demolowali mienie jakiegoś drażliwego i możliwe, że szalonego czarodzieja. Z czego z kolei wynikało, że groziło im znacznie większe niebezpieczeństwo niż banda umarlaków.
- Ymmmm… mógłby pan uspokoić swoich… podopiecznych? - Myśliwemu nadal nie mieściło się w głowie jak można było władać nieumarłymi jednocześnie używając swojskich słów jak “Co tu się wyrabia?” zamiast typowego dla bajek “Ten grobowiec będzie waszym grobowcem!”. Może powinien wyciągnąć szersze wnioski z poczynań Ani w kryjówce Czerwonych? - Przyszliśmy z Phandalin. Chcieliśmy tylko porozmawiać.
Wycofał się do Torikhi, do której nieumarli nie chcieli się zbliżać. Łuk jednak nadal trzymał na podorędziu.
Półelfka zgłupiała, jak to zresztą miała w zwyczaju, opuściła na chwilę tarczę, ale po chwili się zreflektowała i dalej stała niczym latarnia morska błyskając świętym symbolem na truposze. Skoro już Joris przeszedł do gadania, na razie milczała, patrząc skonfundowanym wzrokiem po zgromadzonych tego dziwnego spotkania.

Czarodziej machnął niedbale ręką i zombie - przynajmniej te, które nie były pod wpływem Tori - stanęły jak wryte. Mag przez chwilę patrzył na chaotycznie plątające się po okolicy truposze, po czym wydął wargi.
- Liczę na to, że im przejdzie - wysyczał niechętnie, zadrżał i mocniej owinął się płaszczem. - Phandalin. Tak. Coś słyszałem. No dobra. Idźcie śmierdzieć gdzie indziej!
Joris już miał się obrazić, ale okazało się, że ostatnie zdanie skierowane było do zombie, które posłusznie stanęły od zawietrznej.
- To słucham. W czym rzecz? - zapytał czarodziej. Yarla nie mogła nie zauważyć, że nieumarli co prawda cofnęli się, ale nadal stali w pozycji, która umożliwiała im ochronę namiotu i jego rezydenta.
- Chodzi o… - myśliwy zawahał się. Kamień spadł mu z serca gdy łysy mag się trochę uspokoił - O dwóch czarodziejów, których poszukujemy. O Czarnego Pająka. I Iarno Albreka ukrywającego się pod przezwiskiem Glasstaff. Może słyszał pan o nich? Albo ich miejscu ukrycia?
- Magów!
- prychnął czarodziej. - Byle magów jest jak mrówków, umie taki wyczarować światło czy magiczny pocisk i od razu myśli, że pozjadał wszystkie rozumy. Nie, nie znam - dokończył konkretniej. - Ale o takim szklanym artefakcie w formie laski słyszałem. Ma w sobie zaklęte czary ochronne. Przydatna rzecz w walce. Hm… To znaczy, że ten wasz magus wcale nie jest taki byle jaki, skoro go stać na Kostur Obrony, ciekawe, ciekawe… - zamyślił się nekromanta, nagle zainteresowany tematem.
-Spytaj o druida, spytaj o druida…- podszeptywała Yarla.
- Aaaa dobrze się pan czuje? - wtrąciła się kapłanka, przyglądając się czarodziejowi z miną zmartwionej i otępiałej kumoszki. -[i] Przeziębienie?

- Zimno na tej cholernej Północy - burknął mag i westchnął. - Dobra, chodźcie do środka bo tu uświerknę. Tylko bez sztuczek! - fuknął, wyraźnie dając do zrozumienia, że drużyna ma schować broń i zniknął we wnętrzu namiotu.
-Idziemy?- spytała ruda krasnoludzica? -Może będzie co wiedział o goblinach, albo orkach?- spytała towarzyszy. Joris kiwnął głową.
Torikha opuściła tarczę, rozejrzała się po okolicy, popatrzyła na zombie stojące przy namiocie oraz na te, które ciągle starały się odejść jak najdalej od niej, choć ich tempo było zatrważające.
- Zaprosił nas… - mruknęła w odpowiedzi wojowniczce, co chyba miało oznaczać “tak idziemy”. Na jej ziemiach zaproszenie do czyjegoś domu oznaczało zawieszenie broni i to dosłownie, więc przez myśl jej nie przeszło, że mogła to być pułapka lub co innego.
Kobieta zaczepiła tarcze na plecach i poprawiła pstrokatą kamizelkę z owczej wełny, po czym ruszyła pół krokiem i w sumie bokiem, do wejścia namiotu, a twarzą zwróconą do nieumarłych.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172