Zajęcie rozmową tych tępych osiłków nie mogło być trudnym zadaniem. Wystarczyło podejść do nich, na tyle, by załatwić ich, zanim zdołają zawołać o pomoc. Oskar szedł pewnie, na czele grupy, patrząc wyniośle na strażników.
-A tam, pieprzyć Rudela. Szukamy Dirka. Gdzie on jest? Jak go znajdę, to mu nogi z dupy powyrywam. Zobaczy, co to oznacza pogrywać sobie ze mną. Gdzie on jest? - szlachcic starał się mówić normalnie, a nie krzyczeć. Nie mogli zostać usłyszeni przez okolicznych mieszkańców. Jednocześnie, w każdym momencie był gotowy wyciągnąć broń i zaatakować osiłków. |