Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2016, 04:38   #455
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
- Znaczy wąsko to granat może doleci do połowy rzeki ale na drugi brzeg to może być ciężko. No i trzeba by chyba być tam nim one dopłynął. - odezwał się Eliott zwracając uwagę, że kutry może nie były super szybkie ale jednak na piechotę i to przy jakichś skradajkach to mogło nie być tak łatwo je wyprzedzić. A jak się zakończyła jazda samochodami to wszyscy świetnie wiedzieli.

- Niech tamten da mi LAW, to strzelę. - Nix spojrzał na San Marino a że stali tuż obok siebie to patrzył w ciemne plamy jej oczu swoimi ciemnymi plamami oczu. Machnął gdzieś w stronę gdzie stał pobandażowany Ruffy z wyrzutnią. Ale chyba nie spuszczał wzroku z twarzy czarnowłosej. Do ich prawie prywatnej rozmowy wtrąciła się jednak Brzytewka. Nix czuł się chyba w obowiązku odpowiedzieć co i jak było z ich szefem a jej przybranym ojcem.
- Nie odpowiada przez radio. Boomer straciła swoje. Spytaj swoich kumpli co z nim zrobili. Bo by było to można by sprawdzić na drugie radio. Ale zostawiliśmy go niedaleko wewnątrz domu. Jego, szeryfa i dwóch miejscowych strażników którzy podnieśli alarm. A po drugiej stronie rzeki była tamta trójka. Nico i tych dwóch pacanów co się z nią szwenda. Ale szef był w domu. No ale to jeszcze pod wieczór było. Trzeba go poszukać. Potem można zająć się tymi kutrami. - Nix mówił trochę wolniej niż zazwyczaj jak wtedy gdy go Alice widziała jak rano w domu Kate główkował nad zadaniem jakie dla ćwiczenia zlecił mu Tony.

- Eeeejjj! To nie będziecie się całować?! No kurwa! A już myślałem, że sobie zrobimy konkurs kto się bardziej ześlimaczy! - wybuchł nagle przekoloryzowaną złością Paul teatralnie wręcz uderzając dłońmi o uda. - Ale piękny, plakatowy chłopiec ma rację. Komu kurwa potrzebne rozwalanie tych durnych łódek? Niech sobie płynął! My tu kurwa jesteśmy by znaleźć starego Brzytewki i potem spadamy w swoja stronę! No, piękny chłopcze? Gdzie kurwa stary Brzytewki? - wygolony Runner w golfie przypomniał reszcie po jaki deal przyjechali do tego portu.

- Nie wiem gdzie jest, głuchy jesteś? Nie było mnie tu parę godzin. Umiesz liczyć do paru godzin, złamasie? - Nix zdawał się być podirytowany całą sytuacją i wyglądało jakby zaczepka Paula dała mu pretekst do ujścia.

- Złamasie? Oj piękny chłopcze z plakatu, cycków nie masz, a my się aż tak nie kumplujemy byś mi tu ze złamasami wyjeżdżał. No chyba, że szukasz problemów. Szukasz? - Paul wyszczerzył się szerzej ale tym razem jakoś mało przyjemnie i wesoło. Zrobił kilka kulejących kroków w stronę Nixa i San Marino, a Pazur minął czarnowłosą i zaczął iść w jego stronę.

- Hej, a nasz szef gdzie jest? Miał być z waszym nie? Też gdzieś tutaj. I to chyba w tamta stornem. Jesteśmy w garażu na kajaki. Więc tam jest dom gdzie byli jak odjeżdżaliśmy. A to chyba tam się gdzieś blisko coś jara właśnie. - do rozmowy wtrącił się Eliott na koniec wskazując dłonią na zamknięte na razie drzwi. Takie same jak te które niedawno staranowali. Obecnie ciemne, zimne i nieruchome. No i nic nie było przez nie widać. Większość głów spojrzała się w tą mroczną, ciemną ścianę. Czy coś tam płonęło czy nie nie było pewne. Ale raczej coś chyba musiało płonąć gdzieś w pobliżu rzeki i właśnie na tym kierunku.

- Ja tu chętnie z Brianem zostanę. Nie ma problemu. - wtrącił szybko Eryk korzystając z okazji, że dzięki kumplowi z pracy głos jakby przypadł drużynie z odznakami.

- Ale ustrój totalitarny nie jest zły sam w sobie. Ma zaszarganą opinię a po prostu jej niewłaściwie użytkowany przez różnych partaczy. Po prostu ustrój totalitarny musi być odpowiedni i prowadzony odpowiednio i prowadzony przez odpowiednich ludzi. Czyli przeze mnie. I moja partię. Chcesz wstąpić do mojej partii? - z okazji skorzystał też Azjata w okularach przy okazji nie przestając poprawiać grzebieniem swojego fryza. Teraz włosy znów były zaczesane tak jak lubił. Pytanie brzmiało na serio i było skierowane do Alice.

- Rrrany Lenin! Nie wyjeżdżaj znowu z tym zakładaniem parti! Pamietam twój ostatni werbunek! - uwaga kumpla zaktywizowała też Tweety i trzepnęła go dłonią w otulone skórzaną kurtką ramię.

- Nie znasz się Tweety. Tamci po prostu nie byli na tyle dojrzali i dorośli by pojąć prawdziwe ideę niesienia rewolucji i jej dobrodziejstw. - rozłożył dłonie w obronnym geście Azjata.

- Jakbyś mnie chciał oskubać też bym pewnie nie rozumiała. - burknęła dziewczyna z jasno - ciemnymi połówkami twarzy.

Uwagę osób wewnątrz tego dawnego garażu na łodzie przykuły odgłosy kroków. Bieg. Ręce same powędrowały ku broni, sylwetki w skórzanych skórach, mundurach, kurtkach, z przypiętymi do tego wszystkiego odznakami lub bez zareagowały w większości bardzo podobnie. Jednak przez nie tak czarny, prostokątny obręb wywalonej bramy wpadła olbrzymia zniekształcona sylwetka. Z charakterystycznym profilem głowy i nóg zwisającym z jego ramion. Baba kogoś przyniósł! Zaraz za nim pojawiła się Boomer. Ona nie była tak silna jak Baba wiec po prostu przytargała drugą postać pod ramię. Nawet na pierwszy rzut oka i po takiemu ciemku widać było, że z dwójką nowych nie jest za dobrze skoro sami nie mogą się poruszać.

Na sklejaniu rannych San Marino się nie znała, nie pchała się udzielać komukolwiek pomocy. Zamiast tego stanęła między Pazurem, a Runnerem z wysoce niezadowoloną miną. Zachowywali się jak gówniarze, tłuc się o byle gówno, byle tylko pokazać kto rządzi.
- Jak chcecie udowadniać kto ma większe jaja, no to załatwimy to od ręki, mogę robić za sędziego. Porównamy na macanego. No dalej, zdejmować portki, jeden i drugi - mruknęła zachęcająco coś co zabrzmiało jak wyzwanie. Zamachała palcami i nożyk zniknął z jej dłoni, potargana głowa wysunęła się do Pazura. San Marino nabrała głośno powietrza, obwąchując jego twarz z odległości zaledwie kilku centymetrów.
- Noo… śliczny jak z plakatu i dobrze trąci. Aż szkoda go przybijać do ściany. Też jesteś ciekawy jak całuje? - niski pomruk dałoby się zaliczyć jako komplement, gdyby nie całe morze sarkazmu. Nie powiedziała nic więcej, wzorem Paula używając do dalszej rozmowy ust, zębów, warg i języka. Pocałunek z początku przypominał ukąszenie: krótkie, niespodziewane i intensywne. Najemnik nie uciekł w tył, tylko stał na swoim miejscu, a San Marino dla pewności przytrzymała jego brodę, wbijając w nią paznokcie. Ze złośliwą uciechą dołożyła do zmagań język, badając nim wnętrze obcych ust i przerwała równie nagle co zaczęła.
- Teraz już jasne, nie było lipy - kiwnęła głową, dzieląc się opinią z wygolonym gangerem. Parsknęła i dowaliła kolejne spostrzeżenie, zwalniając chwyt - Ale strzelanie pewnie lepiej ci idzie… a właśnie! - wycofała się i trąciła drugiego faceta barkiem - Ta twoja focza cośmy ją ściągnęli ze strychu miała przy sobie radio, masz je ze sobą? Stary Brzytewki też jedno ma. Łatwiej go znajdziemy, jak nam poda gdzie dokładnie kisi wora…. i obaj jesteście złamasy.

Jakież było zaskoczenie Savage, gdy we wniesionych rannych rozpoznała Daltona i sierżanta, który kilka godzin wcześniej proponował szeryfowi wydanie mu jeńca celem szybkiego wykonania wyroku skazującego - obwieszenia na najbliższym drzewie. Życie potrafiło układać się w wyjątkowo przewrotny sposób, odwracając los w najmniej spodziewanym momencie. Oto teraz ona stała nad niezdolnym do działania Nowojorczykiem, mogąc zdecydować o jego życiu bądź śmierci. Widziała jak krwawi i trzęsie się katowany pierwszymi objawami hipotermii. Przemoczone ubranie nie należało do rozsądnych rodzajów zabezpieczenia przeciwko niskim temperaturom. Zarówno żołnierz jak i szeryf drżeli, byli bladzi, a z ich ran sączyły się ciepłe, czerwone strugi. Porządnie dostali… lecz stan nieuprzejmego mundurowego zaliczał się do tych poważniejszych. Lekarka zrobiła krok w ich kierunku, patrząc uważnie jak dwa ciała lądują na popękanym betonie. Dwa worki kłopotów, nieporozumień. Wystarczyło… odejść, odwrócić zwrok i udać brak problemów w okolicy jednostki zaliczanej do gangerów, kryminalistów tudzież kandydatów na przedwczesną ozdobę choinkową. Niewielka dziewczyna miała paskudną pewność, że na jej miejscu… prawdopodobnie Dalton próbowałby udzielić pomocy. Ten drugi - wyjątkowo wątpliwe, by poczuł się do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Wciąż w głowie słyszała pełne pogardy i nienawiści słowa, cedzone przez niego, gdy siedziała w celi. Ganger, ścierwo do odstrzału. Element wymagający przyspieszonej eksterminacji dla dobra współczesnego świata. Skończyłaby dyndając na gałęzi… a on wykrwawiłby się pewnie tutaj, może za parę chwil.
Nabrała powoli powietrza, spychając zmęczenie i rozgoryczenie na najdalszy plan. Składała przysięgę… i serio nie chciała aby ktokolwiek tu umierał.
- Przyświećcie mi proszę - powiedziała spokojnie, odzyskawszy głos. - Latarki, lampki, cokolwiek. Szeryfie, proszę się nie ruszać, ani broń Boże nie wstawać. Założę panu prowizoryczny opatrunek, który będzie trzeba uciskać, aby zatamować krwawienie. Stan sierżanta… cóż, mam tylko jedna parę rąk. Potrzebuję pańskiej pomocy. Eliott, mogę cię prosić? Pomożesz panu Daltonowi, ucisk dwóch par rąk rozwiąże problem na parę minut. Swoją drogą… niezmiernie się cieszę widząc pana żywego - opadła na kolana między Chebańczykiem i Nowojorczykiem, posyłając temu pierwszemu ciepły uśmiech, który zaraz jednak zszedł z piegowatej twarzy, zaś głos zmienił się w szept - Naprawdę… zapewne i tak mi pan nie uwierzy ale trudno. Chciałam tylko powiedzieć, że niezmiernie mi przykro z powodu tego, co spotkało Briana, panią Claire i April. Coś podobnego nigdy nie powinno mieć miejsca i… przepraszam, choć to niewiele zmienia. - wzruszyła ramionami i ukryła wykrzywioną smutkiem twarz za kurtyną rudych włosów, pochylając kark nad ranną kończyną.
- Eryk, Nix, Tweety… czy w samochodach i najbliższej okolicy znajdzie się kawałek koca, starej narzuty, śpiwora lub czegoś, czym da się okryć pacjentów? Są cali przemoczeni, hipotermia jest bardziej niż oczywista, a to nie wpływa dobrze na… ekhem… no tak. Dwa okrycia, poszukajcie, o ile to nie problem. - nawijała, wyciągając z torby nożyczki. Po paru chwilach rozcięła nogawkę spodni Daltona i założyła opatrunek tamujący krwawienie. Końce bandaża ścisnęła mocno. Co prawda podobny zabieg hamował krążenie, lecz te parę minut nie robiło różnicy. Dla pewności obwiązała udo ponad zranieniem kawałkiem paska i też zacisnęła. Dopiero wtedy obróciła się ku żołnierzowi.
- Bez obaw sierżancie, wyjdzie pan z tego… tylko proszę współpracować. Nie rzucać się, nie wykonywać gwałtownych ruchów. Wszystko będzie dobrze - mówiła z troską, zabierając się za rozpinanie mundurowej bluzy. Oberwał w pierś, a lekarka modliła się w duchu, aby obrażenia nie dotknęły narządów wewnętrznych.

Słowa Lenina dochodziły do niej jak przez mgłę, jednak zwroty rzadko używane we współczesnym świecie automatycznie przykuwały uwagę.
- Zakładasz partię? - spytała, a w jej głosie pobrzmiewało szczere zainteresowanie - Dobrze, łączenie w ugrupowania działające dla dobra większej społeczności to spory krok w odbudowie naszego kraju. Bardzo chętnie zapoznam się z programem, a także założeniami oraz deklaracją ideową twojego przyszłego ugrupowania politycznego, choć, jak mniemam, będzie ono bazować na… łagodniejszej wersji totalitaryzmu? - zamyśliła się, rude brwi spotkały się pośrodku czoła, zaś ręce rozpoczęły pracę nad niesieniem pomocy.
- Ciężka sprawa, ukazać ustrój totalitarny w świetle mniej zdegenerowanym, niż jest on w rzeczywistości. Charakterystycznymi cechami państw totalitarnych są autokratyzm, w szczególności zasada wodzostwa, kontrolowanie przez aparat władzy wszystkich dziedzin życia i ingerencja w przekonania, poglądy, zachowania obywateli, a także rozbudowana propaganda… przykładowo fałszująca obraz rzeczywistości i pełna kontrola nad siłami zbrojnymi, policją i wymiarem sprawiedliwości – wykorzystywanymi jako elementy systemu terroru i represji przeciwko społeczeństwu. Pewien zimnowojenny politolog amerykański, Carl Friedrich, będąc zwolennikiem tożsamości reżimu hitlerowskiego i stalinowskiego, wyróżnił pięć cech, które występując jednocześnie w danym państwie, świadczą o jego totalitaryzmie. Są to: oficjalna, przewodnia ideologia; jedna, monopolistyczna, masowa partia, pod wodzą dyktatora; monopol rządu na broń; rządowy monopol dysponowania środkami masowego przekazu; system policyjny, oparty na przemocy, strachu i tajnych służbach. Istnieje jeszcze jeden zbiór cech totalitaryzmu stworzony przez Hiszpana Juan Linza, który może być uzupełniony przez zamienienie kategorii Weltanschauung pojęciem gnozy politycznej Erica Voegelina i Alaina Besançona. W takim przypadku istota totalitaryzmu to: monizm decyzyjny partii nowego typu; gnoza polityczna; sterowana masowa mobilizacja społeczna. Norman Davies w książce “Europa. Rozprawa Historyka z Historią” podaje następujące cechy totalitaryzmu: pseudonauka: twierdzenie, że ideologia opiera się na „fundamentalnych prawach nauki”; utopijne cele; dualistyczne partia-państwo ; zasada wodzostwa; rozbudowana biurokracja; propaganda; „wróg dialektyczny”; psychologia nienawiści: kreowanie i podsycanie nienawiści; monopol w dziedzinie sztuki, estetyzacja władzy; cenzura prewencyjna, fabrykowanie informacji; ludobójstwo i przymus; kolektywizm w życiu społecznym; militaryzm; pogarda dla liberalnej demokracji; moralny nihilizm… czyli dążenie do celu z pominięciem zasad etycznych. - zrobiła krótką przerwą, aby pozbyć się robala paradującego po włosach. Strząsnęła go niedbałym ruchem ręki i wróciła do pracy.
- Sam ustrój jako taki budzi wiele zastrzeżeń. Innym zagadnieniem wartym poważnego rozpatrzenia jest centrum władzy. Dyktatura… dawniej termin używany był w starożytnym Rzymie, gdzie władzę na wypadek zagrożenia ze strony wroga obejmowała jednostka - dyktator, z czasem określenie to stało się synonimem władzy opartej na przemocy. Władza jednostki lub wąskiej grupy. Dyktatorzy nie wyłaniają przedstawicieli społeczeństwa w wolnych wyborach i pozostają poza faktyczną kontrolą społeczeństwa. Cechami charakterystycznymi dla dyktatury są: używanie siły wobec przeciwników politycznych, brak szacunku wobec praw obywatelskich, czy dowolność stanowienia systemu prawnego. Źródłem takiego modelu władzy może być między innymi pochodzenie czy przewaga wojskowa. Dyktatorzy na ogół starają się kontrolować nie tylko politykę kraju lecz całe życie społeczeństwa, co było szczególnie zauważalne w reżimach stosujących totalitaryzm. W dyktaturze może lecz nie musi występować system jednopartyjny. Przed wojną dyktatura była, obok demokracji konstytucyjnej, najbardziej popularnym systemem sprawowania władzy. Wizja komunizmu, czyli równości wszystkich obywateli nie jest tożsama z dyktaturą… chyba że jako przykład weźmiemy Castro i jego rządy na Kubie. Tylko wtedy musimy nazwać rzeczy po imieniu - terror, bestialstwo. Cóż… jeśli nie oscylujesz założeniami w podobnych rejonach… zawsze chętnie z tobą o tym porozmawiam,postaram się doradzić. Wiesz, historia świata jest sumą tego, czego można było uniknąć. - spojrzała uważnie na Azjatę, ciekawa kontrakcji. Szybko jednak wróciła uwagą do Daltona, zadając mu najbardziej palące z dręczących ją pytań.
- Szeryfie... gdzie jest... pan Rewers?
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline